Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czterdzieści dni bez telewizji

Redakcja
Nasz Czytelnik, mimo wielokrotnych monitów u dostawcy, przez 40 dni nie mógł korzystać z usług wybranej telewizji. Po naszej interwencji sytuacja wróciła do normy.

Nasz Czytelnik, mimo wielokrotnych monitów u dostawcy, przez 40 dni nie mógł korzystać z usług wybranej telewizji. Po naszej interwencji sytuacja wróciła do normy.

Jerzy Błędowski korzystał z usług platformy „N” od 2008 roku. W listopadzie ubiegłego roku skorzystał z promocji „Wielka rewolucja dla abonentów”.

- Rewolucja okazała się ogromna - żartuje nasz Czytelnik. - W sobotę, 10 grudnia, zniknął sygnał. Zgłosiłem reklamację, która została zarejestrowana dwa dni później - relacjonuje.

Od tego czasu nasz rozmówca systematycznie próbował dowiedzieć się, dlaczego nie może korzystać z usługi, za którą przecież płaci.

- Na infolinii albo nie odbierali telefonów, albo rozmawiałem z osobami niekompetentnymi. Straciłem prawie 250 minut - denerwuje się Jerzy Błędowski, a na dowód przedstawia billingi telefoniczne. - Początkowo próbowałem notować z kim rozmawiam, ale dałem sobie spokój, bo za każdym razem łączyło mnie z inną osobą. Na korespondencję elektroniczną otrzymywałem standardowe odpowiedzi, że moja sprawa została zarejestrowana i mam czekać.

W tym czasie telewizor i dekoder, zgodnie z wyświetlonym komunikatem, były włączone.

Jerzy Błędowski na własną rękę próbował działać w punkcie obsługi klienta przy Wincentego Pola, gdzie zamówił usługę.

- Byłem tam osiem razy, ostatnio 17 stycznia - mówi Jerzy Błędowski. - Po konsultacjach z przedstawicielami telewizji „N” okazało się, że nie mogli przyjąć dekodera, bo ten nie został „podpięty” pod umowę.

W kontaktach z firmą Jerzy Błędowski posługiwał się wszystkimi dostępnymi numerami: dekodera, karty, Conax, umowy, reklamacji. Wszystkie zna już na pamięć.

Dlaczego usunięcie awarii trwa tak długo? Czy zaistniała sytuacja uprawnia Jerzego Błędowskiego do rozwiązania umowy bez ponoszenia dodatkowych kosztów?

Ze sprawą zwróciliśmy się do Joanny Parasiewicz, rzeczniczki prasowej ITI Neovision, firmy obsługującej platformę „N”.

- Przykro mi, że takie wiadomości otrzymuję z miasta, do którego mam szczególny sentyment. Zgłosiłam incydent do kierownictwa Biura Obsługi Klienta mojej firmy z prośbą o pilne zajęcie się sprawą. Z mojego punktu widzenia dodam, że boleję nad takim obrotem spraw i postaram się, aby ITI Neovision zrekompensowała panu Jerzemu Błędowskiemu poniesione straty.

Po czterdziestu dniach od awarii, dwa dni po wysłaniu przez nas maila do ITI Neovision, Jerzy Błędowski mógł się cieszyć z włączonego sygnału.<!** reklama>

- Okazało się, że dekoder w ogóle nie był popsuty. Ktoś po prostu wyłączył mi usługę. Dziwię się, że aż 40 dni było potrzeba na stwierdzenie takiej prostej usterki - kwituje nasz Czytelnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska