Ostatnie mecze sparingowe w wykonaniu toruńskich koszykarzy nie były zbyt udane. Dlatego też do inauguracji można było podchodzić z pewną dozą niepewności.
W niedzielę w Arenie Toruń zespół Polskiego Cukru udowodnił jednak, że jest gotowy na drugi sezon w rozgrywkach Tauron Basket Ligi.
- To była dla nas lekcja od topowego zespołu w lidze. Wiemy, nad czym musimy teraz pracować - ocenił po meczu grę torunian obwodowy Turowa Daniel Dillon.
Podopieczni Jacka Winnickiego mieli jeszcze sporo mankamentów w swojej grze. Spore zastrzeżenia szkoleniowiec miał zwłaszcza do obrony w pierwszej połowie. Nie zmienia to jednak faktu, że koszykarze Polskiego Cukru efektownie zainaugurowali zmagania. Wygrana 86:70 i strata jedynie 25 punktów w drugiej połowie dobrze wróży przed kolejnymi potyczkami.
[break]
Kompletnie się pogubili
Znacznie mniej powodów do radości mieli przyjezdni.
- Nie udała się nam inauguracja. Pierwsza połowa wyglądała obiecująco w naszym wykonaniu - powiedział Piotr Ignatowicz, trener Turowa Zgorzelec. - W trzeciej kwarcie pogubiliśmy się jednak kompletnie, zarówno w obronie, jak i w ataku. Straciliśmy tempo, a torunianie to wykorzystali. Gospodarze dobrze bronili oraz łatwo zdobywali punkty. Zagraliśmy zbyt indywidualnie, przez co nie mieliśmy dogodnych sytuacji rzutowych. Nie byliśmy też agresywni i pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele.
Jedną z gwiazd meczu był Maksym Kornijenko. Ukrainiec najpóźniej dołączył do toruńskiej drużyny i jeszcze przed niedzielnym meczem trener Jacek Winnicki uspokajał, że potrzebuje trochę czasu. Oprócz późnego dołączenia do zespołu chodziło też o to, że zupełnie inaczej się przygotowywał i szczyt formy miał na Eurobaskecie.
Był niemal bezbłędny
W spotkaniu z Turowem zaprezentował się jednak bardzo dobrze.
Zdobył 23 punkty (10/12 z gry) i miał pięć zbiórek. Warto dodać, że pierwszy niecelny rzut oddał dopiero w 36. min. spotkania.
Po meczu krótko podsumował swój występ.
- Trochę za słabo zaprezentowałem się w obronie. Tylko pięć zbiórek to niezadowalający mnie wynik. Chciałbym, żeby było ich przynajmniej dziesięć - powiedział Kornijenko.
Zawodników, którzy walnie przyczynili się do pierwszego zwycięstwa było znacznie więcej.
Łukasz Wiśniewski w pierwszym meczu w ekstraklasie w barwach drużyny z rodzinnego miasta zdobył 8 punktów, ale miał też 6 zbiórek i tyle samo asyst.
17 „oczek” i aż 9 asyst to z kolei dorobek amerykańskiego rozgrywającego Danny’ego Gibsona. 12 punktów i 5 zbiórek dołożył pochodzący z Czarnogóry Stevan Milosević, a 10 punktów i 6 zbiórek zapisał na swoim koncie skrzydłowy Michał Michalak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?