Chodził w białym kitlu, był księdzem i paradował też z bordowym irokezem

[break]
- Dla mnie to wielka zabawa i kolejna przygoda. Jeśli nie uda się, to trudno. Choć nie ukrywam, że chciałbym wygrać - mówi „Nowościom” Janusz Kwasowski, który jest jednym z finalistów telewizyjnej akcji TVN. W najbliższy poniedziałek spotkają się oni w teatrze pod Warszawą, aby rywalizować o główne laury aktorskiego konkursu.

- Moje atuty? Jestem obyty z kamerą. Swobodnie czuje się też na teatralnej scenie. Sądzę, że to wszystko może okazać się istotne przy ostatecznym wyborze laureatów - dodaje.

Wróżył przed kamerą

„Aktorski diament” jest akcją twórców programu „Dzień Dobry TVN” oraz serialu „Na Wspólnej”. W lutym ruszyła druga edycja tej zabawy. Jej pomysłodawcy szukają w Polsce utalentowanych aktorsko osób, które chciałyby zawodowo wystąpić przed kamerą. W tegorocznej edycji w jury zasiadają aktorzy Waldemar Obłoza i Grażyna Wolszczak, prezenter Filip Chajzer oraz reżyser Radosław Dunaszewski. To oni wybrali „złotą dziesiątkę” uczestników. W środę w TVN podano ich nazwiska.

Jestem obyty z kamerą. Swobodnie czuje się też na teatralnej scenie. To wszystko może okazać się istotnym atutem - Janusz Kwasowski

- Aby przejść eliminacyjne sito, musiałem nagrać krótki film. Zgodnie z wytycznymi była to scenka u wróżbity. Dwa dni przed terminem wysłałem swoje zgłoszenie - opowiada Janusz Kwasowski. - Teraz czeka nas cały dzień przesłuchań. Na tej podstawie jurorzy mają wyłonić najlepszą trójkę, która weźmie udział w zdjęciach próbnych do serialu „Na Wspólnej”. Dla zwycięzcy - pod kątem jego osobowości - zostanie napisana specjalna rola.

Od lekarza do księdza

Torunianin ma 68 lat. Jest najstarszym uczestnikiem „Aktorskiego diamentu”. Swoją przygodę ze sceną zaczynał już w latach 60. Działał w amatorskim teatrze przy Zakładach Graficznych i grywał epizody w Teatrze im. Horzycy. Do czasu aż upomniało się o niego wojsko. Wrócił do grania jako statysta w serialu „Lekarze”. W białym fartuchu spacerował po korytarzach serialowego szpitala „Copernicus”. Później pojawił się m.in. w „Panoptikonie” Marcina Gładycha i „Podnieść się, by nie upaść” Dariusza Landowskiego. Na kinowym ekranie zagościł w „Ostatnim klapsie” i „Disco polo”. W ubiegłym roku zagrał też księdza w powstającym w regionie nowym serialu „Befler”.

Z irokezem na planie

Janusz Kwasowski to człowiek kameleon, który z radością oddaje się swojej aktorskiej pasji. I czerpie z tego wiele radości. Z tego też względu niezwykle często Yach Paszkiewicz zaprasza go do współpracy przy kręceniu teledysków. Paradował już w szlafmycy po pałacu w Ostromecku w klipie GKS, nowego projektu Kuby Sienkiewicza. Szalał u boku Czesława Mozila. Przebił wszystkie swoje kreację wyskakując z postawionym do góry bordowym irokezem w teledysku do „Tu nie będzie rewolucji” Big Cyca.

Obecnie torunianin jest już na emeryturze. Wcześniej prowadził stoisko mięsne na toruńskim Manhattanie. Później przed moment zajmował się telemarketingiem.

Z internetu do komedii

- Do poniedziałkowej rywalizacji podchodzę na luzie. Nie będę się szczególnie przygotowywał - opowiada toruński aktor-amator. - Podglądałem tylko jakie zadania czekały uczestników poprzedniego finału. Wiem, że odgrywali aktorskie scenki i musieli wygłosić z pamięci jakiś tekst. Wiem więc, czego można się tam spodziewać.

W 2013 roku Janusz Kwasowski wziął udział w internetowym talent show „Zostań gwiazdą filmową”. Niestety, nie udało mu się sięgnąć po laury, ale tak bardzo spodobał się jury, że dostał propozycję występu w komedii „Ostatni klaps”.

Warto wiedzieć

Oficjalne ogłoszenie wyników „Aktorskiego diamentu” 23 marca w programie „Dzień Dobry TVN”