W kolekturach ruch jak w ulu. Jedni obstawiają na chybił trafił, inni skreślają daty urodzin dzieci, jeszcze inni grają systemami. Torunian ogarnęła gorączka.
<!** Image 3 align=none alt="Image 199226" sub="Monika Górecka z „Saloniku” Kolportera przy ul. Łyskowskiego 29 też marzy o wygranej. Fot.: jacek Smarz">
- Mam kilkakrotnie więcej klientów i o wiele wyższe zakłady. Ba, całe stoiska od nas składają się i wspólnie grają dziś „systemowo” - zdradza pani Ada, przyjmująca zakłady w domu towarowym PDT.<!** reklama>
Nie ma żadnych stuprocentowych systemów? Eh, kto by się tym przejmował. - A zresztą, co szkodzi spróbować? - pyta Tomasz Dębiński, właśnie inwestujący drobne 24 zł.
Rachunek swoje, a wróżka swoje
Matematycy mówią jasno: istnieje około 14 mln różnych kombinacji liczb i tyle właśnie kuponów trzeba by wysłać, aby na pewno trafić upragnioną szóstkę.
Ułożeniem owych kombinacji cyfr mógłby się zająć komputer. Problem tkwi gdzie indziej: w czasie koniecznym do wypełnienia kuponów. Trzy lata temu wicedyrektor Zespołu Szkół nr 10 wyliczył dla „Nowości”, że byłaby to mordercza akcja.
- Przyjmując, że skreślenie jednego kuponu zajmie 10 sekund, na wypełnienie 13 983 816 kuponów potrzeba czterech i pół roku, bez jedzenia, picia, snu, spędzone wyłącznie na skreślaniu liczb - szacował matematyk Tomasz Masłowski.
Zdecydowanie krótsze rozwiązanie proponuje toruńska wróżka Vitalissa. - Trzeba wsłuchać się w siebie, zaprząc do pracy intuicję i szczęśliwe liczby się pojawią - zapewnia. - Posiadam dar jasnowidzenia, który jednak nie pojawia się na zawołanie. Dwa razy w życiu udało mi się przewidzieć wygrane liczby w Lotto. Raz będąc dzieckiem, przed telewizorem, tuż przed losowaniem. Kolejny - dwa lata temu, dla samej siebie. Niestety, zapomniałam skreślić kupon i szóstka przeszła mi koło nosa...
Torunianie mają też inne sposoby. Maria Markiewicz wierzy w przeznaczenie i dlatego postawi tylko jeden zakład losowy za 3 zł.
- Jeśli tam - palcem wskazuje niebo - jest zapisane, że mam zostać milionerką, to tyle wystarczy.
Pani Monika z kolei, którą z synem spotykamy w PDT, gra na dwa fronty. - Postawiłam sześć zakładów. Przy trzech pierwszych zdałam się na losowy wybór, a przy kolejnych skreśliłam przygotowane kombinacje. Składają się z dat urodzin męża, dzieci i mojej - zdradza.
Zestaw liczb pana Zdzisława natomiast jest stały od... prawie 50 lat! Dziś skreśli go w ulubionej kolekturze przy ul. Strumykowej. - W końcu musi chyba wypalić, prawda? - pyta senior. - Choć z drugiej strony, dawniejsze losowania były uczciwsze. Na wizji ktoś z publiczności losował kule, wszystko było jasne. A dziś? Może ktoś te kule skleja? I skąd się bierze tyle kumulacji? Dziwne.
Gdy już zgarniesz miliony...
... staniesz przed nie lada dylematem.
- Co zrobić z 50 milionami złotych? To zbyt wielka kwota, by z marszu ułożyć jakiś sensowny portfel. Każdy może mieć inne plany, wizje, potrzeby i zachcianki - podkreśla Krystian Orliński, doradca finansowy. - Czy sam zagram? Tak. Podatek od marzeń trzeba zapłacić. W rozgorączkowanym tłumie obstawiających zdarzają się wyjątki. Takie, jak pani obsługująca Lotto w kiosku przy ul. Warszawskiej. Podobnie jak we wrześniu zeszłego roku (do wygrania było 35 mln zł) gotowa jest na kolejki aż do drzwi. Sama jednak w żaden kupon nie zainwestuje.
- Wiedziałabym, co zrobić z milionem. Ale z pięćdziesięcioma? To kompletnie przewróciłoby moje życie do góry nogami. A ja lubię swoje życie - uśmiecha się kobieta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?