Toruńska gastronomia w czerwonej strefie: "Obroty spadły o 70 procent"
Kolejny problem: nie można jeść i pić na ulicy
Obowiązek zasłaniania ust i nosa w czerwonej strefie, w której kolejny dzień żyje Toruń, wpływa tez na lokale żyjące ze sprzedaży kebabów, zapiekanek itp. Nie można jeść i pić na ulicy - to jasne stanowisko GIS.
-Uderza to też w moją kawiarnię, bo sprzedaż kawy na wynos zawsze ratuje, gdy wewnątrz lokalu są ograniczenia w liczbie gości i generalnie ludziom nieśpieszno do kawiarnianego stolika - mówi Kamila Adamiec, młoda baristka prowadząca na starówce "Projekt Nano".
Jej obroty również drastycznie spadły. Do drugiej fali pandemii jakoś się jednak przygotowała. Ciężko pracowała całe wakacje, nie inwestowała, zgromadziła coś na czarną godzinę. Oby tylko ta godzina nie trwała zbyt długo. - Martwi mnie zmiana stylu życia wielu torunian. Pracują zdalnie, uczą się zdalnie, bawią się zdalnie, życie towarzyskie też prowadza zdalnie... Mimo wszystko serdecznie zapraszam do kawiarni. Kochani, widujmy się bezpiecznie, pijmy kawę, rozmawiajmy - apeluje Kamila Adamiec.
