W samo południe z „Odą do radości” na ustach w obronie wolnych mediów

Zaplanowana na sobotnie południe pod pomnikiem Kopernika akcja miała być tzw. flash mobem, czyli spontanicznym zgromadzeniem. Organizatorzy zdecydowali, że w trakcie będą śpiewać „Odę do radości”. Dlaczego?

- Nie chcemy izolacji Polski od tego, co dzieje się w zjednoczonej Europie - mówi lider toruńskiego KOD-u Ryszard Musiołek. - A każde media, nie- zależnie, czy są prywatne czy publiczne, powinny być obiektywne.

Właśnie z „Odą do radości” na ustach kilka minut po godzinie 12 do czekających pod pomnikiem dołączyła niewielka grupka manifestujących. Ponad stuosobowe zgromadzenie nieśmiało podchwyciło pieśń.

PRZECZYTAJ:Media dzielą, bracia Kurscy przeciw sobie

W sumie „Oda do radości” została odśpiewana dwa razy. Jedną z nielicznych znanych osób, która dołączyła do akcji, był lider toruńskiego zespołu Kobranocka Andrzej „Kobra” Kraiński.

- Nie podoba nam się, że ktoś chce mówić nam, co mamy robić i myśleć - mówił Maciej Kędzierski z Pabianic, który dołączył do protestujących. - Jarosław „Polskę zbaw” Kaczyński nie będzie mówił, kto w jakich majtkach ma chodzić.

- Zbyt dobrze pamiętam, co działo się za PRL-u i, moim zdaniem, wraca to, co było. Nie podoba mi się idea jedynie słusznych mediów - dodała stojąca obok Wanda Rusiecka.

- Każdy porządny człowiek powinien przyjść tutaj, bo to, co dzieje się w kraju, przypomina Niemcy w latach trzydziestych XX wieku - stwierdził inny z manifestantów.

- Przy takich mediach publicznych teraz chyba nie będziemy wiedzieli, co naprawdę się w Polsce dzieje - oceniła uczestniczka protestu, która przedstawiła się jako emerytka Danuta.

- No, chyba że z mediów prywatnych - dodała jej koleżanka.

Sobotnia manifestacja na Rynku Staromiejskim miała na tyle nieformalny przebieg, że nie pojawił się na niej nawet jeden stróż porządku.