Taka Ameryka, czyli rektor jak prezydent

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nienartowicz_marek.jpg" >Dziś poznamy rektora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Z tej okazji powieje w Toruniu Ameryką. Przecież rektor UMK jest wybierany przez elektorów, a więc podobnie jak prezydent Stanów Zjednoczonych.

Nie tylko w tym - o czym już pisaliśmy w „Nowościach” - kampania przed wyborami rektora UMK przypominała te polityczne. Przede wszystkim była bardziej emocjonalna, mniej merytoryczna. Ale czy w XXI wieku w walce o władzę nie jest to już absolutną normą? Obaj kandydaci od początku składali obietnice, które trudno będzie zrealizować. W kampanii nikt się tym jednak nie przejmuje. A powaga stanowiska rektora już nie wyklucza koncertu życzeń i wyścigu na pomysły, które porwą wyborców.

<!** reklama>O akcent doskonale znany z polityki zadbał na koniec prof. Andrzej Tretyn. Przecież hasło walki o powrót na uczelnię prof. Aleksandra Wolszczana tak bardzo przypomina polityczne transfery Donalda Tuska. Choćby z udziałem Bartosza Arłukowicza, wcześniej posła Lewicy, a dziś ministra zdrowia w rządzie PO-PSL.

Obaj kandydaci dużo mówili o konieczności porządków na uczelni. Tak jakby w jej władzach dotąd nie zasiadali. Zwłaszcza w przypadku prof. Andrzeja Radzimińskiego musi to zadziwiać. Ale takie luki w pamięci też są normą kampanii wyborczych.

Jak ostatnio wyliczyła „Rzeczpospolita”, w tegorocznych już zakończonych wyborach rektorów na polskich uczelniach wygrywał ten, kto starał się o reelekcję. Czy tak będzie na UMK? Może tak samo, może inaczej. W końcu cztery lata temu dotychczasowy rektor przegrał i zastąpił go prorektor.