Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tradycyjnie nowocześni w toruńskim Centrum Kultury Dwór Artusa

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
- Udało nam się stworzyć miejsce otwarte dla ludzi - mówi Marek Pijanowski, dyrektor Dworu Artusa (na zdjęciu z aparatem)
- Udało nam się stworzyć miejsce otwarte dla ludzi - mówi Marek Pijanowski, dyrektor Dworu Artusa (na zdjęciu z aparatem) Jacek Smarz
Rozmowa z Markiem Pijanowskim, dyrektorem CK Dwór Artusa w Toruniu o działalności placówki w roku 2013 i planach na rok obecny.

Jaki był miniony rok dla Dworu Artusa?
[break]

Mieliśmy Koncerty pod Gwiazdami, Forte Artus Festival, ale też wiele innych imprez. Wiele wydarzeń również współorganizowaliśmy. Dzięki temu wszystkiemu w 77 procentach Dwór Artusa jest placówką, która sama na siebie zarabia.

Zrezygnowanie z Artus Jazz Festivalu z perspektywy czasu było dobrym pomysłem?

Z przykrością muszę stwierdzić, że tak, choć to nie była łatwa decyzja. Przeanalizowaliśmy rynek i mieliśmy dwa wyjścia: albo ściągamy jazzową gwiazdę i zapraszamy 100-120 osób, albo udajemy, że robimy Jazz Festival i zapraszamy Anię Dąbrowską, która potrafi przemycić jazz, ale na Boga - to jednak nie jest jazz. A ludzie, którzy przychodzą do Dworu Artusa, wymagają jakości. Gdybyśmy nadal chcieli kontynuować ten festiwal, potrzebowalibyśmy ogromnego dofinansowania z zewnątrz. Do tej pory robiliśmy głównie koncerty jazzowe, a w roku 2013 postawiliśmy na imprezy dla różnej publiczności. Stąd Koncerty Pod Gwiazdami, podczas których mogliśmy zobaczyć i usłyszeć Tomasza Stańko, Rykardę Parasol czy Moyę Brennan.

Skąd taka zmiana?

Chcieliśmy stworzyć miejsce otwarte dla ludzi. Przychodząc do Dworu Artusa jako dyrektor w 2008 roku, miałem inne niż dziś postrzeganie tego miejsca. Znalazło to również potwierdzenie w badaniach socjologów. Okazało się, że Dwór Artusa jest kojarzony jako miejsce dla starszych pań w futrach. Bardzo chcieliśmy od tego odejść. Z dwóch względów nie chcieliśmy też, by u nas spotykali się tylko miłośnicy muzyki poważnej i klasycznej. Po pierwsze, w 2008 roku nastąpił kryzys - mogliśmy dalej robić coś, co się dawniej sprawdzało, ale ze świadomością, że nie będzie na to dotacji. A jak już wcześniej wspomniałem, jesteśmy instytucją, która w 77 procentach musi sama na siebie zarabiać. Nie jest tak, że mamy wolne fundusze, dzięki którym bez zastanowienia możemy zaplanować rok.

Podobno źródłem sukcesu Dworu Artusa jest rozwaga. Starannie wydajecie każdą złotówkę na sprawdzone gwiazdy?

Powiem tak: rok 2013 był dla Dworu Artusa rokiem sukcesów. Zarówno pod względem finansowym, jak i artystycznym. Jest to zasługa całego zespołu. Mamy świetny dział artystyczny, który wykazuje się dobrym wyczuciem i cały czas śledzi to, co się dzieje w kulturze. Jako przykład mogę podać koncert, który odbędzie się z okazji Dnia Babci - będą to piosenki Anny German. Jest początek roku, a my już mamy sprzedaną połowę biletów. Badania, które socjologowie przeprowadzali dla Dworu Artusa, miały tytuł „ Piękny sufit wyznacza granice”. Granice tego pięknego sufitu to granice jakości. Nie wmawiamy naszej publiczności, że coś jest dobre, a tak naprawdę nie jest. Z drugiej strony dbamy o jakość naszych usług. Mam tu na myśli prozaiczne rzeczy, takie jak: miłe panie w szatni czy podanie informacji o tym, że mamy problemy techniczne i koncert odbędzie się chwilę później.

Wspomniał Pan o koncercie z okazji Dnia Babci, który jednak jest skierowany do starszej publiczności. W 2013 roku Dwór Artusa otworzył się też na młodą publiczność...

To jest właśnie różnorodność. Udało nam się osiągnąć cel, jakim było oswojenie różnej publiczności z Dworem Artusa. Z jednej strony udało nam się przyciągnąć publiczność na koncert Zbigniewa Wodeckiego, a z drugiej na Kasię Nosowską czy Cezika. Dwunasto- czy jedenastolatki na jego koncercie to naprawdę niezapomniany widok. Mam nadzieję, że uda nam się robić jeszcze więcej takich imprez.

Jak dziś można określić Dwór Artusa, skoro nie przychodzą tu już tylko panie w futrach?

Tradycyjnie nowocześni - to chyba najlepsze określenie. Nie zapominamy o starszej publiczności, z którą był kojarzony Dwór Artusa, jak również nie zamykamy się na to, co nowe i bardzo dobre pod względem jakości. Proszę spojrzeć na koncert Katarzyny Nosowskiej, który odbył się w ramach Forte Artus Festival - tam to połączenie tradycji z nowoczesnością można było łatwo dostrzec. Podobnie było na koncercie „Tribute to Janis Joplin” Natalii Natu Przybysz - słuchaliśmy dwóch artystek jednocześnie.

To czym ta tradycyjno-nowoczesna instytucja kulturalna zaskoczy nas w nowym roku?

Na początek zapraszamy na koncert piosenek Anny German, a później na Wino-Granie z udziałem Mariki i Skubasa. W planach jest też kino i wiele koncertów z dużymi nazwiskami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska