Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

TV Trwam nie oddadzą nam!

Tekst i Fot.: Krzysztof Błażejewski
Warszawiacy twierdzą, że była to najliczniejsza demonstracja w stolicy w ostatnich latach. Przyznać trzeba, że Tadeusz Rydzyk posiadł wielki dar wywierania wpływu na Polaków i pozyskał rzeszę wiernych mu bez reszty zwolenników.

Warszawiacy twierdzą, że była to najliczniejsza demonstracja w stolicy w ostatnich latach. Przyznać trzeba, że Tadeusz Rydzyk posiadł wielki dar wywierania wpływu na Polaków i pozyskał rzeszę wiernych mu bez reszty zwolenników.

<!** Image 2 align=none alt="Image 188697" >

„Nie oddamy wam, nie oddamy wam Telewizji Trwam” - śpiewa tłum ściśnięty na placu Trzech Krzyży. W górę wędrują transparenty, tablice na drążkach, krzyże, rozwijają się na wietrze flagi. Zebranych ogarnia nastrój wielkiego uniesienia. <!** reklama>

„I jeszcze raz, jeszcze głośniej, wszyscy razem!” - wzywa głośnik. - „Wol-ne me-dia w wol-nym kra-ju!” - skandują tysiące gardeł.<!** Image 3 align=none alt="Image 188697" >

Na demonstrację w Warszawie Radio Maryja wzywało od tygodni. W ostatnich dniach padały same konkrety: gdzie stawić się w sobotę rano, o której odjazd, ile zabrać pieniędzy. W każdym większym polskim mieście.

„W Warszawie wysiadamy na rondzie de Gaulle’a” - wyjaśniano - „to takie rondo ze sztuczną palmą; stamtąd do placu Trzech Krzyży jest kilkadziesiąt metrów”.

Znaki rozpoznawcze

Jest sobota, 21 kwietnia, godz. 11.00. Za godzinę ma być zbiórka demonstrantów. Na rondzie de Gaulle’a co chwilę zatrzymują się autokary. „Bełchatów”, „Lublin”, „Elbląg” - można przeczytać. Grupki wysiadających rozwijają sztandary i maszerują.

- Flaga dla pana? - pyta uliczny sprzedawca na rondzie. - Ta najmniejsza tylko dwie dychy, weź pan...

Po dojściu do celu postanawiam chwilę przysiąść na murku. Okazuje się jednak, że dokładnie w tym miejscu postanowili „rozładować się” pielgrzymi z Gdańska-Sobieszewa.

- Pan weźmie tę tablicę - jakaś kobieta wyraźnie spogląda na mnie. - Tak, tak, do pana mówię.

Tablica „Nie oddamy TV Trwam” na wysokim kiju jest ogromna. Wezmę, to co z nią zrobię? - zastanawiam się szybko. Wyrzucę w krzaki, głupio jakoś. Będę z nią chodził cały dzień? Jak potem oddam i komu?

- Za słaby jestem - próbuję się wyłgać.

- Też coś - wydyma wargi gdańszczanka. - Potrzebuję mężczyzny! - głośno woła. Na chodniku wybucha śmiech. Dyskretnie się oddalam.

Wolne miejsca są na ogrodzeniu Instytutu Głuchoniemych. Siadam. Za chwilę mam już sąsiada. Na oko koło osiemdziesiątki.

- Pan z daleka? - pytam.

- Nie, ja spod Wołomina - mówi. - Zawsze jestem. Na każdej demonstracji.

Do tłumu dołącza grupka z tablicą „Toruń”. - Witamy mieszkańców miasta ojca dyrektora! - woła głośnik. Ogólny aplauz.

Już po chwili rozmowy zdobywam zaufanie sąsiada.

- Rydzyka nie będzie - mówi z żalem. - Musiał wyjechać za granicę. I Tuska też nie. Uciekł do Portugalii! Bał się!

Za chwilę opowiada mi „prawdę” o katastrofie smoleńskiej: - Tam były dwa satelity amerykańskie - mówi szeptem. - I zarejestrowały próżniowe wybuchy. A wie pan, że Komorowski już na trzy minuty przed katastrofą wiedział, że samolot się rozbije? I że Michnik też mówił wcześniej, że wszyscy zginęli? Zanim jeszcze samolot spadł?

Ruskie wszystkich zabili

Prawdziwą „bombę” mężczyzna trzyma jednak na koniec: - Panie, ktoś tam nakręcił film, na którym widać, że do wszystkich, co przeżyli katastrofę, to Ruskie strzelali. I pozabijali.

Zamurowany milczę.

- A wie pan, skąd ja to wiem? - sąsiad patrzy mi w oczy. - Niech pan idzie na Konopnickiej 6, nie, niech pan nie zapisuje adresu. To tutaj blisko. Oni tam mają książkę, gdzie wszystko pan przeczyta. Na drugim piętrze. Tam na dole musi pan powiedzieć, po co idzie i dać spisać swój dowód. Bo wie pan, nie wszystkim można dziś wierzyć... Wtedy wpuszczą. Jeszcze więcej książek mają...

Chodnikiem co chwilę przesuwają się postaci wyjątkowych oryginałów, obwieszonych flagami i znaczkami. Pewnie każda „zadyma” jest dla nich wabikiem. Nie brakuje też rozdawców ulotek o „krucjacie różańcowej”, „marszu patriotów”, obrazków świętych, handlarzy. Dwie dziewczyny szukają chętnych na metalowe znaczki o różnej treści, głównie w obronie TV Trwam. Po piątalu za sztukę. Brodaty dziarski staruszek chce dychę za książkę „Co Żydzi zrobili Polakom?”.

Dostaję do ręki specjalne wydanie „Naszego Dziennika”. Trzymam je wyraźnie przed sobą. To będzie mój znak rozpoznawczy. Na wszelki wypadek.

Przed kościołem zespół śpiewa piosenki w stylu discopolo. Zebrani podchwytują melodyjne kawałki.

„Je-dna Pol-ska, ka-to-lic-ka!” - rozlega się w przerwie. I „wol-ne me-dia w wol-nym kra-ju!”

Mój sąsiad: - Ja wiem, jak to zrobić, żeby zmienić rząd. Jakby wszyscy ci, co tu są na placu, poszli na Pałac Prezydencki, kancelarię Tuska i ratusz, zajęliby i kazali wynosić się wszystkim. Wtedy można by było obsadzić swoimi.

Po chwili: - I jeszcze jedno chciałbym. Żeby Żydów stąd wygonić. Zrobić im taką „Kryształową noc”. Pan wie, co to była „Kryształowa noc”?

Z drugiej strony moimi sąsiadami jest starsze małżeństwo. Kobieta modli się, podśpiewuje, pokrzykuje. Kiedy tłum skanduje hasła, wymachuje wielką flagą, pokazuje „V” palcami, wreszcie wysyła męża po płytę „Kapeli znad Baryczy”. W jej oczach widzę wyraźnie rosnącą dezaprobatę dla mojej bierności i skupianiu się na robieniu zdjęć. Osiąga ona apogeum, kiedy organizatorzy przez głośniki nagle apelują o „wyłapanie” wszystkich, którzy bez wyraźnych identyfikatorów TV Trwam i Radia Maryja notują, nagrywają i fotografują.

- Wszyscy wiemy, jak kłamliwe i nieprzychylne nam są inne media - płynie apel z głośników. - Nie pozwólcie im...

Kilkanaście par oczu kieruje się w moim kierunku, a raczej na obiektyw aparatu. Zasłaniam go „Naszym Dziennikiem”, ale czuję, że to już nie pomoże.

W oczach sąsiadki widzę błysk zrozumienia dla mojej bierności.

- Panie, a pan skąd jest? Z TVN-u?

Szczęście, że za plecami mam wolną drogę. Opuszczam towarzystwo po angielsku. Akurat dzwonią na mszę...

Zbyszku, wróć!

Jest 13.30. Dwa kilometry dalej przed kancelarią premiera w Alejach Ujazdowskich jeszcze zupełny spokój, choć tylko nieliczne ławki są jeszcze puste. Mszy tu nie słychać, dolatuje jedynie doping ze stadionu Legii, która zmaga się z Lechem. Niespiesznie swoje kamery montują różne ekipy telewizyjne. Powoli i dostojnie przechadza się były senator Gabriel Janowski.

Krótko po godz. 14 tuż przed głównym wejściem do budynku URM zatrzymuje się ciężarówka. Grupa mężczyzn spokojnie wynosi metalowe elementy i montuje wysoką trybunę. Ktoś zasięga języka. „Kaczyński będzie przemawiał” - ławka powiadamia ławkę. Większość przechodniów jednak nawet na taką wieść nie reaguje. Korzystając z wiosennego słońca, wchodzą do Łazienek. Obok manifestacji toczy się zwykłe, normalne życie.

Około 16.30 zgromadzeni zrywają się z ławek.

„Idą, idą” - niesie się z oddali.

Ale manifestanci idą dziwnie cicho, nie śpiewają kościelnych pieśni. Jak spod ziemi wyrastają mężczyźni, odziani w jaskrawe kamizelki „Służba porządkowa PiS”, „Młodzież Wszechpolska”. A za chwilę z podestu Jarosław Kaczyński wprawia wszystkich w osłupienie, apelując do Zbigniewa Ziobry: „Zbyszku, wróć!”

Najpierw odpowiada mu cisza, a potem wielka owacja.

Pod Belwederem lider „Solidarnej Polski” nie wie, co odpowiedzieć, na mównicy załamuje mu się głos, w nerwach traci głowę. Niepewnie przytakuje.

Wracając w stronę Śródmieścia, staram się jak najdokładniej oszacować liczbę manifestujących. Mam w pamięci kąśliwą uwagę podaną przez głośniki: „Zobaczycie, jak inne media manipulują, jaką liczbę nas tutaj zgromadzonych podadzą, a co napisze „Nasz Dziennik”. Będziecie wtedy mieli biało na czarnym, kto kłamie, a kto pisze prawdę!”

Ilu nas, ilu nas?

Ludzi na odcinku od Belwederu do ronda przy al. Szucha, gdzie jezdnia staje się praktycznie pusta, jest kilkanaście tysięcy. Liczę sposobem wyćwiczonym podczas imprez sportowych. W najbardziej optymistycznym wariancie jest tu 20 tysięcy ludzi. Nie mogę się mylić. Dalej już nikogo nie widać. Być może część wróciła po mszy do autokarów, ale czy wówczas można ich nazwać uczestnikami manifestacji?

Kawałek dalej przechodzę obok księdza, który głośno i z entuzjazmem rozmawia przez komórkę.

- Ale kłamią! - mówi - Podobno w TVN podali, że tylko 20 tysięcy. Naprawdę? Nie wiem, ale nasi podawali, że było 70 tysięcy, przez głośniki poszło, że 100 tysięcy. Ktoś też mówił, że przyszło pół miliona, ale to chyba przesada...

Blisko placu Trzech Krzyży dostrzegam jeszcze dwóch mężczyzn z synami. Wszyscy mają szaliki Legii i flagi. - Widzisz - mówi ojciec do syna - i na meczu byliśmy, i na manifestację zdążyliśmy. Mówiłem, że flaga się przyda. Teraz chodźmy na kolację.

O co chodzi w sporze o miejsce w multipleksie dla Telewizji Trwam?

  • Postępowanie w sprawie przyznania koncesji na nadawanie programu telewizyjnego na pierwszym multipleksie w technologii naziemnej telewizji cyfrowej odbyło się w 2011 roku. Podmiotów zainteresowanych okazało się być więcej niż koncesji, które KRRiT zamierzała przyznać. Ostatecznie wyłoniono cztery przedsiębiorstwa, wśród nich nie znalazła się jednak Fundacja Lux Veritatis, właściciel Radia Maryja i TV Trwam.
  • Nadawcy, którym odmówiono koncesji, odwołali się od decyzji KRRiT. 17 stycznia tego roku rada utrzymała w mocy wcześniejsze decyzje. Sprawa trafi niebawem do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, gdzie nadawca TV Trwam zaskarżył decyzję KRRiT-u. Wkrótce postępowaniu koncesyjnemu być może przyjrzy się też NIK.
  • KRRiT utrzymuje, że decyzja o odmowie udzielenia koncesji TV Trwam podyktowana była złą sytuacją finansową Fundacji Lux Veritatis. Ocena ta, jak podkreślił Jan Dworak, oparta była na wszechstronnej analizie ekonomiczno-finansowej nadawcy TV Trwam, z której wynikało, że fundacja „nie wypracowała nadwyżki środków, którymi mogłaby finansować wysokie koszty nadawania drogą naziemną cyfrową”.
  • Tymczasem postępowaniem koncesyjnym zainteresowały się sejmowe i senackie komisje stałe, przed którymi przewodniczący krajowej rady, Jan Dworak, wielokrotnie złożył w tej sprawie wyjaśnienia.
  • W posiedzeniach komisji uczestniczyli przedstawiciele Lux Veritatis (w tym o. Tadeusz Rydzyk). Każdemu posiedzeniu towarzyszyły ogromne emocje, przepychanki słowne łącznie z niedopuszczaniem do głosu i rzucaniem mikrofonem o stół.
  • Radio Maryja i TV Trwam oraz „Nasz Dziennik” rozpoczęły akcję masowego wysyłania listów protestujących przeciwko decyzji KRRiT. Jak do tej pory do siedziby rady wpłynęły podobno dziesiątki tysięcy listów, podpisanych przez około dwa miliony protestujących.
  • KRRiT podkreśla, że nieprzyznanie Lux Veritatis miejsca na multipleksie nie oznacza, że wraz z wyłączeniem telewizji analogowej w Polsce TV Trwam przestanie być dostępna dla odbiorców. Fundacja posiada koncesję na rozpowszechnianie programu drogą satelitarną - może on być odbierany za pomocą anten satelitarnych oraz w sieciach telewizji kablowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska