Śmierć więźnia Wojciecha Babiuka z Torunia. Nowe fakty ze śledztwa!
Promazynę podawano Wojciechowi Babiukowi w toruńskim areszcie, bo skarżył się na kłopoty ze snem. Najpierw w dawce 50 mg. W połowie lutego 2018 roku odnotowano, że po skardze "źle śpi" dawkę zwiększono do 100 mg. Zaledwie po dwóch tygodniach, 1 marca 2018 roku dawkę podniesiono do 150 mg. W maju ją podtrzymano. W czerwcu więzień zmarł.
Eksperci z Zakładu Medycyny Sadowej wskazują, że po zażyciu 100 mg promazyny jej stężenie we krwi wynosi przeciętnie 0,137. Tymczasem we krwi posekcyjnej więźnia odkryto stężenie wielokrotnie wyższe, bo o wartości 2,72. Dla zdrowego człowieka śmiertelnym stężeniem jest takie, które przekracza wartość 5. Tyle, że Wojciech Babiuk nie był zdrowy...
- Młody mężczyzna miał zapalenie płuc, prawdopodobnie astmę oskrzelową, ostre uszkodzenie nerek, stłuszczenie wątroby, zmiany miażdżycowe naczyń wieńcowych. Stwierdzono u niego zespół zależności alkoholowej, a także "stan po urazie wielonarządowym po wypadku komunikacyjnym w 2017 roku" - odczytuje z ekspertyzy prokurator Włodzimierz Marszałkowski.
Zobacz także: Najbardziej szokujące licytacje w Kujawsko-Pomorskiem. Komornik wystawił na licytację kij od mopa!