Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Weź to na ostro!

Jacek Kowalski
Dieta Zinczenki na płaski brzuch, dieta „w rodzinie siła”, OXY, KAPSA, „pięć do dwóch”... Kto zatrzymał się na diecie Dukana, może mieć wrażenie, że zatrzymał się w dietetycznym średniowieczu. Jak Marta – spróbowała wszystkiego, żeby porzucić każdą diet.

- Nie masz wrażenia, że niektóre z modnych diet jakby już się kiedyś pojawiły? Jakby przemknęły przez horyzont dietetyczny – w pełnej, bądź szczątkowej formie? – pyta mnie podczas spotkania w kawiarni. Ma trzydzieści siedem lat, z czego dwadzieścia jeden spędziła na rozmaitych dietach, coraz to nowszych i nowszych. Poza efektem jo-jo, niczego jej nie dały, więc teraz Marta po raz pierwszy w życiu nie jest wreszcie na diecie.

Marta nie jest gruba

.. ani trochę. To, jak siebie postrzega, zostało ukształtowane przez kolorowe magazyny, przez reklamy środków na odchudzanie, a także przez natrętne wciskanie nowych strojów kąpielowych, bielizny wyszczuplającej, no i oczywiście nowych diet. Bo odchudzanie to teraz wielki biznes: - Musisz być chuda, żeby wejść w najnowszy strój od Victoria Secret. Musisz zeszczupleć koniecznie, bo inaczej nie zmieścisz się w garsonkę. Albo taki myk: zauważyłam, że w Zarze wszystkie numeracje są dużo szczuplejsze, niż w innych sklepach. Na przykład ich „emka” to normalna „eska”. Przekaz dają jasny: u nas kupują szczuplejsi, niż gdzie indziej. Chcesz dołączyć – schudnij.

No to Marta chudła.

Wypróbowała już chyba wszystkie diety, dlatego z pełnym przekonaniem mówi, że wiele elementów w nich się powtarza. Bo weźmy na przykład dietę opartą na zielonej herbacie. Wszyscy już wszystko o niej wiedzą: ma mnóstwo przeciwutleniaczy, obniża zły cholesterol, zawiera szereg cennych witamin. Przez lata pojawiała się to tu, to tam, jako uzupełnienie. Teraz jednak modne jest oparcie całościowe diety na tym pochodzącym z Chin napoju. Albo dieta KAPSA: to nic innego, jak wzbogacenie tego wszystkiego, co jemy, o papryczki chili. Zawarta w nich kapsaicyna (stąd skrót: KAPSA), odpowiedzialna za piekący smak papryczek, powoduje także podkręcenie metabolizmu, za spalanie tłuszczów i – to już efekt uboczny – poprawienie samopoczucia stosującego dietę. Tak jest: piekąca kapsaicyna wzmaga wydzielanie w mózgu hormonów, odpowiedzialnych za redukcję bólu i wzmaganie uczucia szczęścia. To, że chili działa też antyrakowo to osobna sprawa. Wystarczy więc tylko do każdego posiłku zastosować papryczki, bądź zawierający je sos Tabasco, a będziecie szczuplejsze, szczęśliwsze i odporniejsze.

OXY, czyli Marta nic nie rozumie

Żeby tak zacząć od początku, to Marta – wówczas jeszcze piętnastolatka – zaczęła swoją przygodę z dietami od prozaicznego Dukana, którego dzisiaj nikomu nie trzeba już przybliżać. Potem było coraz więcej wałeczków, niestety, i coraz szybciej zmieniały się diety.
Zawsze brała z gazet, z Internetu to, co modne. Więc ostatnio na przykład OXY. – Dieta OXY, ach mówię ci, rewelacja na pierwszy rzut oka – ekscytuje się. – Ale jak się przyjrzysz temu bliżej, no to po prostu tragedia.
Marta w porę się nie przyjrzała, więc teraz narzeka na nerki. Bo OXY to dieta czysto białkowa. Dzieli się ją na trzy etapy: w pierwszym zjadamy białko zwierzęce spalamy tłuszcz. W drugim – włączamy w jadłospis białka roślinne; utrwalamy efekt schudnięcia. W trzecim włączamy tłuszcze i węglowodany; stabilizujemy efekty diety. – To teoria. Bo w praktyce… - Marta macha tylko ręką, odwraca głowę.
To, co nie chce przejść jej przez gardło, mówi mgr Judyta Malagowska, dietetyk przyjmujący pacjentki w Bydgoszczy i w Toruniu. – Tragedia, taka dieta to tragedia. Obciąża nerki, wątrobę, zakwasza organizm, powoduje, że w pierwszej fazie chudniemy, ale po odstawieniu diety przybieramy na wadze dwu-, a nieraz nawet trzykrotnie.
Zdaniem dietetyczki tyciu podietowemu winne są przyzwyczajenia naszych organizmów: - Generalnie wszystkie te diety nowe, podawane sobie z ust do ust, publikowane w necie, mają jeden wspólny mianownik: eliminujemy jakiś składnik odżywczy, stawiamy na inny. Np. wyrzucamy z diety tłuszcze, czy węglowodany. I owszem, chudniemy w pierwszej fazie – bo organizm jest zdezorientowany . Ale później „nadrabia” to sobie z nawiązką, powraca do tego stanu, jaki zna.
Dlatego Marta przytyła gwałtownie po odstawieniu OXY, ale przy okazji nadmiernie obciążyła białkiem nerki . – Nic z tego nie rozumiałam. Przecież w Internecie mnóstwo było głosów zadowolonych, odchudzonych kobiet. A ja akurat przytyłam…

5:2, czyli Marta pości

Potem był kolejny hit: dieta paleologiczna. – Możesz jeść wszystko, co nasi przodkowie z jaskiń. Ale np. nie wolno jeść warzyw strączkowych czy cukru. Było mi trudno tak komponować dietę, żeby ich unikać, więc dałam sobie spokój. Tym bardziej, że efektów nie widziałam żadnych.
Następny hit: dieta „5:2”. – Już tłumaczę. Przez pięć dni w tygodniu zjadasz wszystko jak leci, przez pozostałe dwa pościsz. No ma to sens, cholera, ale jakoś nie udawało mi się wytrwać w tych postach, jak już sobie pofolgowałam przez pozostałe dni.
Judyta Malagowska kręci głową z dezaprobatą: - Ja nawet nie wiem, na czym te nowe diety polegają, proszę mnie o nie nie pytać. Zresztą nie ma sensu się o nich dowiadywać, bo wszystkie mają podobne założenia. Weźmy na przykład modne obecnie odstawianie węglowodanów. Nie ma to sensu. Powinny one stanowić połowę naszej diety, ponieważ są najlepszym źródłem energii. Organizm na ich magazynowanie przeznaczył aż dwa miejsca. Nie można ich wyeliminować z diety, bo grozi to katastrofą energetyczną dla odchudzającego się, a potem ogromnym skokiem wagi.
Zdaniem Malagowskiej błąd polega na samym podejściu do diet: - To nie jest odstawianie jednych produktów i dostawianie do dietetycznych. To sposób życia, styl bycia. Trzeba jeść regularnie, dostarczać organizmowi wszystkich składników odżywczych, uprawiać sport. No to są przecież ogólnie znane wiadomości.
Marta też o nich słyszała: sport, zero fast-foodów, jedzenie kilka razy dziennie, a przede wszystkim: jedzenie regularne. A jednak tuż przed spotkaniem ze mną postanowiła zastosować jeszcze jedną dietę: DASH.
Klikam w internetowy opis: oczywiście jest to najzdrowsza dieta świata, naturalnie: opracowana przez wybitnych amerykańskich naukowców i dietetyków. Jasne, że polecają ją wszystkie kobiety, a specjaliści od żywienia są nią zachwyceni. Tyle tylko, że polega na wyeliminowaniu z diety sodu, co ma powodować spadek ciśnienia. Ale ani słowem nie wspomina się o tym, jak bardzo sód potrzebny jest dla prawidłowej pracy serca. – Już zgłosiłam się do dietetyka on-line, w przyszłym tygodniu mam dostać wytyczne - mówi Marta - Wszystko razem – porady amerykańskich żywieniowców, starter dietowy, segregator z przepisami – kosztował mnie 15 zł, więc mam nadzieję, ze wreszcie to zadziała.
- Prawdopodobnie skończy się na rozregulowaniu pracy serca i migotaniu przedsionków, na rozregulowaniu pracy wątroby i tak osłabionej już dietą białkową, na ogólnym osłabieniu i zmęczeniu – próbuję przekonać kobietę. Ale ona już nie słucha: zamawia kolejne ciastko i relacjonuje mi opisy zachwyconych pań, które miały schudnąć po DASHU.
Judyta Malagowska słucha mojej relacji ze stoickim spokojem, a na koniec mówi, że wcale nie dziwi się kolejnym i kolejnym dietom Marty: bo są osoby, które muszą spróbować wszystkiego, zanim zrobią to, co powinny zrobić od razu, gdy tylko zaniepokoi je ich waga – po prostu pójść do dietetyczki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Weź to na ostro! - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska