Orion Electric sp. z o.o. to pierwsza fabryka, która zaczęła działać w specjalnej strefie ekonomicznej w Ostaszewie. I pierwsza, która przestaje. Jeśli w jej ślady pójdą kolejne, dojdzie do dramatu na rynku pracy.
- W środę zawiadomiliśmy Powiatowy Urząd Pracy dla Powiatu Toruńskiego o konieczności zastosowania zwolnień grupowych obejmujących 177 osób - mówi Magdalena Burda z zarządu spółki. - Zwolnienia są skutkiem braku zamówień. Odbędą się zgodnie z Ustawą o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników.<!** reklama>
A to, dodajmy, oznacza stosowne okresy wypowiedzenia i odprawy. Wypowiedzenia wręczane będą od listopada.
- W styczniu, z tego co się dowiedziałem od dyrektora „Oriona” (Dariusza Łyjaka - przyp. red.), w zakładzie ma już zostać tylko 20 osób - dodaje Waldemar Bartkowiak, dyrektor PUP w Chełmży.
Niedowierzanie i rozpacz
Pracownicy o szykowanych zwolnieniach dowiedzieli się na zebraniu zakładowym kilka dni temu. Usłyszeli między innymi, że jeśli tylko w przyszłości pojawią się zamówienia, to będą mieli możliwość powrotu do pracy w fabryce. Czy ktoś w to jednak wierzy?
- Niektórzy, jak moi krewni zatrudnieni tam już od kilku lat, jeszcze tak - mówi pani Anna. - Moim zdaniem jednak wszystko wskazuje na to, że przyjdzie im się zmierzyć z rzeczywistością. Decyzji o tak kolosalnym zwolnieniu, w zasadzie całości załogi, nie podejmuje się bez przyczyny. Co gorsza, o podobnych ruchach mówi się też w innych zakładach w Ostaszewie, jak w Tensho czy Sharpie.
Spośród ponad setki pracowników produkcji (taśma) w Orionie ma zostać najwyżej kilku. Pracę stracą też tzw. pracownicy pośrednio produkcyjni techniczni i kontrolerzy jakości. Blisko 30-osobowa administracja skurczy się najprawdopodobniej do siedmiorga osób.
Zostanie też zarząd z Dariuszem Łyjakiem na czele, którego roczne zarobki z tytułu dyrektorowania fabryce znamy z lat 2006-2010, kiedy to będąc radnym miejskim musiał je upublicznić w oświadczeniach majątkowych. I tak, w 2008 roku dla przykładu dyrektor Dariusz Łyjak zainkasował 209 tys. 665 zł, a w roku kolejnym - 336 tys. 668 zł...
- W krytycznej sytuacji znajdą się teraz ci, którzy pracowali w „Orionie” razem ze współmałżonkami. Znam takie przypadki - mówi pani Anna. - Ich rodziny zostaną na lodzie. Gdzie takie zwolnione małżeństwo znajdzie pracę w Chełmży czy na wsi? Zostaną z zasiłkami dla bezrobotnych, wiszącymi nad głową kredytami na mieszkanie i tysiącem innych trosk.
Oby nie efekt łańcuchowy...
Waldemar Bartkowiak, szef PUP w Chełmży, z niepokojem patrzy na to, co się dzieje w całej podtoruńskiej strefie.
- Oby nie doszło do efektu łańcuchowego, czyli podobnie wielkich zwolnień grupowych w innych zakładach w Ostaszewie - mówi. - Mogę zapewnić, że Urząd zrobi wszystko, co możliwe, by wesprzeć zwalnianych.
Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że ma na to trochę czasu - nim skończą się zwolnionym okresy wypowiedzeń. Pomoc obejmować ma m.in. oferty prac interwencyjnych, wsparcie przy zakładaniu biznesu, przekwalifikowanie.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?