Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice liczą i odbierają

Justyna Wojciechowska-Narloch
Ograniczony do minimum pobyt maluchów w placówkach i odliczenia kosztów w razie choroby to powody drastycznego spadku wpływów z czesnego. Przedszkola miejskie to dla gminy coraz cięższa kula u nogi.

Ograniczony do minimum pobyt maluchów w placówkach i odliczenia kosztów w razie choroby to powody drastycznego spadku wpływów z czesnego. Przedszkola miejskie to dla gminy coraz cięższa kula u nogi.

<!** Image 3 align=none alt="Image 191664" sub="Przedszkole Miejskie nr 4 w Toruniu - z przodu Maja i Lilka [Fot.: Grzegorz Olkowski]">Karolina jest księgową z własną działalnością gospodarczą. Czas jej pracy jest więc elastyczny. W miejskim przedszkolu na Rubinkowie ma 4-letnią córeczkę.

- Zabieram ją do domu zaraz po czternastej, bo przecież płaci się za każdą kolejną godzinę w przedszkolu. Jeśli zostanie mi coś pilnego do zrobienia, to mogę dokończyć w domu - opowiada kobieta. - Dzięki temu miesięcznie za przedszkole z wyżywieniem płacę około 150 zł. To ogromna oszczędność, bo opiekunka brała cztery razy tyle.

<!** reklama>Paradoksalnie problemem okazała się wprowadzona od września ubiegłego roku zmiana zasad odpłatności za przedszkola. Toruńscy radni - przymuszeni ustawowymi wymogami - stworzyli nowy system naliczania czesnego. Wycenili każde 60 minut - ponad 5-godzinną darmową podstawę programową - na kwotę 2,3 zł. W efekcie to, co miało być podwyżką opłat, drastycznie zmniejszyło wpływy do budżetu.

- Pierwsze dzieci idą do domu około 14, a zdecydowana większość pomiędzy 15 a 16 - tłumaczy Anna Blum, dyrektor PM nr 1 na starówce. - Rodzice liczą pieniądze i skracają czas pobytu. Jest to jednak ze szkodą dla indywidualnego rozwoju dziecka. W domu nie ma grupy rówieśniczej, która niezbędna jest dziecku w procesie socjalizacji.

Identyczna sytuacja panuje we wszystkich miejskich placówkach. W okolicach g. 16 zostaje w nich garstka dzieci. Reszta już od dawna jest w domu i za opiekę nie płaci.

- To rozwiązanie okazało się bardzo korzystne dla rodziców. Gorzej z gminą, która musi coraz więcej dopłacać - mówi Zbigniew Ernest, przewodniczący Komisji Oświaty i Sportu w Radzie Miasta Torunia. - Pieniędzy jest mniej, pracy jest mniej, a etaty zostały te same.

Janusz Pleskot, p.o. dyrektora Wydziału Oświaty UMT czeka na sprawozdania finansowe z przedszkoli. Te mają dotrzeć do magistratu na początku lipca.

- Wydatki są znacznie większe niż przed rokiem. Komplet dzieci w przedszkolach mamy podczas realizacji darmowej podstawy programowej - w godz. 8-13 - mówi Janusz Pleskot. - Nie chcemy nikogo zwalniać. Rozważamy wstępnie raczej redukcje części etatów z możliwością ich przywrócenia, gdy sytuacja się zmieni.

- Do niedawna ci sami rodzice naciskali, by wydłużyć czas pracy przedszkoli. A teraz co? Blokują miejsca tym dzieciom, które muszą zostać w placówce dłużej - mówi Urszula Polak, szefowa ZNP i toruńska radna.

W listopadzie ub.r., kiedy po raz pierwszy pisaliśmy o popołudniowych pustkach w toruńskich przedszkolach, władze miasta szacowały wzrost wydatków na utrzymanie tych placówek na kwotę 1,5 mln zł.


Warto wiedzieć

Opłaty po toruńsku

33 mln 750 tys. zł - to koszt utrzymania przedszkoli w ubiegłym roku.

3 mln 300 tys. zł - to czesne wpłacone przez rodziców.

2,3 zł - to cena godziny pobytu dziecka w przedszkolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska