Taki upał, że aż liście opadają z drzew

[break]
- Wokół mojego bloku pojawia się coraz więcej pojemników z wodą wystawianych przez ludzi dla żyjących na wolności zwierząt. Ja również każdego dnia uzupełniam jeden z nich - mówi pani Marianna z Bielan. - Z dużą przykrością spoglądam również na usychające w Toruniu drzewa. Im, niestety, nie jestem w stanie pomóc. Nie mam na to siły.
Nasza Czytelniczka nie powinna się nawet tym trudzić. Za ochronę zieleni odpowiada właściciel terenu bądź wskazana przez niego firma.
- My nasze drzewa podlewamy - zapewnia Szczepan Burak, dyrektor magistrackiego Wydziału Środowiska i Zieleni. - Beczkowozy wyjeżdżają jednak na trasy wtedy, kiedy miasto śpi, podlewanie odbywa się głównie w nocy i nad ranem. Wiadomo, że drzewa w mieście mają się gorzej niż gdzie indziej, dokuczają im wyższe temperatury, a do tego jeszcze zanieczyszczenia. Takie warunki są najbardziej niekorzystne dla drzew młodych, część z nich pewnie mimo wszystko tych upałów nie przeżyje. Inaczej natomiast wygląda sprawa z drzewami bardziej wiekowymi. Niektóre gubią liście, ale nadal mają wiotkie gałęzie. Nie znaczy to, że usychają, ale w ten sposób bronią się przed upałem. Gubią liście i dzięki temu zmniejszają powierzchnię parowania.
Na miejskich gruntach na najbardziej spalonej pozycji są trawniki. Podlewa się je najrzadziej, ponieważ jest to zdecydowanie bardziej kosztowne, niż odtworzenie zielonej pokrywy na wypalonym przez słońce klepisku. Mimo rekordowych upałów trawniki i tak mają się całkiem nieźle, kilka lat temu było z nimi znacznie gorzej. Jak zapewnia dyrektor Burak, podległe mu służby wkładają najwięcej wysiłku w ochronę kwiatów. Miejskie rabatki podlewane są w zasadzie codziennie.
Do opieki nad zielenią na swoich terenach w Toruniu zobowiązane są również spółdzielnie mieszkaniowe, a także firmy, które odpowiadają zlecone nasadzenia zastępcze.