Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święto starszych i młodszych braci w wierze

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Początek 1940 roku, niemcy burzą toruńską synagogę
Początek 1940 roku, niemcy burzą toruńską synagogę Archiwum
O czasy, o obyczaje... Wracamy dziś na ulicę Szczytną w Toruniu, gdzie 3 września 1847 roku odbyła się bardzo wyjątkowa uroczystość.

[break]
Kilka tygodni temu zabraliśmy Państwa na uroczystość otwarcia toruńskiej synagogi. Bogaty opis tego wydarzenia z września 1847 roku udało nam się znaleźć na łamach wydawanej wtedy przez Ernsta Lambecka niemieckiej gazety „Thorner Wohenblatt”. Relacja robi dziś spore wrażenie. Niemal w każdym akapicie padają, często bardzo poetyckie, słowa o równości i braterstwie... Dziwnie się to czyta wiedząc, że wnuki tych, którzy 168 lat temu byli pełni wzniosłych idei, z zapałem skoczyli w otchłań nazistowskiego piekła.

Wróćmy jednak do bardziej optymistycznych czasów, czyli do 1847 roku. Jak już wspominaliśmy, uroczystość rozpoczęła się od procesji, która wyruszyła ze starej bożnicy przy ulicy Wysokiej. Wzięli w niej udział Żydzi i chrześcijanie. Na czele, pod baldachimem, szedł rabin, który niósł Torę, za nimi podążali m.in. przedstawiciele wszystkich toruńskich cechów.

Procesja dotarła do nowej synagogi, przed jej bramą czekała już jakaś dziewczyna, która przywitała przybyłych napisanym przez siebie wierszem. W trzech zwrotkach opisała czasy prześladowań Żydów, które na szczęście się już skończyły, ponieważ nadeszły czasy pokoju. Poetka, której korespondent toruńskiej gazety niestety nie przedstawił, wręczyła klucz do świątyni radcy miejskiemu Oloffowi i to on właśnie, chociaż nie był Żydem, otworzył synagogę, podkreślając przy okazji świętość miejsca, oraz polityczną równość Żydów i chrześcijan.

W samej synagodze najpierw odśpiewano psalmy, później zabrał głos specjalnie z tej okazji przybyły z Berlina rabin Michael Sachs. W tamtych czasach był on jednym z najwybitniejszych duchownych - myślicieli żydowskich w Europie. Co ciekawe, znacznie bliżej mu było do kół ortodoksyjnych, niż do triumfującego w Toruniu żydowskiego oświecenia. Jak odnotował niemiecki żurnalista, gość nie uniknął kilku wycieczek polityczno-światopoglądowych, zrobił to jednak z takim taktem, że wielu duchownych chrześcijańskich mogłoby się od niego uczyć.

Toruńska synagoga nie stała bezpośrednio przy ulicy, była od niej oddzielona dwiema kamienicami zaadaptowanymi na potrzeby gminy żydowskiej. Do naszych czasów niestety nie zachowały się jej żadne zdjęcia, jej wygląd możemy sobie wyobrazić jedynie na podstawie planów budowlanych. Czytając opis uroczystości nie mogliśmy się więc doczekać chwili, gdy autor zacznie się dzielić swoimi wrażeniami na temat samej świątyni. Polityka najwyraźniej była autorowi relacji znacznie bliższa niż religia. Odnotował on, że wnętrze jest urządzone skromnie, ale z gustem i wielkim smakiem.

Nad częścią sali znajdowała się przeznaczona dla kobiet galeria podparta na ośmiu białych kolumnach ze złoceniami - w zachowanych do naszych czasów dokumentach jest mowa o dziesięciu kolumnach. Poza tym ze stropu miało zwisać sześć żyrandoli. Duże wrażenie na niemieckim dziennikarzu zrobił także orzeł zwieńczający - jak napisał - tabernakulum. Chodziło naturalnie o Aron ha-kodesz, czyli szafę ołtarzową, w której przechowywane są zwoje Tory. Orzeł w tym miejscu nie jest niczym wyjątkowym, ale pewnie redaktor „Thorner Wohenblatt” zbyt wielu synagog wcześniej nie widział.

Bożnica służyła starszym braciom w wierze do 1939 roku. Toruńscy Żydzi ostatni raz spotkali się w niej zapewne w sobotę 2 września roku pamiętnego, a więc tuż przed 92 rocznicą uroczystości, podczas której padło tyle wielkich słów o równości, pokoju i triumfie rozumu nad przesądem. Wnuki tych, którzy we wrześniu 1847 roku przyglądali się otwarciu synagogi, już w październiku roku 1939 zaczęli burzyć świątynię oraz związane z nią kamienice. Złośliwi mówili, że Niemcy tak się z tym spieszą, ponieważ szukają laski Mojżesza. Gruz z zabudowań żydowskich został wywieziony m.in. na Rudak, w miejscu zniszczonych budynków po wojnie pojawiły się plomby. Z toruńskiej synagogi nic nie zostało. No, prawie nic, w zbiorach Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie znajduje się bowiem kilka elementów z wyposażenia świątyni. Trafiły one tam z toruńskiego muzeum.

„Najcenniejsza z nich jest zamówiona w niemieckim warsztacie tkackim i ukończona w 1872 roku zasłona na Aron ha-kodesz - pisze Anna Bieniaszewska w swoim „Toruńskim pejzażu żydowskim”. - Na zasłonie widnieją dwie inskrypcje (...) dolna daje wskazówki o fundatorach - Szymonie, synu rabiego Mosze Jechiela Kirkhajma z Frankfurtu nad Menem i jego małżonki, córki Natana Lejzera z Torunia”.

Ostatnie nazwisko jest związane z największym domem towarowym Torunia z końca XIX i początku XX wieku - dzisiejszym PDT-em.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska