Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za kapsel płacimy osobno

Ryszard Warta
Ryszard Warta
Jaka byłaby nasza reakcja, gdybyśmy, zwabieni reklamą 25-calowego, superwypasionego telewizora za 200 zł, pobiegli do sklepu, by tam dowiedzieć się, że aparat kosztuje dziesięć razy więcej, bo cena w reklamówce nie zawiera kineskopu, kabelków i kartonu, a bez tego wszystkiego sprzedać się nie da.

<!** Image 1 align=left alt="Image 28950" >Jaka byłaby nasza reakcja, gdybyśmy, zwabieni reklamą 25-calowego, superwypasionego telewizora za 200 zł, pobiegli do sklepu, by tam dowiedzieć się, że aparat kosztuje dziesięć razy więcej, bo cena w reklamówce nie zawiera kineskopu, kabelków i kartonu, a bez tego wszystkiego sprzedać się nie da. Nawet niespotykanie spokojny człowiek mógłby wpaść w stan, w którym Bogu ducha winnych ekspedientów wyzywa się słowami, spośród których „banda złodziei” to najdelikatniejsze. Czyli zareagowalibyśmy dokładnie tak, jak amator piwa dowiadujący się, że za butelkę nie płaci się 1,60 zł, jak w reklamie, tylko 2,60, bo reklamowana cena nie obejmuje kapsla.

Zastanawiające jest więc, jak łatwo dajemy się nabijać w butelkę bez kapsla przy zakupie innych dóbr, czy usług, zazwyczaj o wiele droższych. W ilu przypadkach płacimy za kapsel tak, jakby tłoczony był ze złota, nawet nie zdając sobie sprawy z absurdu tej sytuacji.

<!** reklama right>Morze atramentu wylano na temat superkredytów, które dopiero w „użyciu” okazują się obciążone paskarskimi wprost procentami. Przykłady można by mnożyć. Wielkie osiągnięcia w kryciu kosztów mają na przykład sprzedawcy samochodów. Niektórzy żądają słonych dopłat za metalizowany lakier, także w wypadku modeli, które sprzedaje się tylko z takimi lakierami! Inny pomysł na ściągnięcie kilku dodatkowych stówek to opłata za przygotowanie pojazdu do sprzedaży - typowy kapselek. Gdy kupuje się kilogram czereśni nikt nam nie każe dopłacać ekstra za przygotowanie do sprzedaży, czyli wsypanie owoców do tutki. Wszyscy sprzedawcy doliczają to do ceny, płaci się tylko tyle, ile jest napisane i od razu widać, kto zdziera, a kto ma tanio.

Inny tego typu wynalazek to abonament, jaki każe sobie płacić choćby nasza „tepsa”. Gdyby jakiś właściciel sklepu żądał od klientów stałej opłaty za to, że jego sklep w ogóle istnieje, puknęlibyśmy się w czoło.

Czy da się z tym walczyć? Z pojedynczymi przypadkami pewnie tak. Komisja Europejska zapowiada właśnie wprowadzenie nowych zasad publikowania taryf przez przewoźników lotniczych. Chodzi - w maksymalnym skrócie - o to, żeby skończyć z ofertami biletów „za złotówkę”, czy „za euro”, które też są naciągane, gdyż cena nie obejmuje opłat lotniskowych, prowizji i podatków, jakie tak czy siak trzeba dołożyć do owej jednej złotówki.

Problem w tym, że macherzy od reklam, marketingu i naganiania klientów zawsze będą o krok do przodu wobec najlepszych nawet zawodowych obrońców konsumenckich praw. Tego nie da się uniknąć. Zawsze najpierw będzie pomysł na kapsel, a potem dopiero badanie uczciwości tego pomysłu i ewentualna reakcja. Takie czasy. Z kapslami zawsze trzeba uważać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska