Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy kocha od wczesnego dzieciństwa [Wywiad]

Małgorzata Chojnicka
Anna Kukowska-Sokołowska razem ze swoją Elfą. To kolejny pies przez nią przygarnięty
Anna Kukowska-Sokołowska razem ze swoją Elfą. To kolejny pies przez nią przygarnięty Małgorzata Chojnicka
Anna Kukowska-Sokołowska, sędzia w stanie spoczynku, z troską poświęca się opiece nad zwierzętami. Bez ich obecności nie wyobraża sobie domu, który dzięki nim staje się prawdziwym azylem.

Jakie ma Pani najwcześniejsze wspomnienie związane z psem?
Z psami zawsze spędzałam dużo czasu, a wszystko zaczęło się od owczarka podhalańskiego, którego brat mamy przywiózł dla dziadka. Było to kapitalne psisko, które dożyło sędziwej starości. W naszych warunkach rasa ta trudno się aklimatyzuje, ale jemu się udało przystosować do zupełnie odmiennego klimatu. Bardzo lubiłam się z nim bawić. Jeszcze wcześniej, kiedy mogłam mieć z górą cztery lata, wchodziłam bokserce do budy. Nera, bo tak się wabiła, uznawała tylko dziadka. Była groźnym psem stróżującym, który pilnował suszącego się drewna przy dziadkowym warsztacie. Odkąd tylko pamiętam w mojej rodzinie przygarniało się przybłędy. Potem, już na stancji, razem z koleżanką obłaskawiłyśmy psa właścicieli, potężnego wilczura. Najboleśniejsze jest to, że psy żyją krótko i przeżyłam już wiele bolesnych pożegnań. Zrozumieją to tylko ci, którzy kochają zwierzęta.
Od czego zależy dobry kontakt z psem?
Nie ma co ukrywać, że pies przyjmuje cechy ludzi, z którymi obcuje. Trzeba podchodzić do niego ze spokojem i dużo mu tłumaczyć. On rozumie o wiele więcej niż nam się wydaje. W żadnym wypadku nie wolno go karać, bo osiągniemy skutek odwrotny do zamierzonego. Pies myśli podobnie jak małe dziecko. Dlatego też nerwowe pokrzykiwania do niczego nie prowadzą, a potrzebna jest konsekwencja i zdecydowanie. Obojętnie, jak bardzo kochamy swojego pupila, nie może nami rządzić. To podstawowa zasada. Kiedyś trafiła do nas dobermanka, z którą nikt nie mógł sobie poradzić. Elfa stała się z czasem prawdziwą przytulanką i nie sprawiała nam żadnych kłopotów. Teraz mam drugą sunię tej rasy, która nosi takie samo imię. Przywiozłam ją ze schroniska w Swarzędzu i totalnie rozpieścił ją mój mąż. To mój piąty pies w wieku dojrzałym.
Miłość do zwierząt dzieliła Pani z mężem…
Mąż obłaskawiał koty, ale też przygarniał psy. Za jego sprawą pojawił się u nas wilczur i taki sympatyczny kundelek, znaleziony przy szpitalu. Miał rozbitą głowę, bo najprawdopodobniej ktoś chciał go zabić. Leczenie trwało długo, ale psina wyszła z obrażeń fizycznych i psychicznych. Z wilczycą też jest związana interesująca historia. Do końca nie udało się nam jej rozszyfrować, ale ustaliliśmy, że należała do starszego, samotnego mężczyzny, który zajmował się stróżowaniem. Pies ożywiał się wieczorem i jadał tylko kanapki, podawane lewą ręką. W ostatnich latach, gdy mąż chorował, kot układał mu się przy głowie, a druga Elfa nie odstępowała go na krok.
Prawo było kierunkiem z wyboru?
Tak, ale trochę trwało, zanim udało mi się te plany zrealizować. Po maturze od razu nie dostałam się na studia i miałam podjąć naukę w technikum dokumentacji naukowo-technicznej w Warszawie. Ukończenie tej szkoły gwarantowało pracę, ale ze względu na sytuację rodzinną musiałam z niej zrezygnować. Zaczęłam pracować w sekretariacie w toruńskim sądzie. Po kilku latach rozpoczęłam studia na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, gdzie również zrobiłam aplikację sędziowską. W rodzinnych stronach jestem od 1981 roku. Pracowałam w Radziejowie, a potem w Rypinie. Do Lipna wróciłam już razem z mężem, Marianem Sokołowskim. Pracowałam do 2008 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska