Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowy alfabet: To był rok kontuzji i afer

Piotr Bednarczyk
W takim składzie pojechał Unibax ostatni mecz w swojej ośmioletniej historii. Stoją od lewej: Tomasz Gollob, Karol Ząbik, Paweł Przedpełski, klęczą: Oskar Fajfer, Emil Sajfutdinow, Adrian Miedziński i Chris Holder
W takim składzie pojechał Unibax ostatni mecz w swojej ośmioletniej historii. Stoją od lewej: Tomasz Gollob, Karol Ząbik, Paweł Przedpełski, klęczą: Oskar Fajfer, Emil Sajfutdinow, Adrian Miedziński i Chris Holder Sławomir Kowalski
Sporo się działo podczas kończącego się właśnie żużlowego sezonu. Niestety, nie zawsze mówiono o nim pozytywnie. Oto nasze podsumowanie w formie subiektywnego alfabetu:

A - jak alkohol. Czyli zmora Darcy’ego Warda. Potwierdziła się prawidłowość, że „kłopoty to jego specjalność”. Tym razem wpadł przed turniejem Grand Prix w Daugavpils. Konsekwencje mogą być ogromne, grozi mu nawet dwuletnie zawieszenie. Już wiadomo, że nie wystartuje w przyszłorocznym cyklu Grand Prix.
[break]

B - jak BSI, organizator cyklu Grand Prix. Na przełomie roku próbowało „przyblokować” starty zawodników walczących o mistrzostwo świata w zawodach o mistrzostwo Europy. Na szczęście ostatecznie udało się wypracować kompromis, który zadowolił chyba wszystkich.

D - jak doping. Wpadka Patryka Dudka narobiła sporo zamieszania w żużlowym światku. Od razu pojawiły się plotki, kto jeszcze mógł stosować niedozwolone środki, lista była pokaźnych rozmiarów, ale nikogo więcej nie przyłapano. Inna sprawa, że środek, który znaleziono w organizmie zawodnika Falubazu, podobno po trzech dniach jest już nie do wykrycia, więc wszystko pozostanie już pewnie w sferze domysłów.

E - jak Enea Ekstraliga. Nie był to dla niej wymarzony sezon. Sportowo rozgrywki przyniosły mniej emocji niż przed rokiem, dużo meczów było bez historii, a na koniec karty rozdawało szczęście, bo kilka drużyn zostało osłabionych przez kontuzje. Na plus można zaliczyć to, że ekstraliga nieźle sprzedaje się w telewizji, marketingowo zrobiła krok do przodu.

F - jak Falubaz. Magia tego klubu pod koniec sezonu prysnęła jak mydlana bańka. Najpierw dopingowa wpadka Patryka Dudka, potem narzekania Jarosława Hampela na to, że klub nie pomógł mu, gdy przeżywał trudne chwile, tylko chciał odsunąć go od składu, na co w mediach zareagował senator Robert Dowhan. Trener Rafał Dobrucki zapowiedział, że odchodzi z Zielonej Góry sugerując, że presja jest tu za duża. Kibice, po laniu w Gorzowie, odwrócili się do zawodników plecami, gdy ci chcieli im podziękować po meczu. Ostatecznie ubiegłoroczny mistrz Polski nie zdobył nawet medalu.

G - jak Grupa Azoty Unia Tarnów. Największy pechowiec sezonu. Drużyna Marka Cieślaka w rundzie zasadniczej przegrała tylko jeden mecz (w Toruniu) i jeden zremisowała, u siebie z Falubazem, kiedy jeździła praktycznie składem juniorów. Tuż przed rundą play off aż czterech podstawowych zawodników dopadły kontuzje i w efekcie przegrała półfinał z Fogo Unią Leszno. Niewątpliwie najlepszy zespół w sezonie musiał zadowolić się „tylko” brązowym medalem.

J - jak juniorzy. Pocieszające jest to, że mieli duży wpływ na wyniki osiągnięte przez złotego i srebrnego medalistę. Zarówno Paweł Zmarzlik i Adrian Cyfer w Gorzowie, jak i Piotr Pawlicki i Tobiasz Musielak w Lesznie zdobyli w tym sezonie sporo punktów. W niektórych spotkaniach byli wręcz liderami swoich zespołów.

K - jak Krzysztof Kasprzak. To był niewątpliwie sezon zawodnika Stali Gorzów. W tym roku był najlepszym polskim żużlowcem. Zdobył wicemistrzostwo świata indywidualnie i drużynowo oraz indywidualne i drużynowe mistrzostwo Polski. Nie przeszkodziła mu kontuzja oraz seria groźnie wyglądających upadków. Kasprzak, poza wypadkiem w Landshut, był jak ze stali - wstawał, otrzepywał się i jeździł dalej.

L - jak licencje nadzorowane. Okazały się kompletnym niewypałem. Przedłużyły jedynie agonię dwóch klubów - Włókniarza Częstochowa i Wybrzeża Gdańsk. Dla obu skończyły się najgorzej, jak można było. Polski Związek Motorowy poczuł się oszukany i podjął decyzję, że te kluby nie dostaną w przyszłym sezonie w ogóle licencji. Dla żużlowych władz plus za stanowczą postawę (szkoda, że tak późno...), żal jedynie kibiców w Gdańsku i Częstochowie, którzy od przyszłego sezonu będą oglądać (o ile w ogóle będą) mecze na poziomie drugiej ligi.
M - jak mistrzostwo Grega Hancocka. Dziennikarze, trenerzy, działacze i kibice prześcigają się w wymyślaniu pochwał dla Amerykanina. I trzeba przyznać, że 44-letni zawodnik zdobył tytuł mistrza świata absolutnie zasłużenie. Wykorzystał swoje ogromne doświadczenie, choć, podobnie jak praktycznie wszyscy żużlowcy ze światowej czołówki, musiał opuścić jeden turniej z powodu kontuzji.

N - jak Nicki Pedersen. Brązowy medalista mistrzostw świata, z którym nie można się nudzić. Z nim emocje nie kończą się na linii mety, nieraz o wiele ciekawiej jest w parkingu. Potrafił „poszarpać” się w nim nawet z kolegą z zespołu i swoim trenerem. Rywale nie mają o nim najlepszego zdania, Kacper Gomólski w telewizji stwierdził nawet, że Duńczykowi brakuje piątej klepki. A podobno w życiu prywatnym to niespotykanie spokojny człowiek. Inna sprawa, że nieraz sędziowie w spornych sytuacjach wykluczają „za nazwisko i całokształt” właśnie Pedersena, trochę na zasadzie „co złego - to na Nickiego”.

P - jak play off. W tym sezonie, po serii kontuzji zawodników, pojawiły się głosy, że trzeba coś w nim zmienić, bo jest niesprawiedliwe. Niewątpliwie to fakt, aczkolwiek nikt nie przedstawił rozsądnego rozwiązania. Bo rozgrywanie play off do dwóch zwycięstw raczej nie przejdzie. Lepszym wyjściem byłoby chyba rozpoczynanie rywalizacji od jakiejś zaliczki punktowej dla drużyny, która była wyżej w tabeli po rundzie zasadniczej. No i przemyśleć sens rozgrywania spotkań o trzecie miejsce. Przeważnie generują one tylko koszty i rozgrywane są przy pustawych trybunach. Może więc lepiej byłoby z nich zrezygnować i przyznać od razu trzecie miejsce ekipie lepszej po rundzie zasadniczej.

S - jak Stal Gorzów. Mistrz Polski, po 31 latach czekania. Wykorzystał kłopoty kadrowe tarnowian (w rundzie zasadniczej przegrał z nimi dwukrotnie), choć trzeba też dodać, że też w play off jeździł osłabiony, bo kontuzję miał Niels Kristian Iversen. Bardzo dobrze jednak wykorzystał przepis o zastępstwie zawodnika.

T - jak tłumiki. Zmora większości zawodników. Niektórzy plagę kontuzji tłumaczą właśnie nimi i już nie mogą się doczekać nowego sezonu, gdy wrócą tłumiki przelotowe. W trakcie rozgrywek poszła fama, że niektórzy zawodnicy nieregulaminowo przerabiają nieszczęsny element. Zaczęły się kontrole, niektórych tłumików nie dopuszczono do zawodów, ale z innych powodów.

U - jak Unibax. Ostatni, ósmy sezon, w którym Roman Karkosik był właścicielem toruńskiego klubu, nie wypadł okazale. Po raz pierwszy drużyna nie awansowała do rundy play off, co było wynikiem kary minus ośmiu punktów za walkower w finale sprzed roku oraz słabszej niż się spodziewano postawy większości zawodników „dream teamu”. Nie takiego pożegnania ze speedway’em zapewne oczekiwał biznesmen z Kikoła, kiedy zimą skompletował taki skład.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska