Czy Krzysztof Chołys, naczelnik poleskiego oddziału straży miejskiej w Łodzi nadużywał władzy? Zawiadomienie m.in. o takich właśnie nieprawidłowościach zostało złożone w Prokuraturze Okręgowej w Łodzi przez jedną ze strażniczek.
- Dokumenty zostały przesłane do Prokuratury Rejonowej Łódź Polesie. Przeprowadzimy czynności sprawdzające, a następnie prokurator podejmie decyzję o ewentualnym wszczęciu śledztwa w sprawie o przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
O nieprawidłowościach prokuraturę poinformowała strażniczka, która - jak twierdzi - nie ma nic do stracenia. - Ktoś musi wreszcie powiedzieć dość. To nie jest normalne, że ściągany jest patrol strażników z dzielnicy, żeby naczelnikowi „skoczyć” po bułki do piekarni przy ul. Wileńskiej czy do sklepu na ul. Retkińską po tytoń i gilzy do ręcznego wyrabiania papierosów - mówi Joanna Pawelec.
CZYTAJ TEŻ: Bunt łódzkich strażników miejskich! Nie chcą chodzić w zniszczonych mundurach
Kobieta mówi wprost, że nie wszystkim podoba się, iż doniosła do prokuratury na takie zachowania naczelnika. Tym bardziej, że w piśmie wskazała z nazwiska siedmioro strażników, którzy tak jak ona wysyłani byli przez przełożonego w czasie godzin pracy pieszo i radiowozem po zakupy dla niego.
- Sytuacją, która też nie powinna mieć miejsca był moment tuż przed świętami Bożego Narodzenia, gdy naczelnik wysłał jedną ze strażniczek na pocztę przy dworcu Łódź Kaliska, by wysłała kartki z życzeniami do jego rodziny. Oczywiście w czasie służby - mówi Joanna Pawelec.
Ze złożonego doniesienia wynika, że naczelnik dopuszcza się przekraczania uprawnień i wykorzystywania swojego stanowiska względem podwładnych.
- Wielokrotnie pełniąc służbę w patrolu zmotoryzowanym, byliśmy ściągani z terenu na komisariat przy ulicy Krzemienieckiej. Tutaj naczelnik przekazywał nam gotówkę i jechaliśmy do sklepu po tytoń - twierdzi Joanna Pawelec.
Funkcjonariusze wielokrotnie zapisywali w swoich służbowych notatnikach, że wchodzą na zakupy dla naczelnika.
Krzysztof Chołys: - W pełni zdaję się na komendnanta. Zna całą sytuację od podszewki
- Baliśmy się, że ktoś zobaczy, jak w mundurach idziemy do sklepu i wychodzimy z paczką tytoniu. Gdyby zrobili nam wtedy zdjęcie, była by chryja - dodaje strażniczka.
Czara goryczy przelała się, gdy naczelnik wysłał trzyosobowy patrol do apteki po... środek na rozwolnienie. Wtedy kobieta przerwała milczenie i złożyła zawiadomienie do prokuratury.
- Przeprowadziliśmy wewnętrzne postępowanie wyjaśniające w związku z informacją od jednej ze strażniczek o możliwych nieprawidłowościach w oddziale na Polesiu - mówi Zbigniew Kuleta, komendant straży miejskiej w Łodzi. - Stwierdziliśmy pewne uchybienia natury etycznej i naczelnik oddziału otrzymał karę dyscyplinarną przewidzianą w kodeksie pracy.
CZYTAJ TEŻ: Brutalna Straż Miejska w Łodzi: trzech strażników z zarzutami
ZOBACZ |Afera w warszawskim CBŚP - już pięcioro policjantów w areszcie. Za podrabiane perfumy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?