Toruńska Winda i Alfabet 2012

A - jak autostrada. Mamy ją od Gdańska od Torunia, potem rozgrzebaną do Kowala, następnie odcinek do Łodzi i dalej ... coś też jest. Do tego węzeł Grudziądz otwarty z ponad rocznym poślizgiem i węzeł Turzno ciągle “ślepy”.

B - jak Bydgoszcz. Miasto koło Torunia. Gdyby nie miało Torunia po sąsiedzku, to musiałoby go sobie wymyśleć. Podobnie jak marszałka Całbeckiego. Inaczej by nie istniało.<!** reklama>

C - jak Copernicus. Pod takim samym szyldem jak galeria handlowa zaczął działać w Toruniu hotel - stanął w miejscu straszącego przez lata “Wodnika”.

D - jak David Byrne. Lider irlandzkich kibiców z grupy You Boys in Green, którzy pokojowo najechali Toruń w czerwcu podczas Euro 2012. Rekorodowe utargi restauratorów ze starówki popsuli irlandzcy piłkarze, którzy szybko odpadali z mistrzostw.

E - jak Elana. Piłkarze z Torunia zagrali jak Irlandia w Euro. Są na czele, gdy odwróci się tabelę. Radość sprawia im każda strzelona bramka. W 17 meczach rundy jesiennej II ligi ustrzelili ich aż trzy. Nadzieję na utrzymanie daje finansowy upadek kilku konkurentów.

F - jak fontanna. Ma być przed reprezentacyjnym budynkiem województwa, czyli gmachem Urzędu Marszałkowskiego przy placu Teatralnym w Toruniu. Nie ma jej, bo firma Koga z Grudziądza utknęła z robotą niczym koga na mieliźnie.

G - jak grzywna, czyli tzw. państwowcy z PiS-u w akcji. Miał ją zapłacić za nielegalną zbiórkę pieniędzy o. Rydzyk. Wyręczyła go i pochwaliła się tym poseł Sobecka. Z tym, że być może łamie prawo i skończy w sądzie się nie liczyła.

H - jak Hydrobudowa i hala. Ta pierwsza, czyli firma Hydrobudowa Polska miała wznieść tę drugą, czyli halę sportową przy ulicy Bema. Tyle że jej się upadło, podobnie jak spółce-matce, czyli PBS. Dzięki temu Toruń miał wątpliwy udział w polskim upadku roku. Budowy nie ma kto dokończyć, bo chętni chcą więcej niż daje miasto.

I - jak in vitro. Pomysłem dotacji z kasy Torunia dla takich zabiegów na wzór Częstochowy próbował o swoim istnieniu przypomnieć Ruch Palikota. Bez efektu. Nie jest łatwo śpiewać o miłości za pieniądze, by wyglądało jak za darmo.

J - jak Jordanki. Atrakcyjny ugór w centrum Torunia, na którym budowa sali koncertowej tak bardzo nie chce ruszyć, że aż wybuchła dyskusja, czy w ogóle jest potrzebna. Dobrze, że nadał się na strefę kibica w czasie Euro.

K - jak koalicja. Ta w Radzie Miasta cierpi na typowe choroby: automatyzmu (tak każdą propozycję prezydenta przyjmuje jego Czas Gospodarzy), amnezji (klub PiS w kampanii wyborczej mówił „nie” m.in. podwyżkom opłat komunalnych) i przystawkowości (klub SLD według najnowszych trendów personalnych w radzie może się nawet okazać niepotrzebny w koalicji, choć prezydent Z. i przewodniczący F. na pewno na to nie pozwolą).

L - jak licznik. Ten mierzący dług Torunia pokazuje ponad 800 mln zł. Prezydent Zaleski uspokaja, że jest pod kontrolą.

Ł - jak Łysomice. Gmina pod Toruniem miała być japońskim eldorado. Kryzys pisze inny scenariusz. Ucieczkę już ogłosiły firmy Orion i Sumika. Sytuację ratuje Apator, który przeniósł się tu z Torunia

M - jak most. Imponująca budowa i co najmniej dwa miesiące spóźnienia. Czyli 4 lipca most gotowy nie będzie. Teraz najwięcej zależy od Wisły. Musi się podnieść, by barki przewiozły łuki mostu.

N - jak Nesta Karawela. Drużyna hokejowa z Torunia do października grała w ekstralidze. Została wycofana, bo w siną dal odpłynęła sponsorująca ją firma Karawela i pomysł budowy centrum handlowego na terenie po Polchemie.

O - jak opozycja. Harcownicy z Platformy Obywatelskiej w Radzie Miasta kolejny rok szukali sposobów na szczypanie prezydenta. Ciągle nic z tego nie wynika.

P - jak plac Rapackiego. Dyskusja o jego przebudowie trwa ze 40 lat. Tzw. rozsądni sprzed 1989 roku nadal są za podziemnym przejściem dla pieszych, a tzw. postępowcy - za tunelem dla samochodów.

R - jak rektor. Na UMK tradycji stało się zadość - prorektor pokonał dotychczasowego szefa i byli to kandydaci o imieniu Andrzej. Kampanię wyborczą nowy rektor prof. Tretyn rozegrał niczym wytrawny polityk. Proste obietnice jak poluzowanie rygorów w akademikach zrealizował zaraz po wyborach. Gorzej z podwyżkami dla pracowników.

S - jak spółki. Tych ze 100-procentowym udziałem Torunia przybywa, bo to sposób na ucieczkę z miejskiego długu z kosztownymi inwestycjami. Mamy więc spółkę od hali, pewnie będzie ta od sali. A jeszcze stał się nią MZK.

T - jak tramwaje. Od roku powinna trwać budowa linii na Bielany, a nie ruszyła. Z nowych pojazdów, których ma być tylko 12, na razie ujrzeliśmy jedynie Swinga, którego w ramach promocji puściła po toruńskich torach bydgoska Pesa.

U - jak Unibax. Po huśtawce nastrojów żużlowcy z Torunia zdobyli brązowe medale w ekstralidze. W nowym sezonie z Tomaszem Gollobem w składzie ma być złoto, choć niektórzy jeszcze w starym roku ogłosili, że go nie lubią.

W - jak wybory. Po maratonie z lat 2009-2011 nie mieliśmy ani samorządowych, ani prezydenckich, ani parlamentarnych w wydaniu polskim czy euro.

X - jak niewiadoma. Pod iksa nie da się dziś wpisać konkretnej daty oddania do użytku mostu, hali i sali.

Y - jak yeti. W tej roli wystąpiły metropolie. Tylu o nich mówiło, ale nikt nie zobaczy w tzw. realu. Podniecającą do granic - zwłaszcza sąsiadów z Bydgoszczy - wizję ich tworzenia Platforma Obywatelska raczyła utopić.

Z - jak Zaleski Michał. W listopadzie prezydent Torunia obchodził jubileusz 10 lat na urzędzie. Ta liczba porusza i jego zwolenników, i krytyków. Tym bardziej że konkurencji nadal nie widać.