Puk, puk: My po dług!

Tylko w tym roku takich wizyt pracownicy zakładu odbyli 5 tysięcy 817. - Metoda przynosi efekty, bo udało się odzyskać blisko 2,2 mln zł - podkreśla Karolina Wojciechowska, rzecznik ZGM.
Problem zadłużenia lokatorów gminy, jak piszemy w artykule na stronie 1, jest kolosalny i przybrał rozmiar ponad 22 mln zł (bez odsetek). Co robi Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w Toruniu, by nakłonić lokatorów do spłacania zaległości?
<!** reklama>
- Pierwszym krokiem zawsze jest wysłanie lokatorami pisemnej informacji o zadłużeniu. Gdy brak na nią odzewu, wysyłamy formalne wezwanie do zapłaty. Gdy lokator nadal nie reaguje, przychodzi do niego nasz pracownik na rozmowę - wyjaśnia Karolina Wojciechowska z ZGM.

W trakcie takiej wizyty pracownik stara się ustalić, jaka jest aktualna sytuacja rodziny, proponuje rozłożenie długu na raty, odpracowanie zadłużenia etc. - Staramy się brać pod uwagę specyfikę sytuacji naszych lokatorów. Bywa, że pilniejsze okazuje się dla rodziców kupienie dzieciom podręczników do szkoły albo wydatki na święta - dodaje rzeczniczka ZGM.
Jeśli wizyta nie pomoże i lokator nie podejmuje współpracy, gmina wysyła ostateczne wezwanie do zapłaty. Gdy i to nie pomaga, wypowiada umowę najmu lokatorowi, a sprawę kieruje do sądu. Ten wystawia sądowy nakaz zapłaty. Na jego podstawie egzekucję wszczyna komornik. Ostatnim elementem tego przykrego łańcucha może być eksmisja.

Windykacja długów jest dla ZGM wyzwaniem. Po pierwsze, kolosalny dług rósł latami. Trudno oczekiwać, że przez rok-dwa uda się z nim gminie uporać. Po drugie, lokatorzy komunalni najczęściej należą do ludzi niezamożnych. W tym gronie, częściej niż wśród mieszkańców np. spółdzielni mieszkaniowych, są osoby bezrobotne, rodziny wielodzietne.

Niedawno ZGM poszukiwał nowego specjalisty ds. windykacji właśnie. Ogłosił nabór na to stanowisko, ale go nie rozstrzygnął. Kandydaci, którzy się zgłosili, nie spełniali oczekiwań.