W toruńskim sądzie odbyła się wczoraj druga rozprawa w sprawie Stowarzyszenia Toruń bez Hałasu. O jego rozwiązanie wnioskuje urząd miasta.
<!** Image 3 align=none alt="Image 199711" sub="Na zdjęciu od lewej Bartosz Dawidowicz i mecenas Łukasz Płaza [Fot.: Jacek Smarz]">Wyrok nie zapadł. Przypomnijmy. Wniosek do sądu o rozwiązanie Stowarzyszenia Toruń bez Hałasu złożył w imieniu prezydenta miasta Krzysztof Kisielewski, dyrektor Wydziału Ewidencji i Rejestracji Urzędu Miasta Torunia. Urzędnicy po dwóch latach funkcjonowania stowarzyszenia dopatrzyli się uchybień natury formalnej - m.in. niepłacenie składek członkowskich, a także powołanie zarządu organizacji niezgodnie z prawem.
- Dostarczone materiały świadczą o konsekwentnym łamaniu statutu. Korespondencja e-mailowa potwierdza z kolei, że członkowie stowarzyszenia nie przeprowadzili nawet wyboru władz - przekonywał Krzysztof Kisielewski.<!** reklama>
Grzegorz Góral, radca prawny reprezentujący urząd poddawał z kolei w wątpliwość uznawanie Bartosza Dawidowicza (teoretycznie prezesa fundacji) oraz Igora Makacewicza za strony postępowania. - Tak naprawdę stowarzyszenie nie ma żadnych władz - twierdzi.
Dyrektor wydziału tłumaczył również, że miasto nie zabrania stowarzyszeniu dalszego działania, pod warunkiem, że StbH zostanie rozwiązane. - Nic nie stoi na przeszkodzie, by później ci sami ludzie założyli nowe stowarzyszenie o tej samej nazwie - dodaje.
Nie zgadza się z tym jednak Łukasz Płaza, prawnik reprezentujący StbH. Pełnomocnik nie wyraża też zgody na ustanowienie kuratora.
- Cały ten wniosek o rozwiązanie jest w naszej ocenie wadliwy. Przez dwa lata funkcjonowania StbH nie wpłynął ani jeden sprzeciw członków w sprawie wyboru władz czy funkcjonowania stowarzyszenia. Przez ten czas nie otrzymaliśmy również żadnych sygnałów ze strony organu nadzorującego, że StbH działa w sposób nieprawidłowy.
Mimo że zarówno dyrektor, jak i radca prawny nie uznają Bartosza Dawidowicza za prezesa, ten postanowił zabrać głos.
- Czuję się członkiem zarządu StbH. Ludzie, którzy byli na zebraniach i brali udział w głosowaniu, zaufali mi i powierzyli funkcję. Po otrzymaniu wniosku o likwidację jeszcze raz zwołaliśmy zebranie członków, by potwierdzić ten wybór lub tezy stawiane przez prezydenta. Dzisiaj okazuje się, że linia oskarżenia oparta jest na domniemaniach i insynuacjach.
Bartosz Dawidowicz dodał również, że całe zamieszanie jest grą polityczną, a on przez swoją działalność właśnie został zwolniony z pracy.
- Okoliczności, w jakich złożony został wniosek, dowodzą, że jest on powodowany chęcią likwidacji StbH, które odbierane jest jako wroga prezydentowi organizacja - dodaje.
Warto wiedzieć
Sędzia podjął wczoraj decyzję o odroczeniu wyroku.
Kolejna rozprawa odbędzie się 28 listopada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?