[break]
Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że „Jazz Od Nowa Festival” spośród wszystkich muzycznych festiwali studenckiego klubu, posiada najlepiej wyedukowaną publiczność. W odróżnieniu od mającego już za sobą okres największej świetności „Blues Meetingu”, tutaj nikt nie zalega przy barze, kiedy na scenie słychać muzykę. Uczestnicy słuchają uważnie wykonawców, potrafią nagrodzić rzęsistymi brawami wirtuozerską solówkę, ale także syknąć, gdy muzyk zapędzi się niebezpiecznie na manowce. Wiedzą i doceniają, co dobre.
Czterodniowy maraton
Od czasu kiedy formuła festiwalu uległa zmianie i zamiast dwóch dni, organizatorzy fundują nam aż cztery, jazzowe święto zmieniło się w prawdziwy muzyczny maraton. Ciekawe międzynarodowe projekty, spotkania ze znanymi z poprzednich edycji imprezy muzykami (w tym roku ponownie na scenie zagościli Marek Stryszowski, Krzysztof Ścierański, Wojciech Konikiewicz, Adam Pierończyk i Greg Osby), wzbogacono w tym roku o wystawę prac znanego polskiego duetu twórców okładek płyt winylowych - Stanisława Zagórskiego i Rosława Szaybo.
Opowieści o ketchupie
Autechre w wersji Pink Freud, Miroslaw Vitous w duecie ze wspomnianym Adamem Pierończykiem, a także dwa projekty zmierzające w kierunku jazz world music: Orkiestra Naxos oraz Electric Shepard ze świetnym elektronicznym wibrafonistą Benkiem Maselim (doskonałe solo w bluesującym utworze do wiersza Bolesława Leśmiana). Klasyczne brzmienia mieszały się z nowoczesnym podejściem, czego bodaj najbardziej wyrazistym przykładem był sobotni koncert trio Seana Noonana.
Amerykański perkusista o manierze wokalnej Franka Zappy zafundował publiczności materiał bliski muzycznemu słuchowisku. Sean Noona podczas występów nie tylko bowiem gra, ale również snuje do mikrofonu fabularne miniopowieści. Bawi się słowem i muzyką. Zdziwienie jazzowych purystów mógł wywołać chociażby jego utwór o ketchupie, które ewoluował od jazzu po radosne disco. Muzyk - występujący w złotych spodenkach bokserskich ze swoim nazwiskiem - udowodnił, że rock nie ma monopolu na kreowanie na scenie muzycznego show.
Podczas sobotniego finału Jazz Od Nowa Festival mogliśmy podziwiać kwintet Carlosa Averhoffa jr, który łączył grę na saksofonie z rytmicznym wystukiwaniem rytmu piętą na niewielkiem instrumencie perkusyjnym. Usłyszeliśmy jazz w bardziej klasycznym ujęciu. Trudny w grze, ale miły dla ucha.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?