Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W areszcie śledczym uczą jak radzić sobie na wolności

Justyna Wojciechowska-Narloch
Olga Okrucińska z MOPR i psycholog Jarosław Najberg podczas cotygodniowych zajęć w Areszcie Śledczym w Toruniu
Olga Okrucińska z MOPR i psycholog Jarosław Najberg podczas cotygodniowych zajęć w Areszcie Śledczym w Toruniu Jacek Smarz
Zza krat wyjdą za rok albo dwa i łatwo mogą się pogubić. Brak mieszkania, pracy i zerwane więzi z rodziną mogą znów pchnąć ich na dno. Już dziś trzeba pracować, by taki scenariusz nie stał się rzeczywistością.

Artur, Waldemar, Marek czy Mateusz: żaden z nich nie siedzi w toruńskiej beczce za niewinność. Na swoim koncie mają kradzieże, wyłudzenia, włamania. Trochę się swojej przeszłości wstydzą, a trochę uważają, że tak było im pisane.
Głupoty z przeszłości
Tak jak 43-letni Artur, który ukrywał się przez 6 lat za niepłacone alimenty i inne drobne przestępstwa. W tym czasie na czarno pracował w budowlance. Właściciel firmy wiedział, że jego pracownik pewnego dnia może się po prostu nie pojawić. Dobrze jednak robił elewacje i wykańczał poddasza, reszta była nieważna.
- Z tymi alimentami to głupia sprawa, bo najpierw w porozumieniu z żoną wyłudzaliśmy je od państwa. Później się rozstaliśmy, a mój dług narastał - wyjaśnia mężczyzna. - Teraz tak naprawdę martwię się o córkę. Ma dopiero 12 lat i wstydzi się, że tu jestem, nie akceptuje tego.
Dziewczynka ma do ojca żal, że ją zostawił. Artur chciałby to naprawić, ale do wyjścia zostały mu jeszcze dwa lata i pięć miesięcy.
Waldemar to recydywa. Ma 44 lata, a wolny będzie za 24 miesiące. Optymistycznie patrzy w przyszłość, bo przed laty skończył technikum budowlane. Kiedy nie siedział, pracował w zawodzie, był też kontrolerem MZK. Podczas odbywania kary mężczyzna ma stałe zajęcie w warsztacie budowlano-mechanicznym, który działa na potrzeby aresztu. Kiedy Waldemar wyjdzie, dostanie ok. 4 tys. zł za swoją pracę. To daje mu nadzieję na wynajęcie mieszkania. Cieszy się, bo ma wsparcie rodziny.
- Straciłem żonę, ale nie mam do niej żalu. Przez długie lata była wobec mnie lojalna, znosiła moją izolację, przyjeżdżała na widzenia. W końcu jednak nie wytrzymała, powiedziała, że nie chce tak żyć i ja to rozumiem - tłumaczy Waldemar. - Mam jednak dobre relacje z córką, choć to dla niej trudne, to tu do mnie przychodzi.
Postraszyć bezdomnością
Podobnych historii w okrąglaku Olga Okrucińska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Toruniu zna bardzo wiele. Na co dzień dużo pracuje z bezdomnymi i wie, że wielu z nich ma kryminalną przeszłość. Stąd jej obecność w toruńskim areszcie. - Ci ludzie na długo bywają odizolowani od realnego świata, gubią się potem w gąszczu przepisów, nie umieją niczego załatwić ani nawet szukać pomocy - mówi. - Zajęcia, które tu z nimi prowadzimy mają wskazać im drogi wyjścia z trudnej sytuacji. Statystyki pokazują, że osoby opuszczające więzienia są zagrożone bezdomnością.
Olga Okrucińska i inni specjaliści wyjaśniają osadzonym, jak starać się o mieszkanie z zasobów gminy, jak szukać pracy, jak poruszać się w urzędach. Budują ich motywację, ale i w praktyce pokazują chociażby sposób wypełniania urzędowych pism. - Trochę też straszymy bezdomnością, pokazujemy jak wygląda ona naprawdę. Ostatnio osadzeni oglądali zdjęcia z siedlisk bezdomnych gdzieś w kanałach ciepłowniczych, altankach – dodaje Olga Okrucińska. - Chodzi o to, żeby zrozumieli, że z piętna ulicy ciężko się wyzwolić, że to alkoholizm, choroby, przestępstwa.
Programem MOPR objętych jest 12 osadzonych. Pracownicy ośrodka za swoje zajęcia w areszcie nie pobierają żadnego wynagrodzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska