Uczciwy, biedny i... skazany

<!** Image 1 align=left alt="Image 212361" >Smutne, ach smutne są losy Andrzeja P., byłego prezesa spółki EMC w Toruniu.

Wczoraj skazany został za oszustwa. Nie tylko przez pięć lat próby musi pilnować, by nie zgrzeszyć (bo trafi na dwa latka do celi). Nie tylko wysupłać musi 15 tysięcy złotych na zapłacenie grzywny. Musi jeszcze naprawić wyrządzone szkody na, bagatela, sumę 20 milionów złotych.

Jest tymczasem, jak wyznał przed obliczem Temidy, osobą bezrobotną i nieposiadającą żadnego majątku, utrzymywaną przez córkę. Ba, we własnym swym silnym przekonaniu, jest osobą uczciwą. „Jako twórca, właściciel i prezes zarządu Spółki EMC zawsze kierowałem się jej dobrem, starając się przeciwdziałać wszelkim nadużyciom, a uczciwość wobec kontrahentów zawsze była moim priorytetem” - napisał mi w mailu trzy lata temu, gdy pytałam o kierowane pod jego adresem zarzuty (99 proc. z nich się potwierdziło zdaniem toruńskiego sądu).<!** reklama>

Jak zatem, o losie, uczciwy ów, ubogi i bezrobotny człowiek odda 20 milionów złotych? Szanse wydają się marne. Choć w Toruniu nie brakuje złośliwych, twierdzących, że regularnie widują pana P. w uroczej restauracji na starówce. I to bynajmniej nie w charakterze klienta! Jest tych złośliwych tak wielu, że spokojnie mówić już można o zbiorowej iluzji. Oczywiście, wzywamy ich do opamiętania się, przebadania wzroku i nierozsiewania plotek.

Jakąś nadzieją dla pana P. pozostaje fakt, że wyrok toruński jest nieprawomocny. Ma siedem dni, by apelować do Gdańska.