Środowy wypadek Adriana Miedzińskiego w Pradze o mało nie skończył się tragicznie. Na szczęście okazało się, że zawodnik Unibaksu nie odniósł poważniejszych obrażeń.
<!** reklama>
Pierwsze doniesienia z Czech nie były optymistyczne. Menedżer Unibaksu Sławomir Kryjom był w stałym kontakcie telefonicznym z Tomaszem Gollobem, przewodniczącym GKSŻ Piotrem Szymańskim, trenerem kadry Markiem Cieślakiem oraz mechanikiem zawodnika Marcinem Kowalikiem. Pierwsza informacja - Adrian nie odzyskał przytomności od pół godziny, a kask pękł na dwie części. Późniejsze wieści wprowadzały coraz większy spokój. Po kolei - najpierw, że Adrian odzyskał przytomność, później - że rozmawia z lekarzami, potem - że nie ma żadnych złamań i na koniec - że badanie tomografem głowy nie wykazało niczego groźnego. Prawdopodobnie więc skończyło się na silnym wstrząsie mózgu. Miedziński został na noc na obserwacji.
W czwartek czescy lekarze nie zdecydowali się jeszcze go wypisać z „nemocnicy”.
- Musimy zaakceptować taką decyzję - mówi menedżer Sławomir Kryjom. - Chyba lepiej, żeby Adrian sobie odpoczął. Nie wiemy, kiedy ostatecznie wyjdzie ze szpitala, ale niczego nie ma sensu robić na siłę. Nie musi przecież koniecznie wystartować w niedzielnym meczu w Rzeszowie. Mamy przewagę w tabeli i możliwość zastosowania różnych wariantów. Mogę przecież postawić na Edwarda Kennetta albo zdecydować się na jednoczesny start braci Pulczyńskich.
Gdy w środę trwała gorąca linia telefoniczna z Pragą, równie niepokojąca informacja napłynęła z Danii. Tam, podczas zawodów ligowych, uderzył w bandę Paweł Przedpełski i nie pojechał już w żadnym kolejnym wyścigu.
- Na szczęście z Pawłem nic złego się nie stało - dodał Sławomir Kryjom.
Niestety, nie ma szans na to, żeby w niedzielę pojechał Darcy Ward. Nie wystartuje też w sobotniej rundzie Grand Prix w Gorzowie.
- Jeszcze się leczy, to już naprawdę końcówka, Darcy pojedzie następnym meczu, w derbach z Polonią (30 czerwca - przyp. red.), ale w ten weekend jeszcze nie da rady - wyjaśnia menedżer Unibaksu.
Problemy ma też PGE Marma Rzeszów, niedzielny rywal toruńskiego zespołu (początek meczu na Podkarpaciu - o godz. 16.). W tej chwili to jeden z kandydatów do spadku i każdy zdobyty przez nią punkt jest na wagę złota. Tymczasem po wydarzeniach w Lesznie (rzeszowianie twierdzili, że tor nie nadaje się do jazdy i odmówili wyjazdu na niego, przegrywając z Fogo Unią 0:75) dostali karę minusowego punktu i 255 tys. złotych do zapłacenia do 24 czerwca. Jeśli nie zrobią tego w terminie, zostaną zawieszeni.
PGE Marma ma też kłopoty kadrowe, związane z kontuzją Nickiego Pedersena. Mimo złamanego nadgarstka Duńczyk jeździ w turniejach Grand Prix, ale do występów w polskiej ekstralidze się nie pali. Podobno przeciwko Unibaksowi ma pojechać, ale ostateczną decyzję podejmie dopiero po sobotnim turnieju GP w Gorzowie.
Dodajmy, że w pierwszym meczu obu ekip było 54:36 dla Unibaksu.
Pozostałe mecze 11. kolejki: Stelmet Falubaz Zielona Góra - Stal Gorzów (g. 16.), składywęgla.pl Polonia Bydgoszcz - Unia Tarnów (g. 18:30), Betard Sparta Wrocław - Fogo Unia Leszno (g. 18:30), Lechma Start Gniezno - Dospel Włókniarz Częstochowa (g. 18:30)
Składy na niedzielę
Unibax: 1. Chris Holder, 2. Kamil Brzozowski, 3. Adrian Miedziński, 4. Darcy Ward, 5. Tomasz Gollob, 6. Paweł Przedpełski
PGE Marma: 9. Nicki Pedersen, 10. Dawid Lampart, 11. Rafał Okoniewski, 12. Jurica Pavlic, 13. Grzegorz Walasek, 14. Łukasz Kret
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
