O spowodowanie śmiertelnego wypadku komunikacyjnego oskarżyła prokuratura motorniczego, który prowadząc tramwaj najechał na jednego z robotników pracujących na torowisku.
Do zdarzenia doszło w sierpniu ubiegłego roku na wiadukcie przy ulicy Kościuszki w Toruniu. Pracownicy wycinali tam trawę. Mieli na uszach słuchawki chroniące przed hałasem maszyn, choć – jak zapewniają – jedna z nich nie zasłaniała całkowicie ucha, aby słyszeć, co dzieje się wokół nich.
<!** reklama left>Okoliczności wypadku przez długi czas budziły wiele kontrowersji. Kontaktowali się z nami koledzy śmiertelne potrąconego, którzy twierdzili, że nie słyszeli żadnych sygnałów ostrzegawczych dawanych przez motorniczego. Mówili, iż musiał widzieć pracujących na torowisku.
Trzem z nich udało się uskoczyć przed nadjeżdżającym tramwajem, ponieważ w ostatniej chwili zauważyli pojazd. Krzyczeli do kolegi, żeby uciekał, ale on nie zareagował. Został wciągnięty pod pojazd. Motorniczy twierdził natomiast, że dawał dźwiękowe sygnały, iż nadjeżdża.
Kluczową dla sporządzenia aktu oskarżenia była opinia biegłego. Ten uznał jednak, iż motorniczy nie zachował dostatecznych środków ostrożności dojeżdżając do miejsca pracy robotników. Tym bardziej, że pokonywał tę trasę nie pierwszy raz i mógł spodziewać się napotkania pracowników wycinających trawę.
Prokuratura uznała, że przestępstwo popełnione przez motorniczego było nieumyślne. O jego winie decydować będzie toruński Sąd Rejonowy. Za spowodowanie wypadku grozi motorniczemu, który nie przyznał się do winy, do 8 lat pozbawienia wolności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
