Zawiadomienie o przestępstwie, którego nie było

50-letnia kobieta zawiadomiła w tym roku śledczych, że jest notorycznie straszona. Według jej zeznań miał to robić pewien mężczyzna razem ze swoją matką. Oboje mieli grozić jej listownie i telefoniczne.

Dowodami, które przedstawiła na poparcie swoich słów, były listy pisane rzekomo przez te osoby, w których groziły jej zrobieniem krzywdy.

Zobacz też: Festiwal gęsiny w Przysieku

- Postępowanie w tej sprawie prowadzone było w kierunku artykułu 190 Kodeksu karnego, który mówi, że „kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2” - tłumaczy Jarosław Kilkowski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

Listy, które przedstawiła 50-latka, były podpisane nazwiskami mężczyzny, który miał jej grozić, i jego matki, dlatego zajął się nimi biegły z zakresu badania dokumentów.

Powołała go toruńska Prokuratura Rejonowa Centrum-Zachód prowadząca postępowanie w tej sprawie. Specjalista stwierdził w wydanej ekspertyzie, iż autorem podpisów z nazwiskami na obu listach była... sama 50-latka.

**

Przeczytaj również: Pieszy potrącony na pasach**

Postępowanie, w którym miała być osobą pokrzywdzoną, zostało więc umorzone przez prokuraturę. Ale automatycznie rozpoczęte zostało inne. Tym razem przeciwko tej kobiecie.

Postawiono jej zarzut fałszywego oskarżenia wspomnianego wcześniej mężczyznę i jego matki. Ponadto będzie również odpowiadać za podrabianie dokumentów.

Przeciwko kobiecie sporządzony już został przez prokuraturę akt oskarżenia. Kobieta nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów i odmówiła składania wyjaśnień. O jej winie wypowie się Sąd Rejonowy w Toruniu.

NowosciTorun