<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/pociznicka_joanna.jpg" >Po tragedii, do której doszło na ulicy Słowackiego, rodzi się pytanie, czy można było tego uniknąć. W kamienicy, gdzie mieszkał mężczyzna, znajduje się kilkanaście mieszkań. Kilkadziesiąt par oczu i uszu, które rejestrują życie pozostałych. Jak doszło do tego, że nikt nie zauważył, że za drzwiami mieszkania rozgrywa się dramat?
<!** reklama>Czy to nasza ludzka znieczulica, a może coś jeszcze? Taki dzisiaj świat, że mieszkańcy jednego domu, poza zdawkowym „dzień dobry”, nic więcej nie wnoszą do sąsiedzkiej społeczności. W wiekowych kamienicach to życie wygląda jednak trochę inaczej. Tu życiowe scenariusze przeplatają się nawzajem i nie tak łatwo o izolację.
Tak było również w kamienicy na Słowackiego. Sąsiedzi Mariana G. od dawna wiedzieli o tym, że jest problem. Że mężczyzna pije i nie radzi sobie z własnym życiem, że kumple od wódki go okradają i, że związek z konkubiną do sielankowych dawno już nie należy. Nikt jednak nie zareagował. Dlaczego? Ze strachu: „Bo jak raz sąsiad zwrócił uwagę, to mu wybili szybę butelką”, „Bo jak zaczynali pić, to wygrażali się, że chałupę spalą i wszyscy pójdą z dymem”, „Bo przecież potem jakoś trzeba żyć i w oczy patrzeć” - mówili sąsiedzi.
Efektem tej spirali strachu okazała się śmierć. Jak długo konała Małgorzata J., zanim ktoś zadzwonił po pogotowie? Czy gdyby reakcja była natychmiastowa, to kobieta mogłaby żyć? Tych odpowiedzi sąsiedzi już nie poznają, choć pewnie z tymi pytaniami będą żyć jeszcze długo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?