Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tour de France: Czy triumf Tadeja Pogačara oznacza koniec ery kolarskich cyborgów?

Arlena Sokalska
Arlena Sokalska
KENZO TRIBOUILLARD/AFP/East News
Po fenomenalnej czasówce 21-letni Słoweniec Tadej Pogačar został sensacyjnym zwycięzcą Tour de France. Przy okazji wygrał trzy klasyfikacje: generalną, młodzieżową i górską.

Historia Tour de France nie obfituje w takie przypadki, ale też i podobne wydarzenia miały już miejsce. Oto w 1989 r. młody Amerykanin Greg LeMond na ostatnim etapie - również była to czasówka - pokonał Laurenta Fignona, choć wydawało się, że Francuz się obroni. W 2011 r. również na przedostatnim etapie Cadel Evans odebrał koszulkę lidera Andy’emu Schleckowi. Ale tego akurat wszyscy się spodziewali.

Tymczasem sobotni etap tegorocznej edycji Tour de France wstrząsnął całym kolarskim światem. 21-letni Słoweniec, Tadej Pogačar (UAE Team Emirates) stawał na starcie ze stratą 57 sekund do swojego rodaka Primoža Rogliča (Jumbo-Visma). Kolarza, który wygrał Vuelta Espana, świetnego czasowca, zawodnika, którego team od początku kontrolował wyścig. I stało się nieoczekiwane, zwłaszcza na podjeździe do La Planche des Belles Filles.

Pogačar z każdym metrem nie tylko odrabiał, ale i odbierał cenne sekundy Rogličowi, który wyglądał jak nie on: nie mógł sobie znaleźć dobrej pozycji na rowerze, wciąż się na nim kręcił, miał problem z kaskiem. To nie był jego dzień. Za to Pogačar wręcz fruwał, choć przypłacił swą znakomitą jazdą piekielnym zmęczeniem na mecie. Miny kolegów Rogliča, obserwujących zmagania obu kolarzy były pełne niedowierzania, podobnie czuli się zapewne kibice przed telewizorami.

Tym samym Pogačar stał się najmłodszym triumfatorem Tour de France od 1904 r., kiedy to zwyciężył 19-letni Henri Cornet. Dodać trzeba, że Francuz wygrał Wielką Pętlę, bo zdyskwalifikowano czterech czołowych zawodników wyścigu.

Słoweniec zwycięstwo wyrwał sobie sam. - To nie Roglič przegrał Tour de France, to Pogačar wygrał - mówił Mikel Landa (Bahrain McLaren), czwarty kolarz tegorocznej edycji, który jako jeden z niewielu próbował - bezskutecznie zresztą - przerwać hegemonię teamu Jumbo-Visma.

Holenderska ekipa od początku wyścigu stosowała te same metody, do których przez wiele lat przyzwyczaiła wszystkich ekipa najpierw Sky, a później INEOS. Lider otoczony wianuszkiem innych wybitnych kolarzy, będących tu tylko pomocnikami, mocne tempo, górskie pociągi „wycinające” pozostałych faworytów, na koniec triumf w całym wyścigu - to wszystko przez lata z sukcesem robiła brytyjska ekipa. I choć wykonanie tego planu przez Jumbo-Visma było w tym roku podobne, coś poszło nie tak już w samej końcówce. Legendarny kolarz Eddy Mercks widzi to tak: - Przez trzy tygodnie jeździli na pełnych obrotach, niczego nie odpuszczali. Dominowali, kontrolowali wszystko, zapomnieli tylko o jednym facecie, tym młodym 21-latku, który miał zaledwie 57 sekund straty. Co za błąd w ocenie! Powinni go atakować, żeby mieć wystarczającą przewagę czasową. To dobra lekcja kolarstwa - ocenił.

Faktycznie, pozbawiony swego mocnego pociągu Pogačar, mimo strat czasowych na wietrznych etapach, jechał jak przyklejony do kolarzy Jumbo-Visma, a gdy mógł - atakował, dzięki czemu wygrał dwa górskie etapy. Roglič i jego koledzy z Jumbo-Visma - równie wybitni zawodnicy jak on (bo tak trzeba ocenić Toma Dumoulina, Wouta Van Aerta czy Seppa Kussa) - jechali niesłychanie defensywnie. Nikt nie był w stanie ich zaatakować - próbował wspomniany Landa, próbował Miguel Ángel López (Astana). Kolumbijczyk dzięki temu wygrał królewski etap, ale nad Rogličem nadrobił zaledwie kilkanaście sekund.

Jumbo-Visma miała ułatwione zadanie. Z powodu kontuzji Tour de France opuścili Egan Bernal (INEOS Grenadiers) i Romain Bardet (AG2R La Mondiale), zaś poszkodowani w kraksach Thibaut Pinot (Groupama-FDJ) i Nairo Quintana (Arkéa-Samsic) raczej walczyli o przetrwanie niż o odegranie znaczącej roli w wyścigu.

Starszy ze Słoweńców również jechał defensywnie. Kiedy w 2013 czy 2015 Chris Froome miał chwile słabości w ostatniej fazie wyścigu, mógł tracić przewagę - bo na początku wręcz nokautował rywali. Skupiony, rozważny Roglič tego nie zrobił. Być może nie był w stanie, ale tego nie dowiemy się nigdy. Być może też określany mianem „kolarskiego cyborga”, liczącego waty niczym Froome, po prostu nie był w życiowej formie, tylko dobrze to maskował.

Młody, nieposkromiony Pogačar wprowadził nutę romantyzmu do tegorocznej edycji. Atakował, kiedy czuł, że może, nie wczytywał się w waty i liczby, nie oglądał się na swoich kolegów z ekipy. Na trasę czasówki wyruszył bez miernika mocy, co dziś jest wręcz niewyobrażalne. Jechał, kierując się własnymi odczuciami, jak dawni mistrzowie kolarstwa. Czegoś takiego w peletonie nie było od dawna.

- Jestem dzieciakiem ze Słowenii, który nie chciał wygrać Tour de France, tylko w nim wystartować - mówił na sobotniej konferencji prasowej. - Chyba mam po prostu dobre geny dzięki rodzicom - dodał.

Ten „dzieciak ze Słowenii” w poniedziałek skończy 22 lata. Lepszego prezentu na urodziny nie mógł sobie zaplanować.

Dla polskich kibiców do zapamiętania będzie z pewnością zwycięstwo Michała Kwiatkowskiego na 18. etapie, też bardzo emocjonalne, „romantyczne”, pełne starego ducha kolarstwa, którego tak dziś brakuje. Warto też wspomnieć o sukcesie Richiego Porte’a, który po latach pechowych prób wywalczył podium Tour de France, właściwie już na zakończenie kariery.

Klasyfikacja generalna:
1. Tadej Pogacar (UAE Team Emirates),
2. Primož Roglic (Jumbo-Visma) +00:59
3. Richie Porte (Trek-Segafredo) +03:30

od 7 lat
Wideo

Gol z 50 metrów w 4 lidze! Ursus vs Piaseczno

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tour de France: Czy triumf Tadeja Pogačara oznacza koniec ery kolarskich cyborgów? - Portal i.pl

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska