Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorca, czyli... chłopiec do bicia?

Grażyna Ostropolska
Najdobitniej mówi o tym Janusz Niedźwiecki, prezes Apatora SA: - Przedsiębiorcy nie są w Polsce szanowani. Uchodzimy za grupę złoczyńców, którzy kombinują, jak innych oszukać. To jest fatalne!

Najdobitniej mówi o tym Janusz Niedźwiecki, prezes Apatora SA: - Przedsiębiorcy nie są w Polsce szanowani. Uchodzimy za grupę złoczyńców, którzy kombinują, jak innych oszukać. To jest fatalne!

<!** Image 2 align=none alt="Image 190003" sub="Z członkami Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców rozmawialiśmy na temat barier ograniczających rozwój firm. Od lewej: Sławomir Szatkowski - właściciel PW „Perfekt-Metal”, prezes K-PZPiP Mirosław Ślachciak, Jacek Lesiewski z PW „Ebud” Przemysłówka oraz Jerzy Ćwiszewski, prezes spółki „Unimetal” [Fot. Dariusz Bloch]">- Kiedy rolnik traci uprawy, to przychodzi do marszałka, protestuje i otrzymuje pomoc. Za przedsiębiorcą, który wskutek głupiej decyzji urzędnika traci firmę, nawet pies z kulawą nogą się nie ujmie - twierdzi Janusz Niedźwiecki i stawia śmiałą tezę: - Właścicieli polskich firm wiąże z państwem...<!** reklama>

stała umowa śmieciowa.

- Kodeks pracy napisano, gdy państwo było dominującym pracodawcą, więc nie były potrzebne przepisy, które takiego pracodawcę chronią - przypomina Mirosław Ślachciak, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców. Uważa, że dokument ten nie przystaje do dzisiejszych warunków, wiąże pracodawcom ręce i poważnie blokuje rozwój Polski. - Jest za to wygodny dla związkowych działaczy, bo uzasadnia potrzebę ich istnienia.

<!** Image 3 align=none alt="Image 190003" sub="[Fot. Grzegorz Olkowski]">Największą bolączką zrzeszonych w K-PZPiP firm jest niestabilne prawo. - Taki sztandarowy przykład to ustawa o podatku VAT, która tylko w 2011 roku była modyfikowana 29 razy - wskazują lokalni przedsiębiorcy. Zazdroszczą niemieckim pracodawcom, którym państwo dało parę lat na przygotowanie się do zwiększenia tego podatku.

- W Polsce są zdecydowanie za wysokie pozapłacowe koszty pracy - zauważa Jeremi Mordasewicz, doradzający przedsiębiorcom zrzeszonym w Kujawsko-Pomorskiej Organizacji Pracodawców „Lewiatan”. - Jak wytłumaczyć pracownikowi, że ponad jedną trzecią jego wynagrodzenia pochłaniają składki na ubezpieczenia zdrowotne, a gdy doliczy się do tego podatek dochodowy, koszt urlopu i zwolnienia lekarskiego (poniżej 30 dni) to wyjdzie nawet połowa?

<!** Image 4 align=none alt="Image 190003" sub="Zarządzający Apatorem (aparatura pomiarowa) i firmą „Gotowski” (mosty) twierdzą, że pracodawcy mają „pod górkę” [Fot. Dariusz Bloch]">Jego zdaniem, ogromna rozbieżność między tym, co pracownik dostaje do ręki a tym, ile kosztuje on pracodawcę, powoduje ucieczkę w umowy cywilnoprawne zamiast podpisywania umów na czas nieokreślony. Tworzy też podatny grunt pod gwałtowny...

rozwój szarej strefy

zatrudnienia. - Skutki tego są dla uczciwych przedsiębiorców opłakane, bo trudno konkurować z kimś, kto nie płaci tak wysokiej składki i ma o połowę niższe koszty pracy - twierdzi Jaremi Mordasewicz.

- Spotykamy się na budowach z małymi firmami, które nie zatrudniają pracowników na umowy, bo stawki ZUS są dla nich zbyt wysokie. Właściciele tych firm, przymuszeni trudną sytuacją ekonomiczną, wstępują zatem w szarą strefę, gdzie gotówkę płaci się pod stołem - twierdzi Jacek Lesiewski, główny specjalista do spraw finansowych w spółce PW „Ebud” Przemysłówka.

W jego branży zmorą jest zła ustawa o zamówieniach publicznych. - Inwestorzy to z reguły państwo i samorządy, dla których ważniejsza jest niska cena niż rzetelne wykonanie usługi. To powoduje, że przetargi wygrywają firmy, które tylko z nazwy są budowlane. W rzeczywistości zatrudniają one więcej prawników niż pracowników - zauważa Lesiewski. Budowlańcy z krwi i kości rozszyfrowali ten patent na zarabianie pieniędzy. - Zwycięzcy przetargów zatrudniają podwykonawców i zawierają z nimi precyzyjnie napisane umowy, z których - ze względu na zawyżone wymagania lub nierealne terminy - nie da się wywiązać, a to daje pretekst do odmowy zapłaty za wykonaną pracę. Podwykonawców, a zwykle są to małe firmy, przymusza się do działania na granicy szaleństwa, bo ceny, za jakie wykonują prace, są na tyle niskie, że nie da się ich wykonać, stosując uczciwe reguły gry i zatrudniając ludzi na umowy.

- Są firmy, które wygrywają przetarg i z góry wiedzą, że nie zapłacą kontrahentom - dodaje Zbigniew Ciesielski z hurtowni materiałów budowlanych „Trops”. O nieprzyjaznych polskim przedsiębiorcom przetargowych rozstrzygnięciach dużo mógłby powiedzieć Marek Gotowski, specjalista w zakresie budowy dróg i mostów.

- Preferowane są tam firmy z zagranicznym kapitałem, zaś te z polskim są na drugim planie - twierdzi, podpierając się przykładem przetargów na budowę autostrad. - Stawia się tam wymóg doświadczeń, których polskie firmy jeszcze nie mają. Skutek jest taki, że zwycięża spółka z zagranicznym kapitałem, która zatrudnia w Polsce jednoosobową firmę, a ta znajduje podwykonawców z pracownikami „na czarno” - zauważa Gotowski. W ten sposób, jego zdaniem, tworzy się nierówna konkurencja, której polski przedsiębiorca, utrzymujący zakład, zatrudniający ludzi na umowy i płacący wszystkie podatki nie jest w stanie sprostać. Problemem staje się też brak uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy do kontrolowania zagranicznej firmy, co skutkuje łamaniem pracowniczych praw.

O rozwój lokalnych firm i zwiększenie liczby miejsc pracy winny dbać samorządy, ale życie pokazuje, że gmina też potrafi wejść przedsiębiorcy za skórę, a konkretnie na... hipotekę i

położyć firmę.

- Kujawsko - pomorscy przedsiębiorcy skarżą się na swobodną interpretację zasad płacenia lokalnych podatków samorządom - twierdzi Mirosław Ślachciak. Owa swoboda dotyczy podziału nieruchomości na takie, które nadają się do prowadzenia działalności gospodarczej i wtedy płacony za nie podatek jest wysoki oraz takie, które się do tego nie dają, więc podatek jest niższy.

- Zwykle gmina dowodzi, że nawet w ruderze można prowadzić produkcję - zauważa prezes K-PZPiP i służy przykładem bydgoskiego „Zachemu”: - Tam poniemieckie bunkry urząd miasta zakwalifikował jako budynki produkcyjne i narzucił wysokie podatki.

Zdarza się też, że urząd na poczet przyszłych zobowiązań czyni zabezpieczenia na hipotekach firm. Skutkuje to nerwową reakcją banków, które wypowiadają takiej firmie kredyt, dając miesiąc na jego spłatę. Tak zaczynają się poważne problemy. - I często się zdarza, że nawet gdy przedsiębiorca po 2,5-rocznym procesie, bo tyle przeciętnie trwa dochodzenie sprawiedliwości w sądzie gospodarczym, sprawę wygra, to jego firma już nie istnieje - twierdzi Ślachciak.

Podobno w Bydgoszczy zmieniło się (i to na lepsze) nastawienie fiskusa do przedsiębiorstw. - Raz w roku szefowie Izby Skarbowej spotykają się z członkami organizacji pracodawców, omawiają zmiany w podatkach oraz problemy, na które mogą trafić, odpowiadają na pytania - informuje Mirosław Ślachciak.

Nieco inaczej postrzega fiskusa Janusz Niedźwiecki, prezes toruńskiego Apatora SA. - Pan Szejnfeld jeździ po kraju i opowiada, jak to się będzie zmieniało nastawienie urzędów, a zwłaszcza fiskusa do przedsiębiorców, że będą oni traktowani jak partnerzy, a nie potencjalni przestępcy i& nic takiego się nie dzieje - mówi. - Kontrolerzy na okrągło siedzą w firmach i szukają na nas haka.

- Nasze niewielkie rzemieślnicze firmy niszczy też wysyp świąt, które zamieniają się w tydzień wolny od pracy i choćbyśmy się dwoili i troili, to nie odrobimy tych strat - zauważa Sławomir Szatkowski, reprezentant Izby Rzemieślniczej i starszy Cechu Metalowego. Przypomina, że dzień wolny nie zwalnia pracodawcy od płacenia podatków i pensji. - Wysokie podatki też nas skutecznie zabijają, bo nie wystarcza nam pieniędzy na inwestycje, stajemy się niekonkurencyjni i musimy zamykać firmy - dodaje rzemieślnik.


Opinia

<!** Image 5 align=left alt="Image 190006" >Jeremi Mordasewicz, doradca Kujawsko-Pomorskiej Organizacji Pracodawców „Lewiatan”

Opublikowaliśmy niedawno „Czarną listę barier dla rozwoju przedsiębiorstw”, na której znalazło się 368 bolączek, zgłoszonych przez pracodawców. Wskazujemy rządzącym, co źle działa i które regulacje prawne należy zmienić. Przedsiębiorcy krytycznie oceniają prawny zapis stanowiący, że przedsiębiorca, który wystawił fakturę, musi zapłacić podatek dochodowy i VAT nawet wtedy, gdy nie otrzymał zapłaty.

To grozi jego firmie utratą finansowej płynności, podczas gdy ten, który nie zapłacił za fakturę, może ją wliczyć w swoje koszty. W ten sposób nieuczciwi przedsiębiorcy kredytują się z pieniędzy uczciwych. Kolejna bariera to ogrom obowiązków, związanych z zatrudnianiem i zwalnianiem pracownika.

Nonsensem jest to, że gdy właściciel niewielkiej firmy rozstaje się z pracownikiem, do którego nie ma zaufania i nie dopełni warunków wypowiedzenia umowy, to sąd przywraca go do pracy. Rodzi się pytanie: Jak oni mają współpracować? Jeśli państwo chce zapobiec ucieczkom do szarej strefy, to nie może stawiać przedsiębiorcom barier w postaci wysokich kosztów administracyjnych i prawnych usztywnień.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska