W niedzielnej debacie to Bronisław Komorowski był osobą dominującą. Był pewny siebie i stanowczy. Celem prezydenta było zwrócenie uwagi na niestabilność programową konkurenta. Dlatego tak często porównywał bieżące opinie Andrzeja Dudy z jego poglądami z zeszłorocznej kampanii do Parlamentu Europejskiego. Odwoływał się też do lęków społecznych związanych z powrotem PiS do władzy. Najsłabszą stroną prezydenta było podsumowanie.
Andrzej Duda był uprzejmy i zwracał się do Bronisława Komorowskiego z należnym głowie państwa szacunkiem. Pokazywał większe zrozumienie dla spraw społecznych, stąd tak częste powoływanie się na spotkania z wyborcami. Chciał pokazać prezydenta jako „oderwanego od faktycznych problemów obywateli”, przed czym Komorowski skutecznie się bronił. W końcowej fazie Duda był przygotowany na pytanie o „in vitro” i skutecznie odparł ten atak. Zupełnie nie wykorzystał natomiast swojego czasu na podsumowanie, tym bardziej że to była ostatnia wypowiedź w tym pojedynku. To ludzie zapamiętują najbardziej.
Ta niepisana zasada debat telewizyjnych najwyraźniej umknęła również prezydentowi. Przed zakończeniem transmisji nie podszedł do konkurenta, aby uścisnąć mu dłoń. W pojedynkach sportowych to zwycięzca pierwszy podchodzi do przegranego - to w pamięci zapada na dłużej.
Ta debata może mieć dla losów kampanii znaczenie przełomowe i być początkiem ofensywy prezydenta. Należy mieć jednak na względzie, że debaty nie kończą się po wyjściu ze studia. Będą jeszcze inne wydarzenia, w tym kolejny pojedynek telewizyjny.cp
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
