Twardziel strzela dwa razy

<!** Image 1 align=left alt="Image 31793" >Pamiętacie? Na pewno, w końcu telewizja trąbiła o tym całkiem niedawno. Już, już miała być koalicja, a tu wyskok jakiegoś wybitnego polityka, robił się dramat wszechpolski, a naród w wielkim strachu czekał, co będzie. No i wtedy grzmiał prezes PiS, a sojusznicy kulili ogony pod siebie. Za parę dni to samo - ktoś brykał i kogoś trzeba było straszyć wcześniejszymi wyborami. Serial się wreszcie skończył, koalicja powstała, ba, w końcu zafundowała sobie najwygodniejszą ordynację wyborczą świata. No ale proszę się nie martwić - zamiast tego mamy nową telenowelę, z tymi samymi aktorami w rolach głównych. Oto Andrzej Lepper raz po raz pręży muskuły, a cała reszta polityków z zafrasowaniem komentuje jego występy.

W ostatnich dniach szef Samoobrony skrzyczał Antoniego Macierewicza, a teraz skierował strzelbę w stronę posła Mojzesowicza. Prawdziwa demonstracja siły - tyle że kontrolowana, bo przecież chodzi o to, żeby króliczka ganiać, a nie żeby go złapać.

Przemysław Gosiewski starał się jak mógł w weekendowych komentarzach sprowadzić cały problem do personalnych animozji Leppera i Mojzesowicza - poszło, jak wiadomo, o to, co poseł opowiada rolnikom o ministrze, ale przecież nie o to chodzi (swoją drogą ciekawe, co politycy Samoobrony opowiadają rolnikom o kolegach z PiS...). Cała zabawa ma przywrócić szefowi Samoobrony wizerunek atakującego twardziela, co to się PiS-owi nie kłania. Wizerunek mocno nadszarpnięty w tłustych czasach ministrowania. Samoobrona zażąda więc odwołania szefa komisji i oczywiście nic się nie zmieni, a Andrzej Lepper za parę dni znajdzie sobie kolejny cel ataku. Ostatnio zainteresował się panami na M., oby więc tym razem nie skończyło się na Małyszu.

Inna sprawa to oczywiście odpowiedź na pytanie, czy Wojciech Mojzesowicz jest dobrym szefem Sejmowej Komisji Rolnictwa. Jednak tym problemem nikt się akurat specjalnie nie zajmuje.