Coraz liczniejszą reprezentację ma powiat w Rajdzie Brodnickim. Najwyższe miejsca w swoich klasach zajęły nasze dwie załogi.
<!** Image 2 align=none alt="Image 221522" sub="Radosław Oryszczak i Damian Lamparski wygrali rywalizację w klasie pierwszej">Przed zawodami pisaliśmy, że w związku z „Kormoranem” organizowanym w podobnym terminie, brodnicka impreza będzie miała niższą frekwencję niż zazwyczaj. Tym razem, w imprezie obliczonej na 60 załóg, na linii startu zameldowało się 35 samochodów.
W tym gronie powiat brodnicki reprezentowali: Radosław Oryszczak i Damian Lamparski, Aleksander i Jakub Baran, Tadeusz Kulka i Marta Wajda, Mateusz Bojanowski z Mateuszem Kempińskim oraz policjanci z Motorowego Klubu Mundurowych Łukasz Domżalski i Wojciech Panek.
Podczas startu na Dużym Rynku organizatorzy symbolicznie oddali hołd zmarłemu w kwietniu Sławomirowi Kulce, wielokrotnemu uczestnikowi wyścigu. O godzinie dziesiątej, kiedy powinna startować pierwsza załoga, minutą ciszy uczczono pamięć brodnickiego kierowcy. Kolejny zawodnik wyruszył dopiero po trzech minutach. Tak jakby zgodnie z regulaminem Sławomir Kulka był już w trasie. Rajd po raz kolejny udowodnił, że jest wymagający zarówno dla kierowców, jak i samochodów. Po dwunastu próbach cztery załogi nie ukończyły rywalizacji, w tym brodniccy policjanci.
Najwyższe miejsca w swoich kategoriach zajęli Radosław Oryszczak z pilotem Damianem Lamparskim w klasie pierwszej oraz Jakub i Aleksander Baran w klasie drugiej. W klasie trzeciej Mateusz Bojanowski z Mateuszem Kempińskim zajęli trzecie miejsce. W najmocniejszej klasie czwartej Tadeusz Kulka i Marta Wajda zajęli miejsce tuż za podium.
- Generalnie, nasze przejazdy były w miarę czyste. Na odcinku w Trepkach mieliśmy sytuację, która zmroziła nam trochę krew w żyłach. Wciągało nas w krzaki, ale poradziliśmy sobie - mówi Jakub Baran, kierowca citroena saxo. - Jechaliśmy z myślą, żeby w ogóle ukończyć rajd. Dwa tygodnie temu podczas Rajdu Nowomiejskiego wypadliśmy z trasy, wyskoczyliśmy na dziurze prosto na skarpę, z której nie było jak ściągnąć samochodu.
<!** reklama>Organizatorzy są zadowoleni. - Rajd był ciężki i zakończył się szczęśliwie, chociaż jedna załoga wypadła na pierwszym odcinku. Nikomu nic się nie stało - mówi Jan Balcerak, dyrektor Rajdu Brodnickiego. - Wygrał Zbigniew Staniszewski jako faworyt, ale do głosu dochodzą młode wilki. Hubert Poczwardowski z pilotem Michałem Iwińskim, depczą po piętach. Wygrali dwa odcinki z sześciu, ale Hubert ukręcił ośkę. Gdyby jechał dalej, nie wiadomo, czy nie pokonałby Staniszewskiego.
<!** Image 3 align=none alt="Image 221522" sub="Brodniczanie z pucharami, od lewej: Aleksander i Jakub Baran oraz Damian Lamparski">Rajd się profesjonalizuje. Wszystkie ekipy startują w klatkach i kaskach bezpieczeństwa, dbają o zaplecze. - Kiedy zacząłem organizować rajdy szutrowe, przez pierwsze trzy lata były zakałą dla kierowców i serwisów, ale przez to zawodnicy nauczyli się dopieszczać sprzęt i patrzeć na bezpieczeństwo - przyznaje Jan Balcerak. - Podnosi to z pewnością rangę imprezy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?