Podczas wczorajszego forum gospodarczego Polska - Europa Środkowa - Chiny padły poważne deklaracje. Delegacja z Państwa Środka z premierem rządu, tyloma ministrami i szefami firm zdarza się rzadko.
Zdaniem premiera Donalda Tuska Polska jest filarem produkcyjno-usługowym Europy. Chiński premier Wen Jiabao przyznaje, że stosunki polsko-chińskie odnotowały w ostatnich latach bardzo duże postępy.
Długie poznawanie się
- Utworzony zostanie komitet sterujący do spraw współpracy przemysłowej, aby m.in. pogłębić relacje w sektorze przemysłu i wysokich technologii i aby podwoić wymianę handlową (między Polską a Chinami - przyp. red.) w ciągu następnych 5 lat - deklarował podczas pobytu w Warszawie chiński premier.
<!** reklama>
- Chińczycy są bardzo ostrożni - mówi nam dr Adam Marszałek z Wydawnictwa Adam Marszałek w Toruniu, które współpracuje z prestiżowym Wydawnictwem China Renmin University Press w Pekinie. - Aż trzy lata - a współpracujemy już 15 - trwał sam proces poznawania się, zanim Chińczycy zdecydowali się na rozkręcenie wspólnych interesów. Kiedy jednak się już na coś decydują, są bardzo konsekwentni i zaangażowani. Nigdy nie obiecują, nie rzucają słów na wiatr. Jeśli klimat sprzyja, tworzą odpowiednie warunki polityczne, wykorzystują wypracowaną nadwyżkę i odpowiednio lokują swoje pieniądze - zapewnia dr Adam Marszałek.
Jeśli partia wyrazi zgodę...
Donald Tusk wczoraj wyraził nadzieję, że chińscy przedsiębiorcy i instytucje zwiększą swoje zaangażowanie inwestycyjne w Polsce.
- Trzeba zrozumieć, że w Chinach nie można skutecznie prowadzić interesów bez akceptacji władz - podkreśla dr Marszałek. - Jeśli partia wyrazi zgodę, przy wsparciu ambasady można skutecznie działać. Taka delegacja, której przewodniczy sam premier, zdarza się niezwykle rzadko. Ta wizyta inicjuje zupełnie nowe otwarcie w relacjach polsko-chińskich - uważa przedsiębiorca.
Rozmowy obu szefów rządów dotyczyły, m.in., współpracy w kwestii alternatywnych źródeł energii, w tym potrzeby wymiany doświadczeń przy wydobyciu gazu łupkowego.
Rozmawiano też o działaniach na rzecz zrównoważenia wymiany handlowej obu krajów. Donald Tusk chwalił decyzję Pekinu o poszerzeniu dostępu do chińskiego rynku dla polskich producentów rolno-spożywczych.
- Ten rynek jest dla nas drugim, po Niemczech, najważniejszym obszarem inwestycyjnym - twierdzi dr Adam Marszałek. - Na szczęście, ktoś to wreszcie zrozumiał. Tego rynku nie zbudowali jednak sami Chińczycy - ten rynek istnieje właśnie dzięki zachodnim koncernom. Zaspał tylko Mercedes. Audi, Volswagen, Peugeot, Citroen już dawno przeniosły tam swoją produkcję.
Wczoraj także, w obecności obu premierów, podpisane zostały umowy pomiędzy obu krajami dotyczące, m.in., współpracy małych i średnich przedsiębiorstw, współdziałania w zakresie zrównoważonej infrastruktury, współpracy kulturalnej.
To nie jest już zwykła tandeta
- Czasy produktów „made in China”, jednej wielkiej lipy, producentów, którzy wszystko potrafią podrobić już minęły - twierdzi torunianin. - Tam zaszła wielka zmiana. To, co dla nas jest słabej jakości, dla nich wciąż jest dobre i świecące, ale dbają o to, aby ludzie zajmujący się kontrolą jakości swoje doświadczenie zdobywali najpierw w Europie lub Ameryce. Oni już i tak przeskoczyli epokę.
Jak nie zepsuć tych cennych kontaktów?
- Nie bujać, że coś jest ładne, gdy takie nie jest - mówi otwarcie dr Marszałek. - Nie przyjmować ich po europejsku, tylko z pompą typową dla stylu azjatyckiego. Zrozumieć ich mentalność. Tam obowiązuje wręcz numeryczna podwładność. Należy poznać i szanować ich zwyczaje. Nie przenosić na swój grunt, ale nauczyć się je rozumieć - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?