Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdobycie władzy ma swoją cenę

Jarosław Jakubowski
Żeby zostać radnym, trzeba mieć nie tylko program, ale i pomysł na skuteczną kampanię. Taka sporo kosztuje. Jak sobie z tym radzą partie?

Żeby zostać radnym, trzeba mieć nie tylko program, ale i pomysł na skuteczną kampanię. Taka sporo kosztuje. Jak sobie z tym radzą partie?

Ordynacja określa wydatki na kampanię wyborczą. W wyborach do rad gmin do 20 tys. mieszkańców na mandat można wydać 750 zł, w gminach powyżej 20 tys. mieszkańców 1000 zł, kwota jest dwa razy większa w wyborach do rad powiatu. Do rady miasta na prawach powiatu, takich jak Toruń czy Bydgoszcz, jest to 3000 zł na mandat. Aż 5000 zł na mandat można wydać w wyborach do sejmiku województwa.

<!** reklama left>Pieniądze na kampanię każdy kandydat zdobywa sam. Tylko jak osiągnąć pierwszy cel - zostać kandydatem? Jeszcze podczas wyborów w 2001 i 2002 roku w PiS, wówczas jeszcze partii „na dorobku”, obowiązywał cennik dla kandydatów. Za pierwsze miejsce na liście trzeba było zapłacić 5000 zł, za drugie 2500 zł, za trzecie - 1000 zł. Teraz, kiedy partia otrzymuje dotacje z budżetu, takie źródła finansowania nie są konieczne. - Na miejsca na listach mogą liczyć ludzie, którzy zasłużyli się aktywnym działaniem na rzecz partii - mówi radny Tomasz Rega, typowany na pierwsze miejsce PiS w Bydgoszczy.

Paweł Olszewski, poseł Platformy Obywatelskie, zapewnia, że jego partia nie będzie wprowadzała opłat za miejsce na listach wyborczych. - Jedynie w wyborach parlamentarnych każdy z kandydatów przeznaczył po kilka procent ze swoich wydatków na budżet wyborczy PO - dodaje poseł. Jak zapewnia, PO postawi na ludzi znanych w lokalnych środowiskach, ale też na debiutantów - m.in. Jarosława Wenderlicha juniora, syna szefa delegatury NIK w Bydgoszczy.

Natomiast w SLD w ostatnich kampaniach obowiązywała „zrzutka” na kampanię ogólnokrajową. Kandydaci z najlepszych miejsc na listach płacili od 12000 zł do 2000 zł.

Drugi problem to racjonalne wydanie pieniędzy na kampanię. - Gdybym chciał rozesłać do wszystkich moich wyborców choćby najbardziej zgrzebne ulotki, moje wydatki trzykrotnie przekroczyłyby limit - mówi Jacek Bukowski, od trzech kadencji radny SLD w Bydgoszczy. Dlatego tym razem Bukowski postawi na bezpośredni kontakt z elektoratem.

Z kolei radny Rega uważa, że w miastach wielkości Bydgoszczy i Torunia konieczna jest „kampania wizerunkowa”. - Minimum to 10-15 tysięcy ulotek - przekonuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska