W jednostkach OSP nie brakuje kobiet. Tak jak mężczyźni mają odwagę, by brać udział w często trudnych akcjach

Mężowi nie przeszkadza, kiedy w środku nocy dostaje pani sms-a , że musi jechać na akcję?

- Ależ skąd. Mąż tylko otwiera mi bramę i jadę. On się czuje ze mną bezpieczny. Nawet ostatnio uzupełniłam sprzęt pożarniczy w naszym domu - opowiada Monika Błaszczak, która prowadzi w naszym plebiscycie w kategorii strażak roku w powiecie chełmińskim.

W męskim gronie

Pani Monika od dwunastu lat służy w jednostce Ochotniczej Straży Pożarnej w Papowie Biskupim. Jest jedyną kobietą w jednostce. W ciągu ostatnich pięciu miesięcy brała udział w 40 wyjazdach. Posiada takie same kwalifikacje jak jej koledzy.

- W niczym nie odbiegam od mężczyzn. Mogę robić to samo co oni. Koledzy w jednostce traktują mnie jak równego kumpla. Nie ma mowy o żadnej dyskryminacji - opowiada strażaczka, która uczestniczy w pożarach, wypadkach, czy zdarzeniach losowych, a zdarzyć może się wszystko: Wichura może zerwać dach albo pies może utknąć w bramie. Pani Monika zawsze pomoże.

Jej tata był strażakiem, ale nie tylko to było powodem jej wstąpienia do OSP.

- Jak byłam dzieckiem, to spalił nam się dom. Strażacy uratowali nam życie. To zdarzenie spowodowało, że ja też chciałam pomagać - mówi pani Monika, która na co dzień pracuje w Straży Miejskiej w Toruniu.

Więcej informacji znajdziesz: TUTAJ

To kobieta do zadań specjalnych. Nie ma problemu z łączeniem obowiązków zawodowych i domowych ze służeniem w jednostce OSP, podobnie jak Honorata Wypijewska - 25-letnia strażaczka z Ochotniczej Straży Pożarnej w Kruszwicy, która służbę łączy z pracą archiwistki w tamtejszym urzędzie miejskim i nauką.

W przyszłości chce zostać technikiem elektroradiologii, czyli specjalistką od badań rentgenowskich, czy mammograficznych.

Po osiemnastce do straży

Pani Honorata w swojej jednostce służy już siedem lat. Trafiła do niej tuż po osiemnastych urodzinach. Dziś jeździ w podziale bojowym i bierze udział w akcjach ratowniczo-pożarniczych.

- Mam ukończone wszystkie kursy. Jeżdżę do wypadków i pożarów. Jednymi z najtrudniejszych akcji, w jakich uczestniczyłam były dwa pożary. Raz paliło się zboże. Pamiętam, że to było 60 hektarów pola, a drugi raz to był pożar z odpadami chemicznymi. Akcja pożarnicza trwała 24 godziny - wspomina pani Honorata.

Strażaczka od zawsze chciała robić coś ważnego i ciekawego. Do służenia w OSP namówili ją koledzy, którzy dobrze znali jej charakter i wiedzieli, że sobie poradzi. Z tego co robi Honorata Wypijewska są dumni jej rodzice, szczególnie tata. Mama jest bardziej krytyczna ze względu na to, że służba bywa często niebezpieczna.

Pójdzie w ślady brata?

Młodych strażaczek w naszym regionie jest coraz więcej. Jedną z nich jest Dorota Stucka, dwudziestolatka z Ochotniczej Straży Pożarnej w Świeciu.

- U nas w jednostce są cztery kobiety. Ja wstąpiłam do OSP, gdy tylko skończyłam osiemnaście lat. Coraz częściej myślę o pracy w Straży Pożarnej - mówi pani Dorota, która za chwilę będzie musiała zdecydować o tym , co chce robić w życiu.

Strażaczka na co dzień jest uczennicą Technikum Logistycznego w Świeciu. Po maturze, którą zdaje w tym roku myśli o studiach logistycznych lub szkole, która pozwoli jej wstąpić do Straży Pożarnej.

- Mój brat jest zawodowym strażakiem, więc można powiedzieć, że to u nas rodzinne i nikogo już nie dziwi - opowiada Dorota Stucka.

Dziewczyna podobnie jak inne strażaczki ma ogromną satysfakcję z pomagania innym. Kobiety, które służą w OSP wbrew stereotypom udowadniają, że doskonale radzą sobie w trudnych sytuacjach. Tak jak mężczyźni mogą brać udział w różnych akcjach i wcale nie są od nich gorsze. Uważają, że są lepsze.