Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sekret pewnego fotografa

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Trafiła nam się niezwykła historia, którą będziemy musieli przedstawić w co najmniej dwóch częściach. Oto pierwsza z nich, prezentująca jej głównego bohatera - znanego toruńskiego fotografa.

<!** Image 3 align=none alt="Image 207083" sub="Generał Haller i jego armia na toruńskim rynku w styczniu 1920 roku. Zdjęcie wykonane zostało przez H. Spychalskiego [Fot. archiwum T. Zakrzewskiego]">

Trafiła nam się niezwykła historia, którą będziemy musieli przedstawić w co najmniej dwóch częściach. Oto pierwsza z nich, prezentująca jej głównego bohatera - znanego toruńskiego fotografa.

„Niemiecka firma o polskiem nazwisku” - tak o zakładzie fotograficznym Hermanna Spychalskiego wyraziło się na początku grudnia 1922 roku „Słowo Pomorskie”.

Bardzo mocno powiązana z Narodową Demokracją toruńska gazeta nie przebierała zresztą w słowach, nazywając mistrza szkiełka i oka „niemiaszkiem”, zarzucając mu również, że w polskim mieście zwraca się do swoich klientów wyłącznie po niemiecku. W odpowiedzi na to otrzymała pismo od Spychalskiego, w którym ten tłumaczył się, że z polskim ma kłopoty, ponieważ wychował się w Nowym Tomyślu, w jedynej polskiej rodzinie, która mieszkała tam otoczona przez Niemców. <!** reklama>

Podobnych historii w tamtych czasach można było usłyszeć na Pomorzu wiele. Ta jednak może mieć drugie dno, które z Państwa pomocą być może uda się ustalić.

<!** Image 4 align=none alt="Image 207083" sub="Prezentowana obok fotografia była jedną z wielu obrazków z tej uroczystości. Spychalski reklamował się z nimi jeszcze w marcu 1921 roku [Fot. Archiwum]">Hermann Spychalski, czy też może raczej H. Spychalski, bo w reklamach drukowanych na łamach przedwojennej polskiej prasy swoje niemieckie imię skracał do pierwszej litery, swój główny zakład fotograficzny miał przy Szerokiej 2, z wejściem od Strumykowej. Niewątpliwie był doskonałym fachowcem, w gazetach z epoki można znaleźć sporo informacji o nagrodach zdobywanych przez niego w kraju i za granicą oraz o kursach fotograficznych prowadzonych na życzenie klienteli.

Przede wszystkim jednak Spychalski był jednym z głównych fotograficznych kronikarzy przedwojennego miasta. Można się o tym przekonać zaglądając chociażby do wydanej w 1930 roku „Księgi pamiątkowej Pomorza”. Kto interesuje się przeszłością Torunia, ten z pewnością kojarzy zdjęcia wkraczających w styczniu 1920 roku wojsk generała Hallera. Kto je wykonał? Hermann Spychalski, który w tym czasie nie mówił po polsku.

<!** Image 5 align=none alt="Image 207083" sub="Główna siedziba zakładu fotograficznego Hermanna Spychalskiego mieściła się przy ul. Szerokiej 2. Przejął lokal po firmie Carl Bonath, co widać na pocztówce sprzed 1920 r. [Fot.: oToruniu.net]">Naszym Czytelnikom nie powinny być również obce fotografie z wizyty w Toruniu w 1921 roku Józefa Piłsudskiego. Marszałek na pokładzie zakotwiczonych przy toruńskim nabrzeżu okrętów wojennych kilka razy już się w „Nowościach” pojawiał. Te zdjęcia również zrobił H. Spychalski, podobnie jak i wiele innych, portretujących polskich i zagranicznych dowódców przed toruńskimi koszarami, czy na poligonie.

<!** Image 6 align=none alt="Image 207083" sub="Ślady uwiecznionego na pocztówce napisu można było oglądać na murze jeszcze dwa lata temu. Zniknęły po ostatnim remoncie [Fot.: oToruniu.net]">Hermann Spychalski musiał mieć bardzo rozległe kontakty, skoro ze swoim aparatem docierał do miejsc osłoniętych na ogół tajemnicą wojskową. Fotografował je w czasach, gdy stosunki polsko-niemieckie nie były dobre. Docierał wszędzie, choć nadal język polski był mu obcy, tak przynajmniej wynika z notatki, jaką wydrukowało „Słowo Pomorskie” 9 lutego 1927 roku o tym, że świadek H. Spychalski w pewnym procesie zeznawał po niemiecku.

Gorąco afiszując się ze swoją polskością, przez siedem lat nie poznał na tyle dobrze języka, aby swobodnie się nim posługiwać? Takie historie na Pomorzu się zdarzały. Skoro jednak H. Spychalski oficjalnie robił zdjęcia na manewrach, a jego fotografie ukazywały się nawet w żarłocznie antyniemieckim „Słowie Pomorskim”, to musiał się cieszyć ogromnym zaufaniem polskich władz.

A jednak, tuż po wybuchu wojny Spychalski został internowany, razem z innymi Niemcami uznanymi przez Polaków za niebezpiecznych. Razem z nimi został wysłany w stronę Warszawy pod eskortą junaków. Podczas tego marszu, jak wiadomo, doszło do tragedii, Spychalski jednak ocalał. Wrócił do Torunia i opisał swoje przeżycia na łamach faszystowskiej „Thorner Freiheit”. Naturalnie po niemiecku, podpisując się tym razem również całym imieniem.

Taki przykład podwójnego patriotyzmu pewnie również nie był na Pomorzu wyjątkiem. Kim naprawdę był Hermann Spychalski i co się z nim stało, bo wojnę pewnie przeżył? Może ktoś z naszych Czytelników go pamięta, przynajmniej z rodzinnych opowieści? Będziemy wdzięczni za każdą informację.

Bardzo się przyda, ze względu na skarb, jaki został odkryty na Podgórzu, bardzo mocno z fotografem związany. Kulisy odkrycia, jak i znalezisko, niebawem szczegółowo przedstawimy.



Biuro historii odnalezionych

Hermann Spychalski miał swój zakład fotograficzny przy ul. Szerokiej 2 w Toruniu. Rezydował tam również w czasie wojny.

Na wspomnienia dotyczące fotografa czekamy przy tel.: 56-611-81-11, w godz. od 13 do 17.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska