W kryzysie rodzi się myśl

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/pociznicka_joanna.jpg" >Od pewnego czasu w Polsce drożeje praktycznie wszystko. Litr benzyny dawno przekroczył magiczną barierę 5 złotych, chociaż jeszcze kilka lat temu nikt by w to nie uwierzył. Za paczkę papierosów zapłacimy przynajmniej 11 złotych (za droższe nawet i 13 zł). Ale podwyżki dotknęły również i branżę spożywczą.

Jajko za złotówkę wcześniej przyprawiłoby o zawrót głowy. Dzisiaj można tylko kiwać głową - z dezaprobatą. Godzimy się na to wszystko, bo co innego nam zostało? Trzeba zacisnąć zęby, a na zakupy chodzić z coraz mniejszą siatką, za to z grubszym portfelem. Ile jednak można oszczędzać? W takim kryzysie przychodzi czas na „polską myśl przemysłową”. Jak nie da się „po bożemu” to może uda się „na lewo”?

<!** reklama>Mimo że nie popieram takiego handlu pochodzącego ze źródeł wątpliwych, to doskonale rozumiem, że on kwitnie i ma się dobrze. Myśli sobie przeciętny Kowalski: Po co mam płacić 10 zł za paczkę papierosów z banderolą, skoro 5 zł zapłacę za paczkę bez niej? Podobnie sprawa ma się z tytoniem na wagę. Jeżeli sąsiad może sprzedać kilogram za 40 zł, to dlaczego mu odmówić?

Przykłady można by mnożyć, ale wniosek z tego jest jeden. Ludzie mają granice swojej wytrzymałości. Chcą być uczciwi, ale co, jeśli dłużej już się nie da? Jeśli za podwyżkami cen nie idą podwyżki płac? Myślę sobie, że dopóki sytuacja w naszym kraju się nie zmieni, ciężko będzie wymagać tej zmiany od obywateli. Oczywiście, rękami i nogami podpisuję się pod walką z tym nielegalnym handlem. Ale uważam, że jest on jedynie odpowiedzią na aktualne zapotrzebowanie.