Zły przykład

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/nienartowicz_marek.jpg" >Zdobycie wielkich unijnych funduszy to nie tylko priorytet, ale wręcz obowiązek każdego samorządu. Dlatego odpowiedzialną za to jednostkę, a w Urzędzie Miasta Torunia jest to wydział rozwoju i programowania europejskiego, trzeba uznać za strategiczną.

W toruńskim magistracie wydział uchodził za jeden z najlepszych. Rozwinął go Piotr Całbecki. Wydziałowi udało się zdobyć miliony euro dla Torunia. Efekty tego widać w wielu punktach miasta.

Między innymi dzięki pracy wydziału Piotr Całbecki zyskał wysokie referencje. Jesienią 2006 roku nie miał konkurentów do fotela marszałka województwa. Jednocześnie swoim następcom w magistrackim wydziale zawiesił bardzo wysoko poprzeczkę.

<!** reklama>Zadanie sam im nieco utrudnił. Do pracy w Urzędzie Marszałkowskim zabrał doświadczonych i sprawdzonych ludzi z Urzędu Miasta. Po takich zmianach w wydziale mógł zapanować chaos. Trwa on jednak stanowczo za długo.

W ciągu półtora roku wydział ma mieć kolejnego, piątego już, nowego dyrektora. To niebywała sytuacja w toruńskim Urzędzie Miasta. Trudno zresztą gdziekolwiek znaleźć podobny przykład. Coś w wydziale nie gra, skoro ostatni dyrektor odszedł po dwóch miesiącach.

Tymczasem Toruń właśnie będzie składał projekty na regionalne i ogólnokrajowe konkursy o unijne fundusze do roku 2013. Zgrany, pewny i doświadczony zespół ludzi to jedna z gwarancji ich zdobycia. To będzie też pierwszy poważny test dla Rafała Pietrucienia, któremu wydział ze zmieniającymi się dyrektorami podlega. Akurat rok temu został wiceprezydentem.