Stracą emeryci, skorzysta lewica

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/budniewska_lucyna.jpg" >Ze wszystkich argumentów przedstawionych we wniosku Sojuszu Lewicy Demokratycznej do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie reformy emerytalnej najbardziej przekonujący jest ten, że nie zmienia się reguł w trakcie gry.

Nowe zasady uzyskiwania prawa do emerytury powinny dotyczyć tylko tych osób, które rozpoczną pracę po wejściu w życie nowelizacji. W stosunku do zatrudnionych wcześniej zmiany mogłyby nastąpić tylko za ich zgodą. Zdaniem lewicy w demokratycznym państwie prawnym przyjęte przez obecną ekipę rządzącą rozwiązanie jest niedopuszczalne, zwłaszcza w tak szczególnej sferze jak zabezpieczenie społeczne.

<!** reklama>Jeśli pracując i płacąc składki na rzecz budżetu, ZUS i FUS, wywiązujemy się ze swojej części umowy, to także państwo, które zobowiązało się do wypłaty emerytury po przepracowaniu przez nas określonego czasu i uzyskaniu określonego wieku, powinno dopełnić swoich obietnic. Zmiana tego układu nie jest zakazana, ale wymaga zgody obu stron.

Trudno nie zgodzić się z tezą, że kosztem pracowników chce się naprawiać błędy wcześniejszych reform. To na nich zostały przeniesione negatywne skutki niewydolności systemu emerytalnego.

A jaką w tej sytuacji mamy gwarancję, że za kilka lat kolejna ekipa rządząca nie zafunduje nam nowej reformy podwyższającej wiek emerytalny do 70 czy 75 lat?

Jak na razie na zamieszaniu wokół ustawy, która rzekomo miała poprawić byt przyszłym emerytom, zyskują tylko związkowcy i opozycja, w tym SLD.