Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepracowane wakacje

Katarzyna Idczak
Można powiedzieć, że w nadchodzącym sezonie wakacyjnym Europa podzieli się polskimi pracownikami. Ochotnicy do pracy tymczasowej wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii i Skandynawii.

Można powiedzieć, że w nadchodzącym sezonie wakacyjnym Europa podzieli się polskimi pracownikami. Ochotnicy do pracy tymczasowej wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii i Skandynawii.

<!** Image 3 align=none alt="Image 189669" sub="Najwięcej ofert pracy sezonowej za granicą dotyczy rolnictwa. W Holandii i w Niemczech młodzi Polacy pracują przy zbiorze warzyw, owoców i przy produkcji kwiatów Fot.: thinkstock">- Z pracą w Anglii jest teraz ciężko. Szczególnie, jeśli ktoś przyjeżdża pierwszy raz i nie ma jeszcze papierów - np. ubezpieczenia. Zresztą rzadko trafiają do mnie polskie CV - mówi pani Ania, która jest managerem w sklepie w znanej sieci sportowej w Londynie. - Załatwienie papierów zajmuje jakieś 2-3 tygodnie, a na znalezienie pracy trzeba poświęcić nieco więcej czasu niż parę lat temu. Więc, jak ktoś wybiera się pierwszy raz, to wakacje mogą być zbyt krótkie.

Przy olimpiadzie?

Nieco więcej entuzjazmu w szukaniu pracy na Wyspach przejawia pani Agnieszka, która wyjechała na kontrakt jako opiekunka do dzieci: - Wiem, że większość Polaków znajduje pracę, korzystając z usług sprawdzonych agencji pośrednictwa. Zdarza się, że polecają ich znajomi, którzy mieszkają tu na stałe. Mówi się też, że w Londynie jest sporo ofert związanych z tegoroczną letnią olimpiadą. Poszukiwani są zarówno specjaliści z różnych dziedzin, jak i kelnerzy czy hostessy - podpowiada młoda Polka.

Pani Agnieszka dostała pracę jako au pair przez agencję we Wrocławiu, za co zapłaciła ok. 800 złotych. Jej wynagrodzenie - tzw. kieszonkowe - to 80 funtów tygodniowo za ok. 30 godzin pracy. Mieszkając z rodziną nie płaci za pokój i wyżywienie. W angielskich barach stawki za godzinę pracy to średnio 6 funtów plus napiwki.

Holenderskie zbiory

- Już teraz wysyłamy pierwszych maturzystów, a w czerwcu zaczną wyjeżdżać studenci. Wystarczy zgłosić się tydzień - dwa przed planowanym wyjazdem, bo ciągle napływają nowe oferty od naszych holenderskich partnerów - mówi Dariusz Węc, kierownik biura agencji pracy tymczasowej „Graser”. - To przeważnie praca na okres około trzech miesięcy, głównie w szklarniach przy zbiorze papryki, ogórków czy pomidorów, oraz przy produkcji kwiatów. Młodzi ludzie pracują w sortowniach, w magazynach, ale nie jest to ciężka fizyczna praca, bo tamtejsze przedsiębiorstwa są niemal całkowicie zautomatyzowane. Trzeba tylko zmierzyć się z monotonią tego zajęcia, kiedy stanie się, na przykład, przed zadaniem zerwania kilku tysięcy ton papryki.

<!** reklama>Zasady pracy w Holandii szczegółowo regulują przepisy. W ogrodnictwie pracuje się średnio 36 godzin w tygodniu, a każde nadgodziny i praca w weekendy podnoszą godzinową stawkę o od 150 do 200 procent. Natomiast wysokość stawek rośnie z wiekiem - młodzi do 20 lat zarabiają średnio nieco ponad 6 euro za godzinę, a studenci mogą liczyć na 7,50 euro brutto. Zatrudnieni w rolnictwie płacą za zakwaterowanie w domkach, co jest zazwyczaj rozliczane w ramach pensji. Do pracy w Holandii niezbędny jest tzw. numer SOFI - czyli odpowiednik polskiego NIP. Jeśli chodzi o ubezpieczenie, to w przypadku młodych pracowników tymczasowych najczęściej wystarcza karta EURO<26.

Czy w obliczu głośnej ostatnio krytyki polskich emigrantów, rzeczywiście zmieniło się nastawienie holenderskich pracodawców do pracowników z naszego kraju?

- Pracodawcy, z którymi współpracujemy, są ostrożniejsi i muszę przyznać, że w porównaniu z ubiegłym rokiem liczba ofert spadła. Ale w przypadku pracy sezonowej, na którą decydują się najczęściej maturzyści i studenci, jest nieco inaczej. Młodzi werbowani przez nas mają inne cele niż ludzie, którzy planują emigrację na stałe. Traktują ten wyjazd jako przygodę i sposób na zwiedzanie nowego kraju. Nie ma oczywiście reguły, ale mają inne nastawienie i budzą więcej zaufania wśród Holendrów - odpowiada Dariusz Węc.

Truskawki za Odrą

Przyzwoity zarobek wakacyjny gwarantuje też wyjazd do Niemiec. Tam również najbardziej popularnym dla obcokrajowców sezonowym zajęciem jest praca w rolnictwie. Nawet firmy, które jeszcze kilka lat temu specjalizowały się w pośrednictwie zatrudnienia w Wielkiej Brytanii, dziś proponują Polakom wyjazd do naszych zachodnich sąsiadów. - Najwięcej ofert jest związanych z pracą na polach truskawek czy zbieraniem ogórków. Średnie zarobki to 7-8 euro za godzinę, ale szczegóły umowy ustala się indywidualnie z pracodawcą - wyjaśnia Dorota Zielińska z agencji pracy GoWork. - Z kwestii organizacyjnych, najważniejszy jest oczywiście formularz A1, potwierdzony przez ZUS. Poświadcza on fakt, że składki na ubezpieczenie społeczne pracownika są wpłacane do właściwej instytucji w kraju zatrudnienia. Za Odrą bardzo ceni się również znajomość języka niemieckiego, choć w pracy w ogrodnictwie wystarczy angielski.

<!** Image 4 align=none alt="Image 189669" sub="Przez kilka miesięcy w Norwegii można dobrze zarobić remontując tamtejsze domy albo przy zbiorze... runa leśnego Fot.: nadesłane">

Malowanie na północy

Co prawda Norwegia nie jest w Unii Europejskiej, jednak ma z nią podpisane umowy o swobodnym przepływie pracowników. Polscy studenci korzystają z tej okazji, tym bardziej że formalności przy podejmowaniu pracy ograniczone są do minimum. Jeśli praca trwa krócej niż 3 miesiące, to nie trzeba się starać się o żadne pozwolenie na pobyt czy na pracę.

Pan Krzysztof, student z Torunia, w okresie wakacji malował domy. Pracodawcy szukał na miejscu. - Rozdawaliśmy ulotki, a ludzie sami do nas dzwonili, gdy trzeba było odmalować dom albo garaż. Średnia stawka za godzinę to 100 koron, czyli jakieś 50 złotych - mówi malarz amator. - Gdybyśmy szukali pracy w fabryce przez agencję pośrednictwa, byłoby więcej pieniędzy, ale też więcej zachodu.

Przy zbiorze owoców można liczyć na stawkę nawet 12 euro za godzinę. W przypadku ciężkiej pracy w polu stawki rosną do 15 euro. Zarobki w Norwegii są jednymi z najwyższych w Europie. Problemem mogą być jedynie wysokie koszty utrzymania, w tym drogie zakwaterowanie. Ale i z tym można sobie poradzić. - Prawo Norwegii mówi, że natura należy do wszystkich, więc rozkładaliśmy namioty blisko naszych miejsc pracy - nad jeziorami, na trawnikach - opowiada pan Krzysztof.

Francuskie jabłonie

Warto pamiętać, że wielu młodych Polaków, decydując się na sezonową pracę, ciągle korzysta ze sprawdzonych znajomości. Nierzadko są to oferty najbardziej korzystne, ale przeznaczone tylko dla nielicznych. - Już trzeci rok z rzędu jadę na zbieranie jabłek do Francji. W ciągu 4 tygodni mogę zarobić ok. 1200 euro - opowiada pani Karolina. - Wyjazdy organizuje mój kuzyn, który na stałe mieszka pod Lyonem, w okolicy którego znajduje się kilka sadów. Koszty wyjazdu to jakieś 140 zł. Zazwyczaj pracujemy w grupie 20 znajomych Polaków, którym co roku zależy na takim wyjeździe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska