W Toruniu zostali bowiem decyzją trenera Grzegorza Sowińskiego Łukasz Żytko, Michał Jankowski i Wojciech Barycz.
- O tym, że zabrakło w Pruszkowie Jankowskiego, Żytki i Barycza zadecydowała dyspozycja dnia. Tak zadecydował trener Grzegorz Sowiński. Wybrał skład pod konkretnego przeciwnika. Pojechali najlepsi. I nie ma w tym żadnych podtekstów. Oczywiście, można to rozpatrywać z różnych stron - z jednej zawęziło rotację, z drugiej - dało większy komfort innym. - wiceprezes klubu Przemysław Łapiński
[break]
Szczególnie dyskusyjne było pozostawienie w Toruniu rozgrywającego Łukasza Żytki, wobec tego, że inny rozgrywający - Łukasz Wilczek niedawno złamał nos i trenował w masce. Trener Sowiński twierdził, że ten drugi nie może grać w meczu, bo wspomniana maska ogranicza mu pole widzenia.
- Zapadła decyzja, że Wilczek zagra bez maski, a przecież na „jedynce” mogą zagrać również Piotr Śmigielski i Bartosz Bochno - dodaje Przemysław Łapiński. - Chodziło nam o jak najszybsze przenoszenie akcji spod naszego kosza pod kosz rywali.
Jankowski od przyjścia do Torunia prezentuje formę daleką od chociażby przyzwoitej. Kreowany na jedną z gwiazd drużyny rzucający, który ma ważny kontrakt również na kolejny sezon, wystąpił do tej pory w sześciu meczach (79 minut) i zdobył w nich zaledwie 15 punktów (2/7 za 2, 3/22 za 3, 2/2 za 1). Ma też w swoim dorobku 6 zbiórek i 5 asyst oraz tyle samo strat.
Z kolei Barycz długo pauzował z powodu kontuzji. Wznowił wprawdzie treningi, ale jego forma pewnie też jest daleka od wysokiej.
W Pruszkowie torunianie nie zachwycili. Wygrali wprawdzie 72:63, ale w końcówce niemal roztrwonili całą przewagę.
- Torunianie, patrząc na potencjał, jakim dysponują, zagrali słabe zawody - przyznał Przemysław Lewandowski, zawodnik Znicza Pruszków, który w przeszłości grał w Toruniu. - My z kolei nie wykorzystaliśmy szans. Podobnie jak w poprzedniej kolejce w Kutnie, gdzie walczyliśmy niemal do końca, tak i teraz mieliśmy zbyt dużo strat. Osiemnaście w całym meczu, z czego aż trzynaście w pierwszej połowie to zbyt dużo, żeby myśleć o wygranej. To przede wszystkim zadecydowało o wyniku. Nasza gra dużo się poprawiła, szczególnie w obronie. Nie potrafimy tego jednak przełożyć na punkty w ataku. Jeżeli chodzi o ekipę Polskiego Cukru SIDEn-u, to widać, że przechodzi jakiś kryzys. Powtórzę, że nie grała jakoś fantastycznie biorąc pod uwagę potencjał, jakim dysponuje.
Liczba
1 raz w historii klubu torunianie triumfowali w Pruszkowie. W trzyletnich zmaganiach na zapleczu Tauron Basket Ligi ekipa Polskiego Cukru SIDEn-u przegrywała na Mazowszu w sezonie 2011/12 67:71 i w sezonie 2012/13 43:61
12 strat mieli w sobotnim meczu gracze Polskiego Cukru SIDEn-u. Tym samym wyrównali najlepsze osiągnięcie z tego sezonu. Poprzednio zaledwie dwanaście strat mieli w obu potyczkach z drużyną Wilków Morskich Szczecin
20 punktów przewagi mieli już w Pruszkowie torunianie. W 33. min., po trafieniu zza linii 6,75 m Jacka Jareckiego, było już 65:45.
31 sekund spędził na parkiecie w Pruszkowie Radosław Plebanek. Skrzydłowy pojawił się na niecałą minutę pod koniec drugiej kwarty. W statystykach niczym więcej się nie zapisał
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?