Trzeba jechać od początku

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/bednarczyk_piotr.jpg" >W niedzielę na stadionach, na których odbywały się mecze, uczczono pamięć zmarłego tydzień wcześniej po wypadku we Wrocławiu Lee Richardsona. Wiele dyskutowano przez ostatnie dni na temat przygotowywania torów. Krytyki było sporo, że nie zawsze liczy się bezpieczeństwo zawodników, a jedynie wynik zespołu.

W Częstochowie, gdzie przez cztery lata jeździł Richardson, było szczególnie dużo elementów upamiętniających Anglika. I - jakby na przekór wszystkiemu - przygotowano nierównomierną nawierzchnię. Nie wiadomo - śmiać się, czy płakać? Rozumiem, że Dospel Włókniarz wobec kontuzji Grigorija Łaguty był w arcytrudnym położeniu, ale żeby próbować walczyć w ten sposób? Dobrze, że zdecydowanie wkroczył do akcji kapitan torunian Ryan Sullivan. Być może dzięki temu uniknęliśmy kolejnej tragedii.

<!** reklama>Co nie zmienia faktu, że kolejny raz toruński zespół pokazał swoje braki. Czterech liderów plus Emil Pulczyński wygrywający (lub nie) z juniorami rywali. I to wszystko. Niestety, na najsilniejsze ekipy ligi to jest za mało. Taka Stal Gorzów przyjechała do Częstochowy, a dodajmy, że jeździł jeszcze Grigorij Łaguta, i po pięciu wyścigach prowadziła 25:5! Mecz był rozstrzygnięty już po rozegraniu jednej trzeciej wyścigów.

A my? Remisowaliśmy 30:30 po dziesięciu gonitwach. I trzeba było spinać się na końcówkę, by nie doszło do blamażu. Ciekawe, jak będzie w niedzielę w Rzeszowie. PGE Marma jest jednak silniejsza od osłabionego dodatkowo Włókniarza. Trzeba będzie się więc wziąć do roboty już od pierwszego biegu, a nie dziesiątego.