Stówą nas nie uciszycie! [wideo]

Od lipca rząd chce dołożyć rodzicom 100 zł do 520 zł świadczenia pielęgnacyjnego, ale kosztem odebrania pieniędzy innym. - Nie chcemy takiego 100 zł, z ludzkiej krzywdy - mówią protestujący.

<!** Image 3 align=none alt="Image 189379" >

W prawie 30-stopniowym upale, od godziny 14 do 16 rodzice i opiekunowie niepełnosprawnych dzieci blokowali wczoraj przejście dla pieszych przy placu Armii Krajowej. A tym samym - ruch na moście przez Wisłę i nie tylko. 10 minut maszerowali, 5 minut odpoczywali, przepuszczając samochody i autobusy.

- Przepraszamy za utrudnienia, ale nie mamy wyboru - tłumaczyli torunianom.

Ja, matka-nierób

Postulaty demonstrantów są identyczne, jak przed miesiącem. Dziś rodzicowi lub opiekunowi, który zajmuje się niepełnosprawnym dzieckiem i z tego powodu zmuszony jest zrezygnować z pracy zawodowej, przysługują: 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego na dziecko i 520 zł świadczenia z tytułu opieki. Taka „pomoc” od państwa wpędza ich w biedę.

- Ciekaw jestem, jak minister Rostowski tłumaczy, skąd wziął akurat takie stawki. Na co one mają wystarczyć? - pyta Piotr Częstochowski, który na protest przyjechał z Bydgoszczy. - Mamy pięcioro dzieci, w tym jedno z zespołem Downa. Pracuje żona, bo zarabiała więcej ode mnie. Takiemu rodzicowi jak ja, maksymalnie przez 20 lat, odciągana jest co miesiąc składka do emerytury w wysokości 19 zł i 50 groszy. Jaka to będzie emerytura?

Dlatego protestujący po pierwsze domagają się, by rząd 24-godzinną opiekę nad niepełnosprawnym uznał za pracę i wynagradzał ich najniższą pensją krajową. Są zdesperowani. Zapowiadają, że z tego postulatu nie zrezygnują.

- Stoi przed wami matka-nierób. Tak, kimś takim jestem dla polskiego państwa - mówi Iwona Hartwich, matka niepełnosprawnego Kuby. - Więc proszę: przestaję być nierobem i wracam do pracy zawodowej. Oczekuję za to, że MOPR przyśle do mojego dziecka opiekunkę na 10 godzin dziennie. I musi to być pani bardzo sprawna i przygotowana: do wymycia tyłka, pachy, zawiezienia do szkoły, na rehabilitację itd.

Oczywiście, Iwona Hartwich doskonale wie, że nikt taki się nie pojawi...

Kosztem tysięcy innych

Rząd planuje zmiany w świadczeniach, ale niesatysfakcjonujące dla protestujących. Jak przekazuje Bożena Diaby z biura ministra pracy i polityki społecznej, od 1 lipca rodzice mają dostawać już nie 520 zł świadczenia pielęgnacyjnego, ale 620. Nadal będą mieli do niego prawo, niezależnie od tego, jaki dochód panuje w ich rodzinach.

Niestety, w stosunku do opiekunów dzieci niepełnosprawnych planowana jest drastyczna zmiana. Będą dostawać świadczenie tylko wtedy, gdy dochód na osobę nie przekroczy u nich 583 zł.

- Dlatego ja nie chcę tych 100 złotych, zaoszczędzonych kosztem krzywdy innych - mówi wprost Irena Dąbrowska, matka niepełnosprawnego chłopca. - W czym moja opieka nad dzieckiem jest lepsza od opieki siostry nad młodszym bratem, np. z porażeniem mózgowym? Znam takie sytuacje, że rodzice zmarli, a niepełnosprawnym opiekuje się rodzeństwo. Jeśli mąż takiej siostry jakoś skromnie nawet zarabia, ona już nie załapie się od lipca na świadczenie. To niesprawiedliwe!

Polityka państwa to jedno, a miasta - drugie. - Mamy niepełnosprawne ruchowo 12-letnie dziecko. Minimum trzy razy w tygodniu przyjeżdżamy z nim na starówkę, na kurs językowy w EMPiK-u. Dotychczas mogliśmy korzystać z (płatnego) abonamentu parkingowego dla osoby niepełnosprawnej. Już nie możemy, bo pojawiło się kryterium, że prawo do niego ma niepełnosprawny posiadający samochód. 12-latek nigdy go nie spełni... - skarży się pan Paweł.

To prawda. Od stycznia w Toruniu zmieniły się przepisy. Zawęziły krąg osób z takimi abonamentami. - Strefa płatnego parkowania stworzona została w celu zwiększenia rotacji parkujących samochodów. Liczy 1268 miejsc. Tymczasem wydział zdrowia UMT wydał ponad 5 tysięcy kart parkingowych, umożliwiających nabycie abonamentu. Liczby mówią więc same za siebie. Po zmianach, uprawnionych do abonamentu mamy 1500. Ale uchwała przewiduje takie przypadki, jak wymienionych rodziców. Na nich czeka 121 bezpłatnych kopert do parkowania - odpowiada Agnieszka Kobus-Pęńsko z toruńskiego MZD.

Warto wiedzieć

To nie koniec protestów. 24 maja rodzice jadą do Warszawy, blokować Aleje Jerozolimskie i pikietować pod kancelarią premiera. Jeśli nic nie zyskają, wykrzyczą swoje postulaty podczas Euro2012. Chcą, aby zagraniczni goście dowiedzieli się o ich losie.