Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szpitalu we Włocławku były nieprawidłowości

Waldemar Piórkowski
Waldemar Piórkowski
Prokuratura Okręgowa we Włocławku - konferencja prasowa po śmierci bliźniaków w szpitalu od lewej rzecznik prasowy Wojciech Fabisiak, prokurator okręgowy Jan Stawicki i Krzysztof Baranowski
Prokuratura Okręgowa we Włocławku - konferencja prasowa po śmierci bliźniaków w szpitalu od lewej rzecznik prasowy Wojciech Fabisiak, prokurator okręgowy Jan Stawicki i Krzysztof Baranowski Jacek Smarz
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zapowiedział kontrolę wszystkich oddziałów ginekologiczno-położniczych w Polsce. Ma to związek ze śmiercią bliźniąt w szpitalu we Włocławku.

Minister przedstawił wstępne wyniki kontroli szpitala we Włocławku, autorstwa krajowego konsultanta do spraw ginekologii. Profesor Stanisław Radowicki wskazał w raporcie między innymi, że personel nie wyciągnął wniosków z badań przeprowadzonych na matce zmarłych bliźniaków, nie zdecydowano się na cięcie cesarskie.
[break]

- Były nieprawidłowości w przeprowadzaniu m.in. badań ktg bliźniąt, które zmarły we włocławskim szpitalu - mówił Arłukowicz.
Jego zdaniem pacjentka nie była poddana właściwej obserwacji.
Dotychczasowymi ustaleniami dzielili się również wczoraj prokuratorzy z Włocławka. Na razie ze wstępnych ustaleń biegłych, przeprowadzających sekcje zwłok, wynika, że dzieci były w stanie żyć po narodzinach. Doszło natomiast u nich do ustania krążenia.
- Od biegłych oczekujemy odpowiedzi na pytanie, co było tego przyczyną - mówił prokurator okręgowy Jan Stawicki.
Jak dodał, uznani biegli z zakresu medycyny są obciążeni pracą i na wyniki ich badań trzeba będzie poczekać.
Ostatnio pojawiły się również informacje, że już po tej tragedii ktoś mógł wykasować dane z pamięci dwóch szpitalnych ultrasonografów, którymi badano matkę bliźniaków, gdy ta czekała na poród. Takie sugestie przekazał prokuraturze Narodowy Fundusz Zdrowia, przeprowadzający swoją kontrolę w tej placówce. Pojawiły się też informacje, że nie wiadomo, gdzie w nocy , kiedy doszło do tragedii, przebywał ordynator oddziału, który miał wówczas dyżur. Mógł po prostu spać w swoim gabinecie i nie interesować się tym, co dzieje się na oddziale lub nawet przebywać poza placówką.
Wczoraj prokuratorzy nie odpowiedzieli na żadne z tych pytań.
- Dysponujemy nie tylko monitoringiem ze szpitala, ale również inną dokumentacją, która na pewno odpowie na pytanie, co robił wówczas ordynator - zapewniał Krzysztof Baranowski, naczelnik V Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej we Włocławku. - Na razie za wcześnie, aby to rozstrzygać.
Według prowadzących śledztwo, za wcześnie jest również mówić o tym, czy rzeczywiście ktoś wykasował pamięć ultrasonografów.
- Jak tylko dotarła do nas informacja, że do takiej sytuacji mogło dojść, urządzenia natychmiast zostały zabezpieczone - mówił prokurator Stawicki. - Potem specjalistyczna firma zajęła się ich nośnikami danych i one również są już bezpieczne, bez ryzyka, że ktoś może w nie jeszcze ingerować. Ultrasonografy pozostały w szpitalu, ponieważ musimy mieć na uwadze dobro pacjentów, których nie możemy pozbawiać dostępu do badań i znajdującej się w nich innej dokumentacji. Z mojej praktyki śledczej wynika, że bardzo często biegli z dziedziny informatyki potrafią, mimo pozornego wykasowania danych, odzyskać je i mam nadzieję, że i w tym przypadku tak będzie. Zrobimy wszystko, aby ustalić kto, kiedy i dlaczego taką próbę wykasowania danych podjął. Choć już dziś wiemy, że dostęp do tego urządzenia miało wiele osób ze szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska