Spis treści
- Wilki wyszły z lasów, pojawiły się w dolinie Wisły. Widziano je w Grucznie, Niewieścinie, Bratwinie, Topolinku i Chrystkowie. Ludzie ostrzegają się, że zagryzły kilka owiec – opowiada mieszkaniec Gruczna. - Ostatnio w okolicy był wypadek i panowie, którzy jechali tym autem mówili, że wilk wybiegł im na jezdnię.
Luzaki polują inaczej
- Sygnały o wilkach na tym terenie pojawiają się regularnie, ostatnio we wrześniu. O wypadkach z udziałem wilków w ciągu ostatnich kilku lat słyszałem z dziesięć razy – mówi Jarosław Pająkowski, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych nad Dolną Wisłą. - Na dobrych łowiskach, czyli w pobliskich Borach Tucholskich, żyje pięć – siedem watah. Generalnie są to grupy rodzinne i wiadomo, że młodzież w wieku 1,5 – 2 lat musi opuścić stado. Nazywam ich luzakami. Pokazują się u nas pojedynczo albo parami. W tym roku sygnalizowano ich obecność kilka razy.
Pająkowski zauważył, że luzaki polują inaczej niż watahy. - Nie wparowują i nie zagryzają parę zwierząt naraz, tylko wpadają co kilka dni i wybierają po jednym – wyjaśnia.
Niepokoi to rolników. - Coraz częściej pojawia się pytanie, czy zostawiać krowę z cielakiem na pastwisku, czy nie? - dodaje dyrektor.
Podstawą jest odpowiednie zabezpieczenie dobytku
To pytanie warto wziąć pod uwagę także w związku z najnowszym stanowiskiem minister klimatu i środowiska. Przekazała je na wniosek Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej. Tam wilki pozwalają sobie na znacznie więcej niż w Kujawsko-Pomorskiem.
- Wchodzą do obór i zagryzają najsłabsze sztuki – alarmują hodowcy.
Złożyli wniosek do ministerstwa o uproszczenie przepisów dotyczących zgłaszania zdarzeń z udziałem wilków, kontroli populacji wilka i objęcia go częściową ochroną, a nie ścisłą.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska przypomniało, że podstawową formą ochrony dobytku przed wilkami jest jego odpowiednie zabezpieczenie. - Trybunał Konstytucyjny opowiedział się przeciwko całkowitej automatyzacji refundacji szkód, zwracając uwagę, że działania odszkodowawcze Skarbu Państwa winny być powiązane z oceną działań prewencyjnych, podejmowanych przez posiadaczy mienia, w którym zaistniała szkoda, gdyż każdy jest odpowiedzialny za dobro własnego mienia. Przewidując możliwość wyrządzenia szkody przez zwierzęta objęte ochroną gatunkową, właściciel w pierwszej kolejności sam powinien podjąć stosowne czynności, zmierzające do uniknięcia szkody lub zminimalizowania jej rozmiarów – podkreśla resort środowiska.
Jednak w razie zagrożenia dla życia i zdrowia ludzkiego, można dostać zgodę na umyślne płoszenie, przemieszczanie, a także na zabicie wilka. Decyzja może być przekazana przez telefon.
- W przypadku, gdy wniosek obiektywnie nie może być załatwiony w formie pisemnej, podmiot zainteresowany uzyskaniem zezwolenia może uzyskać decyzję ustną, po rozpatrzeniu wniosku złożonego drogą elektroniczną – informuje ministerstwo klimatu.
„Istnieje możliwość uzyskania decyzji ustnych”
W październiku do urzędów gmin w całej Polsce wpłynęło pismo z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Czytamy w nim:
„W sytuacjach nagłych, w których obiektywnie nie można przeprowadzić standardowego postępowania administracyjnego w formie pisemnej, istnieje możliwość uzyskania decyzji ustnych. Mają one taką samą rangę prawną jak pisemne, a w sytuacjach pilnych, w tym w sytuacji bezpośredniego zagrożenia, mogą być bardziej zasadne.”
GDOŚ uzasadnia decyzję „presją człowieka na środowisko, wyrażoną m. in. przez postępującą zabudowę na obszarach w bliskim sąsiedztwie lasu oraz zwiększającą się penetracją lasów przez człowieka, a także zwiększeniem się liczebności wilka, przez co coraz częściej dochodzi do bezpośredniej styczności wilków z ludźmi również na terenach, na których od dawna wilk nie był widywany.” Równolegle GDOŚ podkreśla, że w latach 2002 – 2020 w całej Europie nie było ani jednego przypadku śmierci człowieka spowodowanej przez wilka.