Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żart śmierci wart

Ryszard Warta
Ryszard Warta
Czasami media ukazują swe obrzydliwe oblicze. Nie znaczy to, że zawsze są nieetyczne, nieodpowiedzialne i głupie. Ale bywają i takie.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Czasami media ukazują swe obrzydliwe oblicze. Nie znaczy to, że zawsze są nieetyczne, nieodpowiedzialne i głupie. Ale bywają i takie.

Tak właśnie jest z historią dwójki radiowców z australijskiej stacji 2Day FM, którzy podszywając się pod angielską królową i księcia Karola zadzwonili do szpitala Alberta VII, by zapytać o zdrowie księżnej Kate. Zabawę mieli przednią, podstęp się udał, tylko że pielęgniarka, która odebrała telefon i dała się nabrać żartownisiom, popełniła samobójstwo. Osierociła dwójkę dzieci.

<!** reklama>Program został zdjęty, opinia publiczna zbulwersowana i wróciła dyskusja o dziennikarskiej etyce. Na Wyspach to temat gorący, bo wszyscy pamiętają szok po ujawnieniu inwigilacyjnych praktyk dziennikarzy „News of the World”, których metod nie powstydziliby się najlepsi oficerowie Stasi. To dobrze, że dyskutuje się o tym, co dziennikarzom wolno, a czego powinni się wystrzegać. Gorzej, że przy okazji trzeba wysłuchiwać tyle niedorzeczności.

Profesor Jan Hartman, etyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, którego w mediach ostatnio pełno, w TVN24 broni Australijczyków. Tłumaczy, że to „historia w rodzaju wypadku na festynie”, a dziennikarze „w jakiś sposób współodpowiadają za tę śmierć, ale to nie jest ich wina”, „zrobili sobie żarcik typowy dla dziennikarstwa satyrycznego”. Portal TVN24 cytuje profesora: „Myślę, że nie przekroczono tu granic dobrego smaku. Dziennikarze mają do tego prawo”. I tu się pan profesor bardzo myli, bo dziennikarze nie mają prawa okłamywać swych rozmówców. Mają psi obowiązek działać jawnie, ich rozmówca ma prawo wiedzieć, że rozmawia z dziennikarzem i że zebrany w ten sposób materiał będzie publikowany. I to nie jest kwestia jakiegoś obyczaju, ale to jedna z podstawowych zasad tego fachu, wpisywana w kodeksy etyki dziennikarskiej na całym świecie.

Owszem, wiele kodeksów - choć też nie wszystkie - dopuszczają działania „pod przykrywką” i prowokację dziennikarską, zawsze jednak towarzyszy temu zastrzeżenie, że można stosować takie metody wyjątkowo, gdy nie można inaczej zdobyć informacji i - co najważniejsze - gdy dziennikarz działa w ważnym interesie publicznym, np. tropi korupcję, nadużycia władzy, przestępczość. Jakiż to ważny społeczny interes kierował dwójką tych radiowych „jajcarzy”? Jakich wartości bronili w swej audycji, w imię jakiej prawdy musieli posunąć się do kłamstwa?

Jedynym ich celem była zgrywa, zabawienie swych słuchaczy - jak tłumaczy pan profesor - żarcik, którego konsekwencji nie mogli przewidzieć. Doprawdy? Nie trzeba wielkiej inteligencji, by wiedzieć, że gdy kogoś się oszukuje, to oszukany zazwyczaj nie jest z tego powodu najszczęśliwszy. I każdy wiedzieć powinien, że jest różnica między żarcikiem u cioci na imieninach, a publicznym ośmieszeniem, gdy ośmieszony staje się zupełnie bezbronny wobec medialnej machiny. Wreszcie, różne są zabawy, ale zabawy czyimś kosztem należą do najgorszych. Nawet profesorowie z UJ powinni o tym wiedzieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska