Urzędy skarbowe zasypane doniesieniami. Od konkurencji, zwolnionych pracowników i... rodziny

- W 2012 roku wpłynęło do nas 179 donosów, w 2013 - 190, a w tym zdążyło nadejść już 120 - wylicza Edyta Masternak, rzecznik Drugiego Urzędu Skarbowego w Toruniu.
[break]

Do skarbowej „Jedynki” co roku wpływa od około 190 donosów do 200 z haczykiem.

„Pani K. rozlicza się jak samotna matka, a mieszka z konkubentem, ojcem dziecka”, „Pan B. zmienił samochód i znów wyjechał na zagraniczną wycieczkę. Skąd ma na to pieniądze, skoro rzekomo jest bezrobotny?” - to stałe motywy doniesień.

- Skarbówką można człowieka wykończyć. Moja mama emerytka od kilku lat opiekuje się jeszcze starszą od siebie kobietą. Razem mieszkają. Pech chce, że ta seniorka to babcia znanych w Toruniu biznesmenów. Nie mogą pojąć, że staruszka nie chce żyć z nimi. Donieśli do skarbówki na moją matkę, że dostała 50 tysięcy zł i nie odprowadziła podatku. Mama strasznie przeżyła tłumaczenie się przed urzędnikami - opowiada pan Karol (nazwisko do wiad. red.).

Z kolei pan Piotr, doradca podatkowy, opowiada historię swojego klienta sklepikarza:

- Człowiek prowadzi uczciwie biznes, odprowadza podatki, legalnie zatrudnia personel. Skłócił się jednak z sąsiadami. Efekt? W ciągu roku zwaliły mu się na głowę wszelkie możliwe kontrole: ZUS, skarbówka, sanepid. Niczego nie znalazły, ale klient wygląda jak w stanie przedzawałowym.

Urzędnicy skarbowi nie oceniają motywów piszących i sprawdzają nawet anonimowe doniesienia. Oczywiście tylko te, które przejdą przez sito w specjalnej komórce analiz, czyli wydadzą się uzasadnione.

To właśnie anonimowość sprawia, że donosy do skarbówki są tak popularne. Rocznie w kraju wpływa ich 5-6 tysięcy. Statystycznie co czwarty donos kończy się kontrolą, która jednak zazwyczaj... nie wykazuje nieprawidłowości.