Sto lat temu przygotowania do świąt upływały w cieniu pogrzebów. Nie miały one jednak nic wspólnego z bitwą pod Verdun, która trwała 10 miesięcy, po obu stronach pochłonęła ponad siedemset tysięcy ofiar i zakończyła się w drugiej połowie grudnia 1916 roku. O tym gazety nie pisały, bo nie mogły, chociaż mieszkańców Torunia i okolic zginęło na francuskiej ziemi wielu.
Prasa w tamtych czasach - jeśli tak można powiedzieć - żyła dwoma pogrzebami. Nic dziwnego, świat żegnał akurat wielkiego pisarza i pocieszyciela strapionych niewolą serc, oraz cesarza, który był symbolem epoki.
Msza u św. Jakuba
Henryk Sienkiewicz zmarł 15 listopada w Szwajcarii, smutna wiadomość spowodowała autentyczną żałobę narodową.
1 grudnia 1916 roku w kościele świętego Jakuba w Toruniu została odprawiona msza w intencji zmarłego noblisty, podczas której w wypełnionej ludźmi świątyni śpiewał chór „Lutnia”. Informując o tym „Gazeta Toruńska” podała adresy osób najbardziej z pisarzem związanych, na które można było wysyłać telegramy kondolencyjne, na początku grudnia ogłosiła również konkurs na najpiękniejszy telegram.
Wspominając autora „Krzyżaków” i Trylogii, toruński dziennik poświęcił również sporo miejsca uroczystościom, jakie właśnie odbywały się w Wiedniu, gdzie w cesarskiej krypcie kościoła kapucynów pochowano zmarłego 21 listopada 1916 roku Franciszka Józefa, który przez 68 lat zasiadał na wiedeńskim tronie, mocą swojego autorytetu utrzymując rozpadające się cesarstwo.
Czytaj także: Toruńskie wątki dramatu na jarmarku świątecznym w Berlinie
Tyle wiadomości z wielkiego świata. Na naszym podwórku oczekiwania na wojenne święta upływały wśród nocnej ciszy.
„Wskutek braku tłuszczów, mydła i świec należy w tym roku koniecznie ograniczyć oświetlenie choinek - pisała „Gazeta Toruńska” w połowie grudnia 1916 roku. - W wielu wsiach i mniejszych miastach nie posiadający urządzeń elektrycznych mieszkańcy są zniewoleni z powodu braku światła kłaść się do łóżka z nastaniem zmroku. Rzemieślnicy, przemysłowcy i rolnicy muszą z tego samego powodu odkładać najpilniejsze nieraz prace i zaniedbywać je. (...) Byłoby zatem najod-powiedniej, aby w tegoroczną gwiazdkę oświetlano choinki tylko jedną świeczką. Dzieci, dla których przede wszystkim choinki są przeznaczone, całe życie wspominać będą, że w roku wojennym 1916 wolno było jedną tylko świeczkę zapalić na drzewku gwiazdkowem”.
Fortece i żołnierze
Wiele dzieci w ten sposób pewnie święta sprzed stu lat zapamiętało, jednak nie dla wszystkich były one aż takie skromne.
Gustaw Heyer przez niemal cały grudzień bardzo intensywnie polecał gwiazdkowy asortyment swojego sklepu przy ulicy Szerokiej 6, gdzie później powstał Dom Dziecka. Zapraszał na wystawę zabawek połączoną z otwarciem sprzedaży gwiazdkowej. Można ją było zwiedzać bez przymusu kupna, jednak na zainteresowanych czekały: „konie na biegunach, klocki, kuchnie, pokoiki dla lalek, uzbrojenia, fortece, żołnierze, wozy na kółkach, kinematografy, skrzynki grające, gry towarzyskie, lalki i osobne części do tychże”.
Reklamę części do lalek oferowanych przez sklep Heyera, kiedyś już przy jakiejś okazji prezentowaliśmy. Wyglądała dość makabrycznie, tym razem sięgniemy więc po inną. Z bobasem w mundurze i pikielhabie.
Nadal nie jest to zbyt optymistyczny widok, zatem opuścimy wystawę zabawek przy Szerokiej 6 i przeniesiemy się do sklepu przy ulicy Szerokiej 42, gdzie sto lat temu Komitet Niesienia Pomocy Bezdomnym w Polsce zorganizował wielki bazar gwiazdkowy.
Mówiąc o Polsce, organizatorzy mieli oczywiście na myśli przeoraną wojną Kongresówkę, nazywaną wtedy również Polską rosyjską. Podobne kiermasze odbywały się sto lat temu również w innych miastach naszego regionu, m.in. Wąbrzeźnie i Chełmnie.
**
Przeczytaj również: Jakub Gierszał w nowym filmie Agnieszki Holland**
Jak wyglądał ten toruński? Wspaniale! Tak przynajmniej oceniała go mocno promująca całą inicjatywę „Gazeta Toruńska”.
„Nagromadzono tam mnóstwo przedmiotów: najróżnorodniejsze ozdoby na drzewko, wycinanki wojska polskiego, teczki z papierem listowem z obrazkami malowanemi, serwetki, talerze. Osobny dział tworzą lalki w prześlicznych strojach ludowych. Ozdobę Bazaru tworzy kilkadziesiąt obrazów olejnych pochodzących z Torunia i Poznania, oraz liczne poduszki na kanapę palone i malowane, z których kilkadziesiąt już sprzedano. Nie należy też zapominać o obrusie na ołtarz w cenie 500 marek, który zostanie przelo-sowany”.
Prowadzony społecznymi siłami bazar przy Szerokiej 42 był czynny aż do Trzech Króli, kusząc zmieniającym się każdego dnia dekoracją witryny. Ta zresztą do dziś jest warta uwagi, choćby dlatego, że została bardzo pieczołowicie odrestaurowana.
Wielka akcja charytatywna sprzed wieku, zakończona zabawą i loterią w parku Wiktorii, przyniosła, jak informowała prasa, ładnych kilka tysięcy marek. Wspominany wcześniej obrus trafił ostatecznie na ołtarz toruńskiego kościoła mariackiego.
Prezent perfekt?
Na koniec wyrwiemy się z wojennego kryzysu i przeskoczymy do 1901 roku, aby zorientować się, jakie atrakcje polecały toruńskie sklepy poszukiwaczom świątecznych prezentów. Trzeba przyznać, że niektórzy przedsiębiorcy mieli dość oryginalne pomysły.
Obecność pod choinką zabawek, książek czy pierników raczej nikogo nie zdziwi. P. Błażejewski, czy też może P. Blasejewski, bo tak się zapisywał, z ulicy Elżbiety (dziś Królowej Jadwigi) 11, polecał na gwiazdkę bogaty wybór mioteł, szczotek i trzepaczek. 21 grudnia AD 1901, na łamach niemieckiej „Die Presse” w charakterze prezentowej atrakcji pojawiła się natomiast spora reklama płynu „Odol” przeznaczonego do płukania jamy ustnej...
Zobacz także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?